Szkockie media nie szczędzą entuzjastycznych epitetów opisujących zwycięstwo reprezentacji narodowej nad reprezentacją Ukrainy w Lidze Narodów – 3:0. Oczywiście nie spodziewali się tak przekonującej gry i przewagi nad konkurentem. Dziennikarze zwracają również uwagę na nowy schemat obrony, z którego tym razem skorzystał główny trener Steve Clark, i są zaskoczeni formą fizyczną reprezentacji Ukrainy.
„Po oszałamiającym zwycięstwie 3:0 nad Ukrainą Szkocja zapewniła sobie fantastyczną szansę na wygranie grupy Ligi Narodów, co ma poważne konsekwencje dla kwalifikacji do Euro 2024” – powiedział. Szkocki Daily Express. — Zastępca Lyndon Dykes strzelił genialną podwójną główkę, opierając się na sukcesie, który rozpoczął John McGinn. Szkoci po prostu zaszokowali Ukraińców po równej pierwszej połowie, która okazała się nieco gorączkowa i została zapamiętana z powodu kontuzji Nathana Pattersona.
Szkocja wyszła na prowadzenie, wyprzedzając o dwa punkty Ukrainę. Drużyny mają jeszcze dwa mecze do rozegrania, a ostatni znów między sobą, ale już w Warszawie.
Zwycięstwo w grupie zagwarantuje miejsce w play-offach o Euro 2024, a także da wyższy rozstaw w fazie kwalifikacyjnej rozgrywek.
– Remis 0:0 nie byłby najgorszym wynikiem Szkocji w tym meczu z Ukrainą, którego nie można było przegrać – uważa szkockie słońce. - Ale trzy sensacyjne gole w 16 minut przyniosły Armii Tartan trzy najważniejsze punkty.
Krytycy musieli kręcić głowami z dezaprobatą, gdy zobaczyli, jak Clark porzuca swoją zwykłą trójkę defensywną na rzecz nowej formacji czterech obrońców. I to jest w grze o wielkim znaczeniu!
Ale głównym powodem, dla którego Clark preferuje trzech obrońców, jest to, że może wykorzystać w tym ustawieniu dwóch najsilniejszych graczy swojej drużyny, Kierana Tierneya i Andy'ego Robertsona. A ponieważ ten ostatni doznał kontuzji, trener tym razem nie musiał trzymać się tego schematu.
Nawiasem mówiąc, Szkocja z czterema obrońcami ukończyła również ostatni bolesny mecz playoff o awans na Mistrzostwa Świata z Ukrainą. To prawda, że od razu sześciu zawodników z drużyny, która grała tamtego pamiętnego wieczoru, z tego czy innego powodu nie znalazło się w początkowym składzie. Ale wtedy Ukraina wyglądała inaczej: nieobecność Ołeksandra Zinczenki z Arsenalu była dużym plusem dla Szkocji, biorąc pod uwagę to, jak bardzo zdominował ostatni bezpośredni mecz w czerwcu.
„Przed rozpoczęciem meczu z trybun słychać było oczekiwane okrzyki i kpiny podczas minutowego aplauzu do Królowej od tych, którzy nie mogą siedzieć lub stać w miejscu przez 60 sekund.
Ale sposób, w jaki zespół Clarka rozpoczął grę, sprawił, że masy stanąły na nogi i zrobiły odpowiedni hałas. Szkocja od samego początku była niesamowita. Pojawił się pomysł, który wywierał ciągłą presję na Ukrainę, a kapitan rezerwy McGinn prowadził zespół jak prawdziwy lider.
Pierwsza połowa została przyćmiona kontuzją Pattersona, który goniąc Rusłana Malinowskiego, niezdarnie wylądował na trawniku i uszkodził kolano. Gdy Patterson szedł tunelem, ukraiński szef Ołeksandr Petrakow uściskał go słynnym uściskiem.
W incydencie z napastnikiem nie było winy ukraińskiego pomocnika. Jednak zaledwie kilka sekund przed przerwą nadszedł moment, który wprawił szkockich kibiców w szał.
Napastnik Che Adams próbował przebić się do bramki przez środek, ale został dosłownie znokautowany przez Valery'ego Bondara, który celowo faulował, blokując napastnika.
Włoski sędzia Maurizio Mariani sięgnął po żółtą kartkę, ale był zdecydowanie mocny argument, aby odesłać obrońcę. Wystarczył pobieżny rzut oka przy przeglądaniu VAR…
Za każdym razem, gdy Bondar dotykał piłki w drugiej połowie, był wygwizdany przez szkockich kibiców. W rzeczywistości przygotowanie fizyczne Ukrainy było jednym z niezwykłych aspektów pierwszej połowy. W ten sposób trzymający pomocnik Ukrainy Taras Stepanenko dostał się do księgi sędziowskiej za spóźniony atak McGinna, po czym miał szczęście uniknąć kolejnego ostrzeżenia za podobny faul przed przerwą. W przerwie Petrakov zastąpił gwiazdę Szachtara Donieck, zdając sobie sprawę, że może nie ukończyć tego meczu.
Recenzenci Szkot.com Również znaleziona mucha w maści w beczce z miodem zwróciła uwagę na odcinek z minutą pamięci na cześć Królowej:
„Podczas jednominutowych oklasków poświęconych pamięci królowej Wielkiej Brytanii przed meczem Szkocja-Ukraina w Hampden Park byli tacy, którzy gwizdali…
Ale znacznie więcej niż zmarła królowa dostała od lokalnych kibiców nieszczęsnemu sędziemu Maurizio Mariani. Fani poczuli, że sędzia nie był wystarczająco pryncypialny w odcinku, kiedy Bondar sprawdził ciało Che Adamsa pod kątem siły. Ukrainiec, który uciekł z ostrzeżeniem, zasługiwał w opinii Szkotów na odesłanie, ale włoski sędzia zdecydował inaczej”.
Publikacja zwraca również uwagę na nowy schemat rozgrywki w obronie:
„Steve Clark zaskoczył wszystkich, grając czterema obrońcami. Szkocja zrobiła niespodziankę i pokonała swojego głównego rywala na sucho. Już w zeszłym tygodniu trener opisał zalety trójki, podkreślając, że ostatnio dobrze służy Szkocji. Tym bardziej zaskakujące było znalezienie w meczu z Ukrainą formacji, do której Szkocja ostatnio uciekała się w meczu z Kazachstanem w 2019 roku (3:1).
Pomysł ponownej gry z czterema obrońcami przeciwko Ukrainie wyglądał oszałamiająco i radykalnie. Jednocześnie łatwo w nim było widoczne racjonalne ziarno. Menedżer wyraźnie chciał utrzymać piłkarzy na tych samych pozycjach, na których grali w swoich klubach – na przykład Patterson na prawym skrzydle Evertonu, a Kieran Tierney ostatnio grał na lewej obronie w Arsenalu. W związku z tym Scott McKenna i Jack Hendry stworzyli parę środkowych obrońców.
To był dobry pomysł, dopóki Patterson nie doznał kontuzji kolana w 25. minucie w zderzeniu z Ruslanem Malinowskim. Był to cios nie tylko dla szkockich kibiców, ale także dla fanów Evertonu, bo zawodnik mógł opuścić boisko tylko z pomocą z zewnątrz. Na szczęście zastępujący go Aaron Hickey okazał się w pełni przygotowany do takiego egzaminu i nie zawiódł.
„Punktem zwrotnym w meczu była druga połowa, kiedy gospodarze zaatakowali bramkę Trubina. Kiedyś poprzeczka zagrała dla bramkarza, a potem Trubin zdołał uderzyć piłkę nogą. Mimo to presja opłaciła się i Szkocja zdobyła trzy punkty.
Kieran Tierney stał się prawdziwym szkockim królem Midasem (który zamienił wszystko, czego dotknął w złoto). W ostatnich dziewięciu meczach, w których grał Tierney, szkocka drużyna nie poniosła ani jednej porażki!
W Szkocji byli inni bohaterowie. Kapitan i prawdziwy wojownik John McGinn, który zastąpił kontuzjowanego Andy'ego Robertsona, w pełni wykorzystał swoją zdolność do zabawy ciałem, a raczej tyłkiem, który być może pewnego dnia zostanie odlany z gliny na piedestale za Hampden.
McGinn wykorzystał tę niezwykłą cechę ze świetnym skutkiem, nie pozwalając Valery'emu Bondarowi (głównemu złoczyńcy meczu, według szkockich fanów) dostać się do piłki i uderzyć Trubina na 20 minut przed końcem meczu. Zamek na bramach Ukrainy został złamany i wtedy gospodarze zdobyli jeszcze dwa gole.
3-0 - przekonujące zwycięstwo nad Ukrainą, po którym w powietrzu unosiło się tylko jedno pytanie: „Dlaczego Szkocja nie mogła tego zrobić 1 czerwca, kiedy była szansa na walkę o awans do mistrzostw świata?
Szkocja znalazła się na szczycie grupy B1, a Steve Clarke po raz kolejny okazał się geniuszem z pełnym odkupieniem 0-3 poza Irlandią.
Siergiej Sytnik