Były pomocnik reprezentacji Ukrainy Eduard Tsykhmeistruk w wywiadzie „ZESPÓŁ 1” Opowiedział na co czeka mecz finałowej rundy Ligi Narodów Ukraina – Szkocja, który odbędzie się dziś w Krakowie.
— Eduard, gdyby mecz w Glasgow był dłuższy fundamentalny dla Szkotów, a dziś dla Ukrainy?
- Nie zgadzam się. Każdy mecz dla dowolnej drużyny ma charakter zasadniczy. Każdy chce wygrać. Nie sądzę, żeby Szkoci myśleli o rundzie play-off mistrzostw świata. Chcieli tylko wygrać. Podobnego zdania byli Ukraińcy. Tyle, że Brytyjczycy mają więcej tego pragnienia.
— Czy można powiedzieć, że taka miażdżąca porażka tydzień wcześniej była rodzajem nieporozumienia?
— Już w pierwszej połowie rozbrzmiały dzwonki alarmowe. Wrażenia nie były przyjemne. Nie mogliśmy się oprzeć niczemu. Przede wszystkim nie spodziewałem się tylu błędów od liderów. Ten sam Ruslan Malinowski... Nie pamiętam od niego takich gier. Początkowo było to niepokojące, ale po przerwie potwierdzono, że nie jest to dzień reprezentacji Ukrainy.
— Czy mecz w Erewaniu pokazał, że reprezentacja Ukrainy wyciągnęła wnioski?
— Pierwsza połowa znowu nie zachwyciła. Andriy Lunin zagrał dobrze przez kilka chwil. Przed drugą połową nie było wrażenia, że reprezentacja Ukrainy może wygrać z wynikiem 5:0. Jednak „niebiesko-żółci” wygięli linię i po trzeciej bramce Ormianie poddali się łasce zwycięzcy.
— W nadchodzącym meczu ze Szkocją rozstrzygną się losy pierwszego miejsca w grupie. Czy tym razem pragnienie naszych piłkarzy będzie niezwykłe?
— Istnieje sportowe, konkurencyjne zainteresowanie. I bez względu na to, jak prestiżowy jest turniej, kiedy wchodzisz na boisko, zawsze chcesz wygrać. Wierzę, że nasz zespół to zapamięta. Moim zdaniem, przed tym spotkaniem Ołeksandr Petrakow nie powinien dobierać specjalnych słów dla swoich podopiecznych. To finał! Zwłaszcza, że wiele osób będzie oglądać tę walkę z pierwszego rzędu. Jestem pewien, że zawodnicy reprezentacji Ukrainy nie potrzebują więcej motywacji.
Serhij DEMYANCHUK