Znany dziennikarz Mykoła Neseniuk komentował na swoim Facebooku wrześniowe mecze reprezentacji Ukrainy w Lidze Narodów.
Ukraińcy, którzy urodzili się w ZSRR, szczerze wierzyli, że ormiański „koniak” jest najlepszy na świecie, dlatego natychmiast zmiecili go z półek sklepowych.
Podobnie ukraińscy piłkarze, urodzeni tam, wierzyli w siłę ormiańskich piłkarzy. W rezultacie nasza reprezentacja trzykrotnie traciła cenne punkty w meczach z Ormianami i nie wygrywała światowych i europejskich selekcji. Ostatni raz zdarzyło się to dwadzieścia lat temu w Erewaniu, gdzie nasza drużyna zremisowała 2:2 under przez utalentowanego trenera o imieniu Buryak.
Zdecydowana większość osób urodzonych na Ukrainie nawet nie podejrzewa istnienia ormiańskiego „koniaku” i ta szumowina sfermentuje na półkach naszych supermarketów. Podobnie dzisiejsi piłkarze nie wiedzą o „mocy” ormiańskiego futbolu. Dlatego, choć na początku nie bez problemów, dwukrotnie pokonali Armenię - 3:0 w czerwcu i 5:0 wczoraj.
Po wczorajszej porażce ormiański trener powiedział, że mają „pecha”, w co nawet jego pracodawcy prawie nie wierzyli. Nasz trener powiedział coś podobnego po porażce ze Szkocją w środę. Pozostaje udowodnić to na boisku pojutrze.
Współcześni Ukraińcy, w tym piłkarze, doskonale wiedzą o szkockiej whisky, której jest pod dostatkiem. Napój mocny, ale „dla amatora”. I bardzo drogie. Aby go wypić, trzeba bardzo ciężko pracować
Mykoła Neseniuk