Były zawodnik reprezentacji Ukrainy, znany ekspert Jewhen Lewczenko podzielił się swoimi wrażeniami z meczu finałowej rundy Ligi Narodów pomiędzy Ukrainą a Szkocją, który odbył się wczoraj w Krakowie (0:0).
— Nie patrząc na wynik i jakość gry w porównaniu z porażką w pierwszym meczu, trudno nazwać dzisiejszy wynik sukcesem, bo nie udało nam się wygrać. Co więcej, ponieważ istniały warunki do zwycięstwa, mieliśmy sporo prawdziwych momentów, które powinny zadecydować o wyniku spotkania. Ale niestety jasne jest, że na wszystkich etapach brakuje nam europejskiego doświadczenia. Nie chcę mówić o szczęściu, ale chwile, które musieliśmy zrealizować - Dovbyk, Jarmolenko, Mudryk, Stepanenko.
W takim meczu pierwszy gol jest bardzo ważny i myślę, że dzisiaj bardzo go brakowało. Tak, chłopaki próbowali, w przeciwieństwie do meczu w Glasgow, dziś drużyna była bardziej skupiona, zebrana, co w gruncie rzeczy doprowadziło do tak wielu momentów z naszej strony. Ale chwila nie jest jeszcze celem i nie udało nam się strzelić. Kiedy zdobywasz punkty, gra się otwiera, dostajesz drugi oddech, pewność siebie.
„Jaremczuk powinien był zostać zwolniony nieco wcześniej”
— Dovbyk ma już pewne doświadczenie, Jarmołenko jest właściwie weteranem kadry narodowej, ale obaj, jak już wspomniano, nie zdawali sobie sprawy ze swoich super momentów, zwłaszcza Andrij, który nie trafił w pustą siatkę z siedmiu metrów. Czy to przypadek, czy jest jakiś negatywny trend w atakowaniu graczy?
— Dzisiaj chłopaki maksymalnie dostosowali się do gry i gdyby Jarmołenko zdał sobie sprawę ze wspomnianego momentu, gra byłaby zupełnie inna, można byłoby spokojnie kontrolować piłkę, Szkoci musieliby wtedy się otworzyć . I tak, kiedy nie zdobywasz punktów w sprzyjających momentach, ciągle próbujesz się poprawiać, nadrabiać to, co straciłeś, to prowadzi do pewnej nerwowości. To było obserwowane u wszystkich przywódców i trochę nie rozumiem, dlaczego Jaremczuk wyszedł tak późno, uważam, że Romów należało wypuścić trochę wcześniej. Owszem, mecz pokazał, że mamy potencjał, ale bez strzelenia goli nie da się napisać meczu na pozytywny atut.
„Szybka wymiana Stepanenko w Glasgow zagrała kiepski żart w drużynie”
— Ołeksandr Petrakow wykorzystał w tym meczu swoją ulubioną formację 3-4-3, czy możemy powiedzieć pomyłkę przy wyborze taktyki w Glasgow?
— Podoba mi się schemat 3-4-3, ponieważ jest pewna równowaga. Zwłaszcza, że dziś grał Taras Stepanenko, a gra się z nim znacznie łatwiej. I to on, jak sądzę, był dzisiaj równowagą reprezentacji narodowej.
— Czy jego zmiana po pierwszej połowie meczu w Glasgow była dla naszej drużyny fatalna?
- Chyba tak. Cokolwiek to jest, czynnik Tarasa jest bardzo ważny. Pikhalyonok nie zagrał w tym meczu zbyt dobrze, sam Mudryk nie wyglądał najlepiej, ale dzisiaj miał trochę błysków. Ale tutaj wszystko jest normalne, bo obaj młodzi ludzie nabierają doświadczenia. A rozwój jest ważny dla drużyny narodowej, aby osiągnąć określone cele. Dlatego wspomniana wymiana Stepanenko zagrała z drużyną kiepski żart.
Dzisiaj graliśmy bardziej agresywnie, jasne jest, że w niektórych momentach zespół zaczął się uspokajać, ale znowu sposób, w jaki chłopaki się dostosowali, zasługuje na szacunek.
„Z Luninem Petrakov wykonał silny ruch psychologiczny”
— Petrakow umieścił w bramce Łunina na ten decydujący mecz. Czy ta decyzja cię zaskoczyła i jak oceniasz grę Andriy'ego?
— Nie, ta decyzja wcale nie była zaskakująca. Drugi z rzędu mecz Lunina w kadrze. To całkiem zrozumiały wynik, Andrij grał bardzo solidnie z Ormianami, więc główny trener umieścił Lunina w następnym meczu. I to jest bardzo mocny psychologiczny ruch ze strony Petrakowa, ponieważ tacy gracze potrzebują czasu, aby poczuć się pewnie, zwłaszcza że Lunin ma wystarczająco dużo cech, które może i powinien zademonstrować. A do tego gracz musi czuć się we własnym talerzu, a jest to możliwe tylko dzięki takim meczom bojowym. Jest drogo, gdy trener daje możliwość rozegrania całego meczu i nie zmienia się po 15-20 minutach.
„Petrakow przyciąga młodych ludzi, bawiła się z nim”
— Jak oceniasz występ ukraińskiej reprezentacji w tym cyklu Ligi Narodów?
- To bardzo trudne, bo nie gramy u siebie, mecze toczą się pod silną presją. I za to powinniśmy podziękować chłopakom, którzy wychodzą i walczą, mówią całemu światu, że futbol w nas żyje. Tak, daje się odczuć zamieszanie ze składem, ale globalnie, jeśli wszyscy nasi liderzy są w porządku, to mamy całkiem sprawny zespół. No cóż, miejmy oczywiście nadzieję, że wszystko w nas jak najszybciej się poprawi, a my będziemy mogli grać znacznie mocniej i spokojniej, bo będziemy mieli wsparcie trybun.
— Kontrakt Ołeksandra Petrakowa wygasa z końcem roku. Czy może jeszcze coś dać zespołowi w jego obecnym składzie, czy może jego misja dobiega końca i zespół potrzebuje nowych pomysłów?
— W tej chwili nie skreśliłbym Petrakowa. Jako specjalista bardzo się rozwinął, zrobił wielkie postępy w rozwoju, widać to we wszystkich jego działaniach. Trzeba mu dać szansę i pozwolić mu dalej trenować. W ogóle nie przeszkadza graczom w rozwoju. Młodzi chłopcy, których Petrakov wychował w ostatnich meczach - ten sam Ignatenko, Mudryk - fajnie. I myślę, że UAF da Ołeksandrowi Wasyliowyczowi przynajmniej na rok szansę na dokończenie swojej pracy. Jedyny moment, który jest powodem do zmiany trenera, to moment, w którym zawodnicy nie rosną i nie ma rezultatu. Teraz w mniejszym stopniu przyglądamy się tym ostatnim, ponieważ kroki w planie rozwoju są teraz dużo ważniejsze. Petrakow wnosi do drużyny młodzież, zawodnicy, których ma - grali pod nim.
No cóż, myślę, że w pewnym momencie nadejdzie szansa Serhija Rebrowa, w której wygaśnie kontrakt z „Al-Ain”, ale nie będę o tym teraz mówił.
Jewgienij Sawczuk