Oleg Krasnoperov: „Przejechaliśmy zwłoki na ulicy, aby się uratować”

Trener FSK "Mariupol" (nowa nazwa "Yaruda") opowiadał o ewakuacji jego drużyny z miasta.

Oleg Krasnopierow

„Nasi ludzie, którzy byli w Mariupolu, doświadczyli czegoś, co trudno opisać. Nie tylko oni, ale w ogóle ludzie, którzy mieszkali w tym regionie. Teraz dla nich niepokój nie jest przerażający, najgorsze było dla nich, gdy nad ich głowami latały helikoptery. 22 i 23 lutego rozegraliśmy walki kontrolne. 24. mieliśmy dzień wolny. Ktoś postanowił po meczu wrócić do domu do swoich krewnych, a 24 lipca rozpoczęła się inwazja na pełną skalę, Rosja zaatakowała Ukrainę. Zaczęliśmy dzwonić do wszystkich chłopaków, którzy pozostali w bazie. Konsultowaliśmy z nimi, co myślą, jak każdy to widzi. Mieliśmy chłopaków z Czernihowa, z Kijowa, ze Lwowa. Podróż przez Ukrainę po ataku na Kijów, jak się tam dostać... Rozmawialiśmy o tych wszystkich punktach i nie byliśmy na to gotowi. Ktoś na własne ryzyko i ryzyko opuścił Mariupol w pierwszych dniach. Po 3-4 dniach ewakuowaliśmy autobus i kto chciał, też odszedł. Kto nie chciał, to na własną rękę - wtedy wydaje się, że miałem jeszcze pociągi z ewakuacją do Kijowa lub Lwowa ...

Ktoś zdecydował się zostać w Mariupolu i nie wierzył, że wszystko się tak odwróci. Nikt nie przypuszczał, że miasto zostanie tak mocno zbombardowane... Zarówno sztab szkoleniowy, jak i prezes klubu pozostali w Mariupolu do końca. Gdzieś indziej trzy lub cztery tygodnie po rozpoczęciu inwazji byli tam. Pierwsze okno pojawiło się, gdy zaczęli produkować samochody, potem chłopaki odeszli. Najpierw do Berdiańska, a stamtąd na kontrolowane terytorium Ukrainy.

Wszyscy członkowie klubu żyją i mają się dobrze i udało im się ewakuować. Ktoś wyjechał za granicę, ktoś wyjechał na Ukrainę. Wszyscy faceci, którzy byli w Yaruda podpisali z nami kontrakty z FGC Mariupol. To, przez co przeszli, jest bardzo przerażające. Oczywiście po przeprowadzce na tereny kontrolowane przez Ukraińców mniej lub bardziej się uspokoili. Mieli trudną kondycję psychiczną, ale teraz sobie z nią poradzili i zdrowy rozsądek jest w ich głowie. Teraz rozumieją lepiej niż ktokolwiek, czym jest życie i doceniają je, ponieważ byli bombardowani, strzelani, biegali przez trupy na ulicy, żeby uciec, powiedział trener.

Komentarz