Latem 2020 roku mianowanie Mircei Lucescu na głównego trenera Dynama było oczywiście najbardziej udaną decyzją personalną prezydenta klubu, Igora Surkisa, przynajmniej w ciągu ostatnich 5-10 lat. „Biało-Niebiescy” pilnie potrzebowali wstrząsu, który mógł wprowadzić tylko poważny „zewnętrzny” mentor. Historie z „Dynamicznymi sercami” doprowadziły do tego, że Szachtar przez cztery lata z rzędu (trzy z Paulo Fonsecą i jeden z Luisem Castro) bez problemu zdobył „złoto” mistrzostw kraju, zmuszając swojego pryncypialnego przeciwnika do zadowolenia wcale nie prestiżowe, jak dla mieszkańców Kijowa "srebro".
Z Lucescu Dynamo od razu pokazał wynik, zostając mistrzem w debiutanckim sezonie dla rumuńskiego specjalisty. Co więcej, nawet w UPL-2021/22, której losowanie nigdy nie zostało zakończone z powodu pełnej fazy wojny rosyjsko-ukraińskiej, drużyna kijowska prezentowała się co najmniej tak dobrze, jak Szachtar, który przybrał ogromne sumy pieniędzy. unowocześniając zespół, zapraszając wielu poważnych piłkarzy, a także włoskiego maniaka taktycznego Roberto De Zerbi. Gdyby ten wiosenny remis został rozegrany, to kto wie, młody trener Pitmena byłby w stanie wyprzedzić wytrawnego przeciwnika Lucescu...
Przed rozpoczęciem sezonu 2022/23 było to Dynamo, które przeszło minimalne perturbacje kadrowe, na czele z Mirceą Lucescu, którego bez wyjątku wszyscy poważni eksperci piłkarskii bez wyjątku nazywali głównym faworytem Premier League. Jednak już na starcie Kijowianie wykazali się poważnym „poślizgiem”, gdy w dwóch meczach nie zdołali zdobyć ani jednego punktu... Tak, rywalami Biało-Niebieskich byli Dnipro-1 i Zoria - zespoły bardzo dobry poziom jak na standardy ukraińskiego futbolu, ale nie można pominąć faktu, że Dynamo przegrało ostatnie pięć, a jeśli weźmiemy pod uwagę tylko regulaminowy czas, to sześć pojedynków z rzędu!.. czy w ogóle jest to pytanie, które wymaga dogłębnego zanurzenia się w statystyce i historii, ale nie zapewnia żadnych korzyści pod względem związków przyczynowych.
Dlatego o wiele więcej uwagi należy poświęcić ostatnim słowom i zachowaniu Mircei Lucescu. Na przykład po porażce z Fenerbahce (1:2) w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Europy rumuński trener powiedział, że nie chce analizować gry, bo nie widział piłki nożnej, ale walki byków na pole. Nieco wcześniej, po miażdżącej i sensacyjnej porażce z Dnipro-1 (0:3), Lucescu powiedział w sercu, że ten mecz może być jego ostatnim jako trenera Kijowa...
Następnie Mircea przyznał, że po przegranej z Dniprosem był poddawany emocjom, mówiąc coś nie do końca przemyślanego. Niewykluczone, że za kilka tygodni i jeśli chodzi o wypowiedzi pomeczowe w Turcji, Rumuni uznają za konieczne pewne wyjaśnienia. W końcu samo Dynamo w początkowych 15 minutach przeciwko Fenerbahce na drodze postawiło bardzo poważną poprzeczkę za łamanie przepisów. Statystyki tego okresu według podanego komponentu są wymowne – 7:3 na „na korzyść” ukraińskiej drużyny, a te „zasady gry” po prostu przyjęli Turcy, którzy zresztą bardzo chcieli zdobyć nawet z Dynamo za rezygnację z kwalifikacji do Ligi Mistrzów…
Właściwie teraz widzimy, jak Mircea Lucescu, który był i nadal jest głównym atutem Dynama, staje się niemal kluczową słabością Kijowa. Dzieje się tak dlatego, że prawdopodobnie Rumun nie radzi sobie jeszcze właściwie ze wszystkimi trudnościami, które spotkały w szczególności jego klub, a w ogóle całą ukraiński futbol. I to wcale nie jest zgadywanie ani oszczerstwo. Spójrzmy tylko w niedawną przeszłość, aby zrozumieć, że w karierze Mircei było już coś podobnego i nie skończyło się to wcale różowo, jeśli chodzi o wyniki pracy specjalisty…
Tak więc latem 2016 roku Szachtar Donieck po 12 latach współpracy ogłosił rezygnację Mircei Lucescu ze stanowiska głównego trenera drużyny. Ta decyzja była niezwykle trudna dla właściciela Pitmena Rinata Achmetowa, któremu udało się, jak mówią, całym sercem trzymać się rumuńskiego trenera, z którym łączyły go bardzo ciepłe osobiste relacje. Ale kierownictwo Szachtara bardzo ostrożnie podchodziło do kwestii celowości rozstania z Lucescu. Wcześniej, przez dwa lata, Pitmen konsekwentnie przegrywał mistrzostwo z Dynamem, choć od 2009 roku przez pięć lat z rzędu są najlepszą drużyną na Ukrainie.
Co się wtedy zmieniło dla Lucescu w Szachtarze? Przede wszystkim są to warunki. Wojna w Donbasie spowodowała, że Pitmenowie zostali zmuszeni do wędrowania po Ukrainie w poszukiwaniu stałego miejsca rozmieszczenia. Tak zachowywały się Lwów, Charków, Kijów... Mircea, który był już blisko siedemdziesiątki, po prostu nie wytrzymał takiego rytmu. Chciał spokojnie, monotonnie i celowo przygotowywać swoją drużynę do meczów piłki nożnej, a nie rozwiązywać mnóstwa pobocznych zadań i problemów, które z grą miały niewiele wspólnego. Ciągłe loty, przeprowadzki, zmiany scenerii wywierają presję psychiczną nie tylko na zawodnika, ale także na trenera, który po prostu sobie z tym wszystkim nie radził.
Żegnając się z Lucescu, Rinat Achmetow dał jasno do zrozumienia, że rumuński trener, z punktu widzenia kierownictwa donieckiego klubu, wycisnął z siebie absolutnie wszystko. Prezes Pitmen powiedział, że Lucescu potrzebuje nowych wyzwań, a Szachtar świeżej krwi. Pozostałe sentymenty w ogóle nie miały znaczenia i były potrzebne jedynie do poprawnego „obrazu” cywilizowanego rozstania się po tak długiej współpracy.
O tym, że głównym powodem odejścia Lucescu z Szachtaru były właśnie warunki życia klubowego, które zmieniły się na skutek wojny, poinformował także agent rumuńskiego trenera Arkadego Zaporozhanu.
„Dlaczego Lucescu opuścił Szachtar? Z powodu sytuacji na Ukrainie. Ze względu na koczowniczy tryb życia górników w ostatnich dwóch latach. Pojawiły się trudności z przyciąganiem nowych graczy do wypełniania wysokich zadań turniejowych” – zauważył Zaporozhanu.
W Dynamo Lucescu początkowo otrzymał to, co wcześniej miał na sukces w Doniecku – możliwość ustanowienia jasnego klubu klubowego, który działa na korzyść pierwszego zespołu. Rumun miał pod ręką własną bazę treningową i wiele boisk oraz akademię, w której mógł szukać bardzo potrzebnego uzupełnienia dla pierwszej drużyny w trudnych ekonomicznie realiach. Ostatecznie Dynamo mogło rozegrać mecze u siebie w Kijowie, zarówno w ramach UPL, jak i Pucharu Europy.
Wiele z nich okazało się niedostępnych dla Mircei po rozpoczęciu pełnowymiarowej fazy wojny rosyjsko-ukraińskiej. Mecze u siebie w rozgrywkach europejskich stały się takie tylko nominalnie dla Dynama... Tak też się stało w rodzimym UPL (mecz 2 rundy z Dnipro-1 odbył się we Lwowie) i pewnie będziecie musieli w ogóle grać poza domem w Kijowie i gdzieś bliżej granicy z Polską - wyłącznie ze względów logistycznych.
Logiczne jest, że wszystko to doprowadziło nie tylko do plotek o trudnej sytuacji psychologicznej w zespole, ale także do pewnego efektu deja vu samego Mircei Lucescu. Po opuszczeniu Szachtara przeżywał niezwykle trudne chwile, a pod względem kariery udało mu się poprawić sytuację Rumunów dopiero po powrocie na Ukrainę, kiedy to rewelacyjnie dla wielu przyjął Dynamo. Ale teraz Mircea ponownie musi zmierzyć się z tymi samymi problemami, które kiedyś zakończył jego niesamowicie udany etap w Doniecku. Co gorsza, o ile w latach 2014-2016 chodziło o liczne loty, to teraz ze względu na okoliczności na Ukrainie możemy mówić tylko o przejazdach autobusowych. Jak wielka jest różnica między tymi rodzajami ruchów, być może nie warto mówić dalej ...
Jedyne, co teraz rozjaśnia obecną scenę dla Lucescu, że tak powiem, to stały kontakt z prezesem klubu. W Szachtarze, po przymusowym wyjeździe z Doniecka, Mircea został pozbawiony zwykłych, regularnych kontaktów z Rinatem Achmetowem, do czego sam przyznał się publicznie. W Dynamo Igor Surkis jest prawie cały czas w kontakcie z Lucescu, co w jakiś sposób przyczynia się przynajmniej do wyglądu dawnego dobrego samopoczucia...
Pod koniec lipca Mircea Lucescu skończyła 77 lat. Patrząc na niego, możemy śmiało powiedzieć, że ta solidna ocena to tylko numer w paszporcie, bo Rumun wciąż zachowuje niesamowitą chęć do pracy w zawodowym futbolu. Z drugiej strony, fizjologicznie, z każdym rokiem życia człowiek potrzebuje coraz więcej czasu na powrót do zdrowia - fizycznego, psychicznego, psychicznego... Gdyby nie wojna, nie ma wątpliwości, że Lucescu mógłby wypracować swój kontrakt bez problemów, liczonych do lata 2024 roku, i przynoszą Dynamo o wiele więcej korzyści i tytułów. Co się teraz stanie? Trudno powiedzieć, choć to Dynamo, mimo nieudanego startu, pozostaje niekwestionowanym faworytem mistrzostw UPL. Ważne jest tylko, aby karta atutowa pozostała taka do końca gry...
Aleksiej SLIVCHENKO