Sergei Sidorchuk: „Nie chcę pamiętać 24 lutego…”

Kapitan Dynama Kijów Serhij Sydorczuk opowiada o nowym sezonie, wojnie, Lidze Mistrzów i reprezentacji Ukrainy.

Siergiej Sidorczuk (fot. fcdynamo.kiev.ua)

„Jezus powiedział, że bardzo chciałby, aby Dynamo ponownie rywalizowało”

Siergiej, wiem, że przed losowaniem przewidywałeś, że rywalem Dynama znów będzie Fenerbahce. Jak oceniasz swoją grupę w Lidze Europy?

- Nie mogę powiedzieć nic konkretnego o grupie jako całości. Znam dobrze Fenerbahce, ponieważ ostatnio graliśmy z nimi.

Co do reszty, nadal trudno jest podać jakąkolwiek wyważoną ocenę. Z trzeciej puli otrzymaliśmy jedną z najsilniejszych drużyn, jakie tam były. Na podstawie organizacji meczu, pracy trenera, najnowszych nabytków możemy stwierdzić, że w tym sezonie są one poważniejsze niż kiedykolwiek. Będzie z nimi ciężko.

Poza tym słyszałem, że Jezus powiedział, że bardzo chciałby rywalizować z Dynamem (Kijów), dla niego nasza drużyna jest jak bolesność.

Jeśli chodzi o Rennes, francuskie drużyny są zawsze wysportowane. Na kontynencie afrykańskim jest wielu piłkarzy, których cechują takie cechy jak siła i szybkość. To jest, jeśli od razu.

Według AEK, oglądaliśmy ich grę z Dnipro-1, z tego, co widzieliśmy, trudno jest teraz powiedzieć coś konkretnego. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że Mister starannie przygotuje nas do Ligi Europy i nie będzie z tym żadnych problemów. Wszystkie niezbędne informacje będziemy mieć bezpośrednio przed meczami.

Jaki jest teraz nastrój w zespole po bardzo trudnym fizycznie i emocjonalnie meczu z Benfiką w Lizbonie?

- W zasadzie wszyscy zrozumieli, że Benfica to drużyna na poziomie Ligi Mistrzów. Pod każdym względem: pod względem organizacji, struktury, nazwy jest to drużyna Ligi Mistrzów.

Najbardziej irytujące jest to, że nie strzelali szans, które sami stworzyli, ale strzelali po naszych błędach. Moralnie trudniej to zaakceptować. Przygotowujemy się do mistrzostw, teraz nie ma problemów moralnych, już zapomnieliśmy o tej grze.

Opuściłeś pierwszy mecz z Benfiką z powodu dyskwalifikacji, oglądałeś mecz z trybun. Jak oceniasz pracę kolegów z drużyny na środkowym pasie? W jakim stopniu udało im się wycisnąć „tlen” przeciwnikowi?

- Nie jestem analitykiem i nie w sztabie szkoleniowym, ale w zasadzie gra mi się podobała. Ale z drugiej strony: dwa błędy, plus w drugiej połowie, gdybyśmy odnieśli trochę więcej sukcesów, moglibyśmy wykorzystać szansę i strzelić gola, może nawet dwa.

A Benfica poddała się w drugiej połowie, może to zrobić im okrutny żart. W końcu bardzo trudno jest wrócić do gry, gdy podczas meczu obniży się wymagania do samej gry. Tam obaj Sanya Karavaev mogli strzelić, a Vitya... Myślę, że przegapiliśmy bramkę.

„Lucescu zrozumiał, że mistrzostwa Ukrainy się nie skończą, więc próbował pomóc Dynamo i drużynie narodowej”

W porównaniu do innych ukraińskich klubów Ty i Twoi partnerzy rozegraliście do tej pory najbardziej oficjalne mecze w tym sezonie. Jak teraz oceniasz swoją kondycję fizyczną? Czy zespół osiągnął już optymalną formę, czy ten proces wciąż trwa?

„Czysto fizycznie, czujemy się bardzo dobrze. Jeśli pamiętacie, rozegraliśmy dwie partie po 120 minut każda i wyglądaliśmy w nich całkiem nieźle.

Nawet jeśli spojrzysz na mecze towarzyskie, to od końca marca rozegraliśmy około 20 spotkań razem z obozem treningowym. Zagraliśmy wystarczającą ilość meczów, zarówno charytatywnych, jak i dla reprezentacji. Pod tym względem nie ma problemów. Tutaj nieco inny element wyjdzie na pierwszy plan.

Chciałabym się trochę cofnąć i poprosić o zapamiętanie 24 lutego: jak poznałeś ten dzień, co zrobiłeś i jak zareagowałeś na to, co się dzieje?

— Szczerze mówiąc, nie chcę o tym pamiętać. Powiedziałem już gdzieś w wywiadzie, że wieczorem 23 lutego moja żona wyjęła mięso z lodówki, aby je rozmrozić i ugotować dla dzieci. Obudziła mnie o 4 nad ranem, bo sama obudziła się z klaskania.

Mieszkamy w pobliżu lotniska Żulany. I nie wiem, co to było: albo działała obrona przeciwlotnicza, albo coś innego, ale obudziliśmy się z wibracji. Klamki z drzwi otwierających balkon wyleciały, a kolejna w oknie.

Najstarsza córka wybiegła ze swojego pokoju i zaczęła płakać. Zrozumieliśmy, że wojna się zaczęła.

Potem zadzwoniłem do Seriogi Krivtsova, ponieważ jesteśmy sąsiadami. Rozmawialiśmy o tym, co się dzieje, te dźwięki, blask… Zapytałem: „Co będziemy robić?” Mówi: „Chodź do nas, pójdziemy na parking”.

Poszliśmy do nich, ale przez cały ten czas wszyscy czytaliśmy wiadomości i byliśmy w szoku, jak wszyscy ludzie w naszym kraju. Siedzieliśmy na parkingu dwie noce, po czym przenieśliśmy się do bazy Dynamo i już tam byliśmy z drużyną.

Arkady Zaporozhanu powiedział mi wiosną, że Mircea Lucescu aktywnie pomagał w ewakuacji rodzin piłkarzy do Rumunii. Jak to się stało?

— Jechaliśmy autobusem przez granicę. Wszystko było pogniecione, bo nikt nie rozumiał, jak to przetransportować. Pamiętacie, że wrogowie byli pod Kijowem i sytuacja zmieniała się nie tylko z dnia na dzień, ale co godzinę lub dwie.

Gdzieś w nocy, około 22-23 godziny, postanowiliśmy wyjechać i postanowiliśmy zrobić to wcześnie rano. Dotarliśmy do granicy z Mołdawią, gdzie powitał nas asystent trenera Emil Karas. Na początku to on, wraz z Andriejem Budnarashem i Arkadym Zaporozhanem, pomógł najbardziej.

Pojechaliśmy do miasta Jassy, ​​gdzie mieli siedzibę. Ale moja żona była w tym czasie w ciąży, przeprowadziliśmy się do Bukaresztu i musieliśmy znaleźć jakąś klinikę, aby poradzić sobie z ciążą. A już w Bukareszcie Mircea Lucescu pomógł nam we wszystkim.

Potem przyjechali tam także Krivtsov i Stepanenko z rodzinami. Lucescu pomagał w kwestiach mieszkaniowych i medycznych oraz spędził cały dzień na organizowaniu meczów charytatywnych dla drużyny.

Rozumiał, że mistrzostw nie będzie, ale jego głównym celem była pomoc ukraińskiej drużynie w przygotowaniach do meczów eliminacyjnych do Mistrzostw Świata 2022. Zrozumiał, że ma wiele zbiorów i to był jeden z ważnych celów.

"Inicjatorem i energetyzatorem grupy wolontariuszy piłkarzy był Stepanenko"

Ty i twoi koledzy z drużyny zorganizowaliście grupę wolontariuszy. Powiedz nam, jak przebiegał ten proces, kto był jego częścią i co dokładnie uzyskałeś, jeśli nie są to informacje poufne.

- Włączono do niej wielu piłkarzy. Ktoś pomógł raz, a ktoś próbował pomóc przez półtora miesiąca.

Zdaliśmy sobie sprawę, że musimy być włączeni w ten proces, mamy okazję i nie możemy trzymać się z daleka od tego, co dzieje się na Ukrainie.

Do tego ważne przesłanie od Prezydenta Ukrainy: jeśli każdy na jego miejscu pomoże, to Ukraina zwycięży. Nie ma znaczenia, czy ta osoba walczy, buduje coś, czy jest sportowcem. Każdy powinien być jak najbardziej użyteczny dla Ukrainy. I tak zorganizowaliśmy.

Inicjatorem i animatorem tego ruchu był Taras Stepanenko. Ciągle rozwiązywał pewne sprawy, był w kontakcie, komunikował się ze wszystkimi, negocjował zakupy. I kupili kamizelki kuloodporne, amunicję i apteczki.

Niektórzy piłkarze zachowywali się w tej sytuacji szczerze w bestialski sposób. Proszę mi powiedzieć, czy po rosyjskiej inwazji na Ukrainę rozmawiałeś z Tymoszczukiem, Ordetsem lub Ivaniseni?

— Nie komunikowałem się z nimi wiele przed inwazją, a tym bardziej po.

Powiedziano mi, że w pewnym momencie Dynamo trenowało albo w Drohobyczu, albo w Truskawcu na starym stadionie. To prawda?

- Tak, chłopaki trenowali w Schodnicy. Dokładniej, stacjonowali tam i trenowali gdzie tylko mogli: na sztucznych polach lub gdzie indziej.

Pełnoprawny proces szkoleniowy rozpoczęliśmy w marcu, ale nie wszystko było łatwe, zmięte. Każdy miał swoje problemy, więc był to dość trudny proces.

„Największy trybun w Dortmundzie skandował „Dynamo” (Kijów) i „Ukraina”

Grałeś wiele meczów pokazowych, z których pamiętam Everton i Borussję ze względu na nazwę i status przeciwnika. Jak zostałeś przyjęty w Liverpoolu i Dortmundzie? Jak czułeś się grając na tak legendarnych stadionach?

- To trochę różniło się od meczów, które graliśmy na podobnych stadionach w europejskich rozgrywkach. Ale generalnie każdy kraj spotkał się z nami na swój sposób.

Kiedy graliśmy pierwszy mecz z Legią, było bardzo ciepło przyjęte. Mocne wsparcie, dużo ludzi z Ukrainy na stadionie, było bardzo fajnie.

Świetnie też było w Dortmundzie – na największej trybunie na stadionie Signal Iduna Park skandowano „Dynamo (Kijów)” i „Chwała Ukrainie”. Pod tym względem emocje były świetne.

Borussia i Legia wyróżniają się dla mnie. Ale brzydko byłoby kogoś wyróżnić, bo wszystkie drużyny zgodziły się grać z nami i wspierać Ukrainę.

W maju-czerwcu reprezentacja Ukrainy rozegrała mecze eliminacyjne do Mistrzostw Świata oraz trzy mecze w Lidze Narodów. Była euforia po Szkocji i po Walii rozczarowanie. Jak doświadczyłeś w sobie tych rezultatów?

- Ciężko. Dla starszych była to ostatnia okazja, by dostać się na Mistrzostwa Świata. I nie mogliśmy zrobić tego ostatniego kroku.

Nie chcę szukać wymówek, bardzo się martwiliśmy. Ale piłka nożna jest świetna, bo kiedy wychodzisz na każdy kolejny mecz, możesz przynajmniej poprawić sobie humor.

Niedługo, ale krótko. Na dłuższą metę jasne jest, że odcisk pozostaje, ale w krótkim okresie możesz sprawić, że poczujesz się dobrze w następnej grze. I tak się stało.

Jak oceniasz wsparcie Dynama w Polsce? Czy komunikujesz się z lokalnymi kibicami przed meczami czy po nich?

- Miejscowi kibice nie jeżdżą do Łodzi specjalnie na nasze mecze. Tyle, że w Polsce mamy dużą diasporę i w większości są to kobiety z dziećmi.

Jasne, że jest lepiej niż u siebie niż na Ukrainie, nigdzie nikt nam nie będzie kibicował, ale musimy podziękować wszystkim, którzy przychodzą na stadion, aby nam pomóc i kibicować, aby ukraińska piłka była na powierzchni.

„Dlatego napisałem ten post na Instagramie…”

Nowy sezon Mistrzostw Ukrainy rozpoczął się od kilku skandali: albo starcie z telepoolem, potem na sędziego padł Jurij Wernydub, a potem Grigorij Kozłowski ignoruje alarm lotniczy. Jak te historie wpływają na twój nastrój przed mistrzostwami? Czy jest zrozumienie, że wszystko nie będzie jak zwykle, nawet biorąc pod uwagę mecz Rukh? „Metalista”, który trwał 4,5 godziny?

- Tak, te mistrzostwa w zasadzie nie będą takie same jak zwykle. Wszyscy zdawali sobie z tego sprawę, kiedy podjęli decyzję o jej uruchomieniu. Oczywiste jest, że będzie więcej niż jeden skandal i pojawią się problemy, ponieważ po raz pierwszy masz do czynienia z takimi okolicznościami.

Ale myślę, że to wielka sprawa rozpocząć teraz mistrzostwa. Tym samym pokażemy, że Ukraina potrafi normalnie żyć nawet w takich warunkach.

Twój główny konkurent, Szachtar, ma nowego głównego trenera. Czy teraz będzie ci łatwiej czy trudniej się im oprzeć?

„Teraz nadszedł czas, kiedy takie globalne konfrontacje, taka ostrość, jak kiedyś, schodzą na dalszy plan. Teraz tak się nie stanie.

Jeśli wcześniej było 90% obcokrajowców, teraz będą to nasi, z którymi dzielicie szatnię w kadrze narodowej. Myślę, że nie będzie żadnych konfliktów. Nie wiem, czy będzie trudniej, czy łatwiej, zobaczymy podczas mistrzostw.

Napisałeś post na Instagramie o niepotrzebnych emocjach, które czasem ranią na boisku. Co cię do tego zainspirowało?

— Komunikuję się z osobą, która pomaga mi w sprawach medialnych. I tak mi mówi, że sportowiec powinien żyć nie tylko prawdziwym życiem, ale i wirtualnym.

Powinieneś być jak najbardziej otwarty i opowiadać ludziom o swoich doświadczeniach i przemyśleniach. Z tych powodów napisałem ten post.

Daniil Vereitin

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • misha pevzner(mishap.51) - Наставник
    28.08.2022 15:56
    Антисемитская сволота!
    • 1
Komentarz