Andriy Firman, pochodzący ze Lwowa, spędził trzy sezony w Akademii Juventusu. W czerwcu 17-letni Firman zadebiutował w reprezentacji Ukrainy w swoim wieku, a w sierpniu Ukrainiec zmienił się z Juventusu na SPAL.
- Zmieniłeś Juventus na SPAL. Jaki jest powód takiej decyzji?
- Zacząłem treningi przedsezonowe w ramach Juventus primavera. Młodzieżowa drużyna „Starej Damy” ma wysoki poziom. W składzie drużyny jest ponad 30 graczy. W wieku 17 lat ciężko byłoby mi zakwalifikować się do stałego treningu gry. Po zgrupowaniu w Szwajcarii od razu zwróciłem się do dyrektora drużyny młodzieżowej. On i ja zdecydowaliśmy, jak najlepiej rozwijać swoją karierę. W moim wieku cały czas trzeba grać.
Dlatego dla lepszych postępów postanowiliśmy spędzić kolejny sezon na wypożyczeniu. Moimi usługami zainteresowało się pięć klubów - Roma, Sassuolo, Parma, Genoa i SPAL. Wybrałem drużynę z Ferrary, która gwarantowała mi ciągłe treningi gry w mistrzostwach wśród 19-latków.
— Jak wyglądał dla ciebie ostatni sezon w Juventusie U-19?
— Mieliśmy dobry zespół. Niestety w mistrzostwach przegraliśmy w ćwierćfinale z Bolonią. W regularnym losowaniu zajęli drugie miejsce. Dwa punkty za tą samą "Bologną".
W zeszłym sezonie opuściłem dwa mecze z powodu kontuzji. Strzelił sześć bramek i zapewnił jedną asystę. Mentor zespołu czasami grał schematem bez flankerów z dwoma napastnikami. W tym przypadku poszedłem na pozycję drugiego napastnika lub wzmocniłem grę podczas meczu.
- Czy kojarzysz przyszłość z Juventusem?
- Dyrektor klubu powiedział, że ma wielką ochotę na powrót do Turynu w przyszłym roku. Mam dzierżawę tylko na sezon. Ale SPAL ma prawo do wykupu. Juventus ma prawo do odkupu. Za ustaloną kwotę może zrealizować moją umowę w określonym czasie.
Jeśli moja kariera rozwija się dobrze w Ferrarze, nie mam nic przeciwko pozostaniu. Czuję siłę, by spróbować siebie na poziomie dorosłym. Więc niech Juventus zdecyduje. Jeśli w przyszłym sezonie pojawią się zainteresowania innych klubów, można to rozważyć. Dotyczy to nie tylko Włoch.
— Czy wierzysz, że możesz dostać się do pierwszej drużyny Juventusu?
„To marzenie wielu. To jest bardzo trudne. Według statystyk, do pierwszej drużyny dotarło bardzo niewielu młodych. Ale są inne kluby, jeśli nie możesz znaleźć się w Turynie.
- Nie żałujesz, że nie będziesz mógł zagrać w Lidze Młodzieżowej UEFA?
- Oczywiście, przepraszam. To bardzo prestiżowy turniej dla młodych ludzi. Może zagram tam w przyszłym roku. Mam dopiero 17 lat. Postawiłem sobie za cel wejście do profesjonalnej piłki nożnej.
- Kiedyś byłeś czystym napastnikiem, ale w zeszłym sezonie zacząłeś grać jako skrzydłowy. Czy to decyzja coachingowa?
- TAk. Przed Juventusem w Cesenie grałem jako czysty napastnik. Kiedy przeniósł się do Turynu w U-15, grał w czołówce. W następnym roku grał na prawym lub lewym napastniku. W U-17 liczyli już na mnie jako atakującego z flanki.
- Gdzie wolisz grać: na środku czy na flance?
- Na boku. Jestem praworęczny. Dobrze gram też na lewej stronie. Bardziej podoba mi się po lewej stronie, bo potrafię trafić i spasować.
- Który z nowoczesnych piłkarzy robi na Tobie największe wrażenie na swojej pozycji?
- Podziwiam Cristiano Ronaldo. Ze względu na jego skuteczność, siłę woli. Miał talent i wykorzystał go do maksimum. Neymar również imponuje.
- Byłeś w szkole Juventusu przez trzy lata. Czy czujesz się jak w wielkim klubie?
- TAk. Przeciwnicy podczas meczów robią zdjęcia szatni i boisk, ponieważ nie mają takiej infrastruktury. Warunki są najlepsze we Włoszech. Nie wszystkie dorosłe drużyny mają takie warunki. Wszystko na bardzo wysokim poziomie.
„Po rozpoczęciu wojny wielu Ukraińców trafiło do Włoch. Czy któryś z młodych piłkarzy był w Juventusie?
- Dzieci z Ukrainy szkolone osobno w Turynie. Nie u podstawy Juventusu. Klub dał im mundury, trenerzy. W U-16,17,19 nie było Ukraińców.
— Czy udało Ci się przyjść na mecze głównej drużyny na stadionie Juventusu?
- Kiedy drużyna gra u siebie, staram się nie przegapić meczów u siebie. Dyrektor i sekretarz wręczyli bilety na mecze. Wybierają też kategorię, kto ma zaserwować piłkę wśród młodzieży. To zależy od wykształcenia, nastawienia do treningu. Z każdej grupy wiekowej wybieranych jest 8 osób.
— Czy w Akademii Juve jest wielu obcokrajowców?
- TAk. Są zawodnicy z Francji, Austrii, Holandii, Belgii.
— Czy zwraca się uwagę na taktykę?
- Włochy mają bardzo taktyczną piłkę nożną. Kiedy graliśmy w weekend, piątek lub czwartek był dniem na taktykę. Powiedziano nam, jak wyciskać, wykonywać rzuty rożne, rzuty wolne, jak wyrwać się z presji. Jest to bardzo dobre dla młodego zawodnika i pomaga się rozwijać.
- Jak nieoczekiwany był dla ciebie telefon do młodzieżowej drużyny Ukrainy?
— Marzyłem o tym od dawna. Przed wojną była umowa, że w marcu zagram w reprezentacji. Ale potem zaczęła się wojna, stało się jasne, że nic się nie stanie. Oczywiście byłem zdenerwowany, ale zrozumiałem, że teraz piłka nożna nie jest najważniejsza dla Ukrainy.
- Czy miałeś wątpliwości, czy przyjąć zaproszenie Ukrainy?
— Nigdy nie było żadnych wątpliwości. Chciałem grać tylko dla reprezentacji Ukrainy.
- Jak to zostało przyjęte w zespole?
- Dobrze. Zaprzyjaźniłem się z chłopakami. Teraz piszemy, pozostajemy w kontakcie.
- Na czym polega fenomen Aleksieja Gusiewa, który tak dużo strzelił, grając jako prawy obrońca?
— Jest bardzo inteligentnym graczem. Zawsze wie, gdzie być.
- Dlaczego pierwsza połowa decydującego meczu z Polską nie powiodła się w rundzie elitarnej?
- Nadal nie potrafię tego wyjaśnić. Byli pewni siebie. Trzeba było grać bardziej twardo, skoncentrowanie, uważnie.
Brakowało gry i formy fizycznej, co miało konsekwencje w meczach z Polską i Włochami. Gdyby drużyna miała więcej czasu na przygotowania i była w dobrym tonie gry, to mogłaby walczyć o zwycięstwo w grupie.
— Śledziłeś finał Euro?
- TAk. Widziałem wszystkie mecze. Nikogo nie skrzywdził. Obserwowałem i analizowałem, jak grają moi rówieśnicy na tym poziomie.
— Jakie wrażenie zrobił Oleg Kuzniecow?
- To legenda ukraińskiego futbolu, była gwiazda Dynama. Po raz pierwszy zadzwonił do mnie przed wojną, spotkaliśmy się. Kiedy przybył, przywitał mnie. Nie było problemów w szkoleniu.
— Czy to prawda, że podczas rundy elitarnej byłeś tłumaczem dla Vladislav Nagrudny z AC Milan?
- Tak, przekazałem mu instrukcje trenera. Napierśnik nie komunikuje się w języku ukraińskim ani rosyjskim.
— Czy utrzymujesz kontakt z Vladem we Włoszech?
- Czasami piszemy do siebie SMS-y.
- Czy miałeś jakieś problemy z tym, że grałeś z numerem dziesiątym w reprezentacji, a nie na swojej rodzimej pozycji w ataku lub na flance?
- To decyzja trenera. Staram się postępować zgodnie z instrukcjami mentora. Z Kosowem grałem pod napastnikiem. To była moja debiutancka gra na tej pozycji.
- Miałeś trzech legionistów: ty, Fesyuk, Labrador. Jak traktowali Cię zawodnicy z ukraińskich klubów?
- Pytali jakie mamy warunki, treningi. Komunikacja była normalna. Byliśmy jedną drużyną.
— Jak odebrałeś wiadomość o rozpoczęciu wojny na pełną skalę na Ukrainie?
- Będąc we Włoszech, bardzo trudno jest przeżyć wydarzenia na Ukrainie. Nie mogę znaleźć słów. Chciałbym, żeby wszystko się szybko skończyło. Z moją rodziną wszystko jest w porządku. Przyjechali do nas dziadkowie.
Siergiej TISHCHENKO