W drugim wrześniowym meczu w Lidze Narodów „niebiesko-żółci” pokonali Armenię (5:0) w Erewaniu. Po meczu na konferencji prasowej wystąpił główny trener reprezentacji Ukrainy Ołeksandr Petrakow.
— Jakie wnioski możesz wyciągnąć z tego meczu na nadchodzący mecz ze Szkocją?
- Piłka nożna jest bardzo okrutna. 21 września byłem na tym samym stanowisku, co trener Armenii i całej jego drużyny. Dlatego teraz chcę kibicować Joaquinowi Caparrosowi, bo dostali się pod nasze lodowisko.
— Jak oceniasz dzisiejszą grę Ignatenki?
— Nie lubię wyróżniać żadnego gracza. Piłka nożna to sport zespołowy. Na przykład każdy cel nie jest pojedynczym błędem, ale łańcuchem błędów. Dlatego nie ma potrzeby wyróżniania kogoś w grze zespołowej. Poprzedni mecz był przegrany, teraz nasz przeciwnik jest w rozpaczy. Cały zespół musi zostać wyróżniony.
— Czy powinniśmy spodziewać się takiego samego składu na następny mecz?
— Już o tym mówiłem. Zawsze podejmuję ryzyko. Zastanowię się, jaki będzie skład. Dla mnie ta krytyka była trudna na początku mojej pracy, ale teraz nie boję się krytyki.
— Jak bardzo jesteś zaskoczony tym wynikiem?
- Nie jestem zaskoczony. Bardzo dobrze było, gdy po bolesnej porażce chłopcy wszystko zrozumieli i zrobili wszystko. To po prostu ich zwycięstwo. Jako trener bardzo się cieszę, że się nie poddali. Bardzo im dziękuję, dobra robota.
— Wielu było zszokowanych pojawieniem się 11 nowych zawodników w początkowym składzie...
— Chcę podkreślić, że w mojej reprezentacji nie ma głównych zawodników – mamy jedną drużynę. Nie może być w drużynie narodowej pierwszego i drugiego zespołu. Są piłkarze, którzy grają w swoich klubach, gdzie panuje inna atmosfera, rywalizacja. Chłopaki wyszli, nie zawiedli nas, było ciężko. Są piłkarze, którzy w swoich klubach nie mają zbyt wiele praktyki w grze. Zapewniałem ich, ufałem im, zrobili wszystko. Wciąż jesteśmy w grze, chcemy zemsty. A jak to się okaże... Chcemy pokonać Szkocję, damy z siebie wszystko, ale nie wiem, jak się to skończy.