Pytanie „co jest powodem nieudanych występów Dynama” jest zdecydowanie zmęczone fanami piłki nożnej z doświadczeniem. Od 20 lat jest na porządku dziennym na stałe, z przerwami na krótkoterminowe sukcesy. Sukcesy, które zwykle tworzą piękne opakowanie.
Jedna z tych przerw dosłownie zakończyła się w sierpniu tego roku, kiedy „biało-niebieskie” rozpoczęły swoją nieudaną passę pięciu kolejnych porażek. W ostatnich 7 meczach Kijów przegrał 6, tracąc 14 goli i strzeliwszy tylko 4. Jednak pierwsze oznaki czegoś złego pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem wojny na pełną skalę...
Mistrzostwa po minus 23 od Szachtara naprawdę wyglądały jak powiew świeżego powietrza. Ale jednocześnie było to trochę mylące. A w tym materiale przedstawimy nasze przemyślenia i wnioski z ostatnich „biało-niebieskich” fiasków.
Nieudana kampania transferowa
Istnieje kilka przyczyn tego zjawiska.
Przede wszystkim: służba selekcyjna i prezes „Dynamo” rzadko prowadzą to inaczej. Banalne, ale fakt. I to jest główne wyjaśnienie. Tutaj nie „zmyjesz” wojny z państwem terrorystycznym, ponieważ w ciągu ostatnich kilku dekad w Dynamo niezliczoną ilość razy odbywały się silne i udane okna transferowe.
Drugi: w stanie „biało-niebieskim” wydaje się i naprawdę wierzył, że drużyna została mistrzem jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Ucieczka legionistów z „Szachtara” oskrzydlała kijowski klub i sprawiła, że zapomnieli o jakichkolwiek posiłkach, w czasie, gdy sami „górnicy” zaczęli zbierać Ukraińców (choć nie najsilniejszych) w całej Europie.
Nie powiemy żałośnie, że skład „pomarańczowo-czarnego” stał się bardziej wysokiej klasy niż „Dynamo” (banalne: daleko od wszystkich tych piłkarzy znajdują się nawet na rozszerzonej liście reprezentacji narodowej), ale pozycja wyjściowa spadła prawie do zera. Patrząc na paralelę, można powiedzieć, że mieszkańcom Kijowa rzucano ten sam żart, co na początku zera, kiedy nie widzieli konkurentów nawet na horyzoncie. Dopiero teraz, z wysokości tego horyzontu, nie można było nawet wygrać czegoś znaczącego.
Odejście Benjamina Verbycha pogorszyło problem, bo wszyscy lewi pomocnicy „Dynamo” byli już legionistami. Tam, gdzie Pena i Vitinho odeszli natychmiast, Słoweniec odszedł po dobrej ofercie Panathinaikos. A w czasie, gdy Szachtar pozyskał trzech ukraińskich skrzydłowych, nominalny środkowy Shepelev grał na lewą stronę w ataku w Dynamie przez pięć całych meczów.
Już później, po pierwszych porażkach, nastąpiły transfery Kabaeva i Parrisa (który wciąż nie pojawił się na boisku, nawet biorąc pod uwagę obecność tonu gry i problemy kadrowe samego Dynama) oraz powrót zbiegłego syna Diallo .
A Kijów nadal nie rozwiązał problemu środkowego napastnika. Wiecznie kontuzjowany i „bezcelowy” Supryaga (nawet po przygodach w Genui), wciąż niezrozumiały (nie potrafi znaleźć innego słowa) Besedin, wciąż nie jest w 100% gotowy do roli głównego Vanata. Ponadto ten ostatni z oczywistych względów jest często używany na pozycji lewego skrzydłowego.
Miliard razy można powiedzieć, że w futbolu Lucescu środkowy napastnik nie odgrywa tej samej roli, co piłkarz „pod nim” (Mkhitaryan, Teixeira, Buyalskyi), ale nie oznacza to, że nie jest potrzebny jako fenomen. Nawet w „brazylijskim” Szachtarze Rumun zawsze miał wskazówkę, kto wiedział, jak „postawić nogę” na czas, aby dokończyć kombinacje. „Dynamo” nie ma takiego odtwarzacza.
Kontuzja Shaparenko otworzyła kolejny problem - środek pola. Dla Sydorczuka i Mykoły istnieją tylko dwie alternatywy - wspomniany Shepelev (który od czasu do czasu musi być użyty po lewej stronie) oraz Andrievsky.
Obaj od kilku lat nie wyszli ze słowa „w ogóle” i każde pojawienie się na boisku tych graczy, nawet przeciwko przeciętnym zespołom UPL, kończy się morzem pytań. A jeśli kwestia skrzydeł została rozwiązana w połowie, to nie zdziwimy się, jeśli w najbliższej przyszłości Jacyk lub Carenko staną się podstawowymi graczami. I czy uda im się to zrobić tak szybko, jak wówczas Zabarny, nikt nie może wiedzieć.
Wszystkie te fakty nie mogą nie spaść z niebios na ziemię. We współczesnym futbolu przegrana na rynku transferowym prawie zawsze prowadzi do przegranej na boisku.
Nie możesz wyjść na ogień
„Dynamo” po raz kolejny zmaga się z kwestią coachingu. Nominacja Lucescu dała krótkoterminowy rezultat, ale pierwsze „jaskółki” zaczęły pojawiać się w zeszłym sezonie.
Od samego początku ta decyzja Surki nie wyglądała na posunięcie strategiczne, z myślą o zbudowaniu jakiegoś konceptu w klubie. Właściwie nie należało tego oczekiwać od zawsze „chaotycznego” właściciela klubu.
Od września 2022 trudno zrozumieć, co mogą sobie nawzajem dać Dynamo i Lucescu. Gołym okiem widać, że piłkarze kijowskiego klubu nie chłoną już jego słów, jak sami mówili, jak gąbki. Toksyczność Rumuna na konferencjach prasowych często sięga zenitu – nikt nie wyrywa z jego ust jego nieustannego marudzenia na temat sędziowania i rywalizacji. A wypowiedzi o „niewinności rosyjskich sportowców” każą wątpić w słuszność tych, którzy wcześniej stanęli po stronie Rumunów w jego konflikcie z ultrasami.
To właśnie „Dynamo” nie może już być dla 77-letniego mentora okazją do udowodnienia czegoś komuś. Do siebie, że nadal potrafi pracować na wysokim poziomie, do Szachtara, że nie kontynuują z nim współpracy na darmo, a do najbardziej pryncypialnych fanów Dynama, że nie poddaje się ich presji.
Pod koniec sezonu 2020/21 pojawiły się myśli, że Lucescu powinien odejść natychmiast. Powód jest prosty – w ten sposób na pewno zrobi to jako absolutny zwycięzca.
Wydawało się wówczas, że rumuński trener jest w stanie wygrywać raz za razem. Nie wiemy, jak zakończyłby się ostatni sezon, gdyby nie inwazja rosyjska na pełną skalę. Jednak dalszy bieg wydarzeń pokazał, że rację miała również niewielka mniejszość. Przynajmniej dla samego Lucescu byłoby to zdecydowanie bardziej poprawne. Bo teraz na pewno nie pojedzie "na koniu".
A pogorszenie wyników Dynama nie wynikało oczywiście tylko z winy Lucescu. Praca personelu wyraźnie nie należy do jego obowiązków.
Nawiasem mówiąc, fundamentalne pytanie: którzy z graczy, którzy dołączyli do „Dynamo” po sezonie mistrzowskim, byli w stanie stać się konkretnymi kluczowymi graczami w drużynie? Hiba Dubinchak, który wrócił z pożyczki w Dnipro-1. I wyłącznie z powodu odejścia Mykolenki. Ale to tak, liryczna dygresja.
– Kto zamiast tego? to logiczne pytanie, które krytycy zadają po tym akapicie. Cały tekst jest taki, że rumuński pozostaje najlepszą z najgorszych opcji. Musi „zerwać” z Dynamo nawet bardziej niż Dynamo go potrzebuje.
Obecnie jedyną logiczną alternatywą dla Kijowa jest Igor Kostiuk. I nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak w jego przypadku będzie wyglądało przejście z futbolu młodzieżowego do dorosłego.
Biorąc pod uwagę, że Surki lubią ryzykować, mogą zdecydować się na ten ruch. Mogą też w pewnym momencie uwolnić Lucescu: banalnie przypomnieć sobie „sprawę” Błochina, którego (wraz z dziennikarzami i fanami) młodszy z braci zapewniał w każdym z komentarzy o stuprocentowym zaufaniu, dopóki nie doszło do kolejnego haniebnego meczu.
Opcja z Kostiukiem może "strzelać", jak w przypadku Rebrowa - być może jedynego trenera "Dynamo" po śmierci Łobanowskiego, który długo chciał zbudować klub (nie tylko drużynę, co bardzo ważne) dystans.
Zasady pracy Pana Igora w U-19 wskazują na dobre zrozumienie współczesnego futbolu i chęć grania, a nie tylko wygrywania. Zna całą młodzież Dynama. Ale może to być też kolejna porażka, która zostanie zwieńczona miliardem memów i żartów o „dynamowych sercach” – w których nie ma nic złego w tym zjawisku. Złą rzeczą jest ich „irracjonalne wykorzystanie” przez kierownictwo klubu.
Co dalej?
To pytanie zostało zadane przynajmniej w latach 2002, 2005, 2008, 2010, 2012, 2014, 2017 i 2020. I za każdym razem kierownictwo „Dynamo” podejmowało inne decyzje. Różne, ale jednocześnie takie same. Bardzo często były nielogiczne, ale czasami trafiały „dziesiątego”. A czasem wydawało się, że wychodzą ze zdrowego rozsądku (wciąż z wieloma pytaniami), ale kończyły się fiaskiem.
Prognozowanie przyszłości Dynamo jest jak prognozowanie pogody na kwiecień we wrześniu. Aby powiedzieć, w który dzień będzie padał deszcz, a w który dzień słońce będzie świecić 24 godziny na dobę. W żadnym z wyżej wymienionych lat nikt nie podał prognozy na najbliższe lata, co nazywa się „od ręki”.
Wyeliminowanie pierwotnej przyczyny jest mało prawdopodobne. I mówimy nie tylko o prezydencie, ale io dziesiątkach „przedstawicieli” upadłego kierownictwa i harcerzy. I to są realia, w których żyjemy.
Największym sukcesem tu i teraz będzie sytuacyjny „hit” i kolejna słodycz dla oka. Jak pokazuje praktyka, maksymalnie przez 3 lata. Świat jest cykliczny, a problemy Dynamo nie są wyjątkiem.
Hleb Skrypczenko