Były napastnik Karpat i reprezentacji Ukrainy Taras Kabanow powiedział Drużyna1 która pomogła podopiecznym Ołeksandra Petrakowa osiągnąć tak przekonujące zwycięstwo i oceniła ich szanse w walce o bilet do elitarnej ligi Ligi Narodów.
— Szczerze mówiąc, spodziewałem się większego oporu ze strony gospodarzy. Pamiętam przecież, że w pierwszym meczu tych drużyn w Polsce Ormianie mimo straconych trzech bramek nie bili chłopców. Wczoraj, chybiwszy po raz drugi, wyrzucili białą flagę. Choć trzeba przyznać, że nasi po przerwie zachowywali się wzorowo, umiejętnie zmieniając kierunek ataków i pozbawiając gospodarzy kontroli nad piłką.
— Czy spodziewałeś się, że po fiasku nieudanego meczu ze Szkotami w Glasgow główny trener reprezentacji Ukrainy Ołeksandr Petrakow wykona w Erewaniu tak ogromną rotację?
- Nie. Można było przypuszczać, że na starcie pojawią się tylko Ilya Zabarny, Vitaly Mikolenko i Andrey Lunin. Ale udział od pierwszych minut Tarasa Kacharaby, Aleksandra Zubkowa, Aleksandra Tymchika, Danila Ignatenki był dla mnie zaskoczeniem. Wydawało się jednak, że Petrakov rzuci do boju tych piłkarzy, którzy zawiedli w pojedynku w Glasgow, aby uwierzyli w swoje siły w rywalizacji ze słabym przeciwnikiem. Sternik zdecydował inaczej i podjął właściwą decyzję. Strzelili Tymchik, Zubkov, Ignatenko, a Lunin i Kacharaba zadbali, by nie chybić (uśmiecha się).
— Jednak uczciwie trzeba powiedzieć, że w pierwszej połowie przewaga gości nie była tak oczywista. Jak to wyjaśnić?
- Myślę, że na początku był banalny brak pracy zespołowej, bo nasza drużyna po raz pierwszy zagrała w takim składzie. Przede wszystkim były problemy z implementacją, nie zawsze było możliwe szybkie przejście z obrony do ataku, a gospodarze mieli czas na odbudowę i eliminację zagrożeń. Wiesz, najbardziej irytujące dla mnie jest to, że Roman Jaremczuk ponownie opuścił boisko bez strzelonego gola. Byłem pewien, że wczoraj przełamie i tak długą bezbramkową passę. Strącony wzrok Jaremczuk martwi się.
— Wygląda na to, że Roman powinien wziąć przykład ze swojego zastępcy Artema Dovbika, który wchodząc jako rezerwowy, szybko strzelił dublet i tym argumentem może przekonać Petrakowa, że w finałowej konfrontacji z drużyną zasługuje na miejsce na starcie. Szkoci 27 września...
- Nie zgadujmy. Kilka dni temu Dovbik grał już ze Szkotami i nic nie uderzył. I nie zapominaj, że w Erewaniu pojawił się na boisku, gdy losy walki były już przesądzone. Cieszę się, że Petrakov ma jeszcze czas, żeby wszystko zważyć i nie popełnić błędu w swoim wyborze. Co więcej, istnieje pewna niepewność z kilkoma innymi pozycjami.
Tym niemniej teraz najważniejsze jest to, że nasi chłopaki porządnie zregenerowali się po długim locie z Armenii do Polski, a potem poważnie popracowali nad błędami, które popełnili niedawno w Glasgow. W szczególności, jak nie zachowywać się, grając stałe fragmenty na własną bramkę, po dwukrotnym poddaniu się w dość prostych sytuacjach. Moim zdaniem w Krakowie reprezentacja Ukrainy ma wszelkie szanse zemścić się na Brytyjczykach i udowodnić, że Niebiesko-żółci nie zostali przypadkowo uznani za faworyta grupy.
Wasyl MICHAJŁOW