Mowa o 19-letnim uczniu szkoły piłkarskiej Dynamo, Denisie Bunchukovie, który z woli losu trafił do Belgii w tak trudnym dla swojego kraju czasie i mimo trudności odnalazł siłę w sam robić to, co kocha - piłkę nożną, pisze "Drużyna 1 ”.
I ta niezwykła historia zaczęła się trzy lata temu, kiedy obiecujący młody piłkarz wyjechał na pięciodniowy zgrupowanie w Anglii, gdzie kilkudziesięciu hodowców i agentów piłkarskich z różnych krajów oglądało liczne treningi i mecze towarzyskie młodych talentów. z różnych krajów poszukujących przyszłych talentów piłkarskich i potencjalnych potencjalnych klientów.
„Wtedy spodobał mi się trener jednej z angielskich liceów”, wspomina Denis Bunchukov. - Powiedział, że bardzo lubi mój styl gry i chciałby mnie zobaczyć w swoim zespole. Ta propozycja była ciekawa, ponieważ mogłem nie tylko w pełni i bardzo intensywnie trenować, ale także zdobyć wykształcenie i w efekcie uzyskać dyplom liceum angielskiego. Moim rodzicom też spodobała się ta perspektywa i decyzja została podjęta.
Dość szybko minęły dwa lata nauki i wysokiej jakości szkolenia. Pod koniec liceum miałem już konkretną ofertę od miejscowego klubu piłkarskiego na kontynuowanie kariery, ale niestety biurokratyczne przeszkody administracyjne nie pozwoliły mi uzyskać wszystkich niezbędnych dokumentów do legalnego pobytu i pracy w Anglii. Wtedy pojawiło się przede mną pytanie: co dalej?
Wyjście z tej trudnej sytuacji dla Denisa zasugerował Belg Xavier Damine, który przez ostatnie kilka lat pracował w Foggy Albion dla Belgijskiego Związku Piłki Nożnej, gdzie obserwował i selekcjonował młode angielskie talenty z perspektywą dalszego zapraszania ich na wiodące kluby Jupiler League. Długo zauważył Bunczukowa i dowiedziawszy się o jego niespodziewanych problemach, od razu zaprosił go do spróbowania swoich sił w Belgii. Na co natychmiast otrzymałem pozytywną odpowiedź.
Po przybyciu do Brukseli Denis znalazł się do dyspozycji lokalnego agenta piłkarskiego Erica Depire, który pomógł młodemu ukraińskiemu talentowi dobrze się przygotować i przejść testy w takich klubach jak Vize, Eupen, Union Saint-Gilloise. Mimo pozytywnych opinii specjalistów i rekomendacji od hodowców, niestety żaden z nich nie zdecydował się zaproponować kontraktu młodemu ukraińskiemu pomocnikowi. W październiku ubiegłego roku Bunczukov miał okazję trenować z Liege Standard przez miesiąc, ale dała o sobie znać dłuższa przerwa w treningu i długa nieobecność na treningach meczowych - Standard odmówił też usług ukraińskiego piłkarza.
„To był dla mnie trudny i bardzo trudny okres” – mówi Denis. - Straciłem wiarę we własne możliwości i wróciłem na Ukrainę ze spuszczonymi rękami. Na szczęście nie trwało to długo. Szybko się pozbierałem i znów zacząłem trenować. Trzy miesiące ciężkiej pracy, maksymalne poświęcenie w jednym celu - pomyślnie zdać kolejny test i wreszcie znaleźć dla siebie dobry i obiecujący klub.
Taka okazja pojawiła się w lutym tego roku. Belgijscy przyjaciele Denisa namówili kierownictwo klubu Seren do przyjrzenia się obiecującemu ukraińskiemu zawodnikowi. I choć po zdaniu testu rada trenerska miała jeszcze pewne wątpliwości, dyrektor techniczny klubowej akademii Philip Dalemagne i mentor U-23 Grigorij Proment przekonywali wszystkich o konieczności pozostawienia Bunczukowa z drużyną.
W tym samym czasie rozpoczęła się agresja Rosji na Ukrainę na pełną skalę. Kierownictwo Klubu Seren niezwłocznie zrobiło wszystko, co konieczne, aby uzyskać Denisowi tymczasowy status uchodźcy na okres jednego roku i zapewniło mu wypłatę miesięcznego zasiłku w wysokości 1100 euro. Na ten sam okres zawarto nieco kompromisowe porozumienie między klubem a piłkarzem: Denis kontynuuje pełnoprawne treningi z drużyną, może brać udział w jej oficjalnych meczach, korzystać z usług medycznych, ubezpieczenia i innych świadczeń, jak każdy inny klubowy zawodnik , ale ostateczna decyzja o jego dalszym losie zapadnie dopiero pod koniec bieżącego sezonu. Jednocześnie zostanie poruszona kwestia zawarcia profesjonalnego kontraktu z Denisem Bunchukovem. W międzyczasie nasz rodak wynajmuje mieszkanie w centrum Liege na własny koszt i jeździ na szkolenia komunikacją miejską.
"Ta sytuacja na razie mi odpowiada" - przyznaje Denis. "Chciałbym podziękować klubowi i władzom belgijskim za umożliwienie mi czasowego pobytu w tym kraju i robienia tego, co kocham. 1100 euro wystarczy na akceptowalny czynsz. mieszkanie i normalne jedzenie.pozwala mi być całkowicie niezależnym w sprawach finansowych i nie prosić rodziców o pomoc.A wszystko inne to drobiazgi w życiu.Najważniejsze jest to, że mam możliwość pełnego treningu, zabawy i systematycznego wyjazdu w kierunku realizacji mojego marzenia.
Od dzieciństwa przyzwyczaiłem się do samodzielnego życia, samoorganizacji. Dwa lata w Anglii w wieku 16 lat również stały się dla mnie dobrą szkołą.
Moja obecna codzienna rutyna jest dość prosta: rano jadę na trening autobusem, potem wracam do domu i dzwonię na Ukrainę, aby uzyskać najświeższe wiadomości od moich krewnych i znajomych. Potem znowu trening i regularny wieczorny jogging ze zmianą tempa. Szybkość to jedna z moich rolek, moi trenerzy są zachwyceni moimi wynikami pod tym względem.
Początkowo myślałem, że będę trenować i grać tylko z U-23, ale od razu połączyłem się z pracą z głównym składem. Co więcej, kilka razy moje nazwisko pojawiało się w aplikacji na mecze pierwszej drużyny. A w meczu szóstej rundy z Genk (0:4) nasz trener José Genchamp wypuścił mnie na boisko w pierwszej drużynie, gdzie grałem prawie 70 minut. Nie masz pojęcia, jak to wszystko było dla mnie ważne, jak inspiruje i stymuluje moją pracę! Jestem gotów przenosić góry od rana do wieczora na treningach, aby dostąpić takiego zaszczytu.
Doskonale rozumiem, że mam jeszcze wiele do poprawienia, dużo pracy, aby osiągać regularne i naturalne postępy. Te 70 minut na boisku w pierwszej drużynie stało się dla mnie i moich trenerów swego rodzaju papierkiem lakmusowym. Wszystkie moje mocne i słabe strony stały się widoczne na pierwszy rzut oka. Ale bardzo się cieszę, że pracują tu wokół mnie wspaniali specjaliści, prawdziwi piłkarze, co oznacza, że na pewno będę się rozwijał i doskonalił, aby z dnia na dzień zbliżać się do mojego ukochanego marzenia – zostać zawodnikiem prawdziwego klubu zawodowego.
Vladimir Grabishchenko z Belgii