Nowicjusz pierwszoligowej Połtawy, pomocnik Siergiej Karetnik, postawił kropkę nad „i” w odniesieniu do swojej przyszłości, która obejmowała m.in. rosyjskie obywatelstwo.
— Byłem gotowy na krytykę. Ale znam swoje stanowisko. Kocham Ukrainę, jestem Ukrainką i nie mam nic do ukrycia. Tak, grałem w Rosji. Ale teraz jestem tutaj, w moim rodzinnym kraju, w mojej ojczyźnie, z której bardzo się cieszę. Teraz zawsze będę tutaj!
- Żałujesz, że grałeś w Rosji i w młodym wieku przyjąłeś obywatelstwo?
- Tak, przepraszam! Ale powiem, że wiem, że jest mały procent odpowiednich ludzi, którzy wszystko rozumieją, pomimo tytanicznych wysiłków lokalnej machiny propagandowej. Niektórzy z nich nadal mają ze mną kontakt. Rozumieją, że między Rosją a Ukrainą toczy się prawdziwa wojna, trzymają rękę na pulsie wydarzeń. Wspierają mnie i nasz kraj. Ale oni tam są i nie mogą wpływać na sytuację. Wielu po prostu boi się protestować.
- Czy jest wielu twoich byłych kolegów piłkarskich z Rosji, którzy nadal utrzymują z tobą kontakt po inwazji na pełną skalę?
- Generalnie ten krąg znacznie się zawęził, zostało tylko kilka osób, które co tydzień do mnie piszą.
- 24 lutego podzieliłeś swoje życie na „przed” i „po”. Jakie były twoje myśli po tym, jak dowiedziałeś się o wojnie na pełną skalę?
- Nie mogłem w to uwierzyć. W tym momencie byłem już na Ukrainie. Ale kiedy zobaczyłem wszystko, co się działo, nie miałem słów. Tylko złośliwość i nienawiść do wroga!
— Co zrobiłeś, gdy dowiedziałeś się o wojnie?
„Najpierw zadzwoniłem do moich krewnych. Mamo, tato, siostrę. Była tylko panika.
- Kiedy zorientowałeś się, że nadszedł czas powrotu na Ukrainę?
— Od kilku lat chciałem wrócić na Ukrainę. Pojechałem do Polski, ale nie mogłem tam kontynuować kariery. A potem miałem ukochaną dziewczynę w Rosji. I to był czynnik, który nie pozwolił mi tam wyjechać.
— Czy ona jest Rosjanką?
— Tak, z Krasnodaru. Ale już się z nią nie komunikujemy.
- Nie zaakceptowała twojego powrotu na Ukrainę?
- Jest mądrą dziewczyną i rozumie, co się dzieje. Na długo przed inwazją na pełną skalę przyjechała ze mną na Ukrainę. Byłem w Lubnym i Połtawie. Lubi Ukrainę. Podziwiała Ukraińców, mówiąc, że są dużo milsi, bardziej pozytywni niż Rosjanie, że umiemy sobie nawzajem pomagać.
— Jaka jest jeszcze różnica między Ukraińcami a Rosjanami?
— We wszystkim jest różnica. Ukraińcy to prawdziwie europejski naród. Dlatego Rosja nigdy nie stała się moim domem. Nie podobało mi się tam. Przy pierwszej okazji zawsze wsiadałem do pociągu i odwiedzałem moich rodziców na Ukrainie.
— Jaka była droga do domu?
— Przyjechałem do domu przed inwazją na pełną skalę.
- Jak więc to się stało, że skończyłeś kontraktem z klubem Dynamo-Władywostok?
- Zimą szukałem klubu. Agent - mój przyjaciel - zaproponował podpisanie kontraktu z tym klubem. Kilka dni przed zamknięciem okienka transferowego zgodziłem się z desperacji. Ale w tym klubie nie spędziłem ani jednego dnia. Chociaż 23 lutego opublikowali informację o podpisaniu umowy do lata 2022 roku. Szczerze mówiąc, nawet nie sądziłem, że zarejestrują tę umowę. I generalnie wtedy nie myślałem o piłce nożnej.
— Czy w okresie od lutego do czerwca otrzymałeś pieniądze z Rosji?
- Nie, ani grosza.
- Napisałeś wniosek o odebranie obywatelstwa rosyjskiego. Jaki jest los twojego rosyjskiego paszportu?
- Tak, po rozpoczęciu wojny na pełną skalę napisałem oświadczenie i po prostu zniszczyłem paszport! Przy okazji wezwali mnie na policję w Łubnym. Zostałem sprawdzony. Przestudiowali mój telefon, całą korespondencję w nim. Ale nie miałem nic do ukrycia. Chyba nie tylko ja przez to przeszedłem.
— Czy pomagasz teraz armii?
- Oczywiście pomagam, jak każdy normalny obywatel Ukrainy. W końcu, jak już pisałem na stronie na Instagramie, dzięki Siłom Zbrojnym Ukrainy możemy mieszkać tutaj, w Połtawie lub innych regionach Ukrainy i grać w piłkę nożną.
Generalnie moja rodzina (tata, mama, siostra) nigdy nie stała z boku. Przekazywaliśmy darowizny na różne fundacje charytatywne, przyłączaliśmy się do zbiórki na ludowy bajraktar i pomagaliśmy w rzeczach migrantom z czasowo okupowanych terytoriów. Tylko pomagając armii i ochotnikom w każdy możliwy sposób, Ukraina będzie w stanie wygrać tę wojnę!
— Dlaczego przyjąłeś rosyjskie obywatelstwo?
- Widzisz, kiedy go otrzymałem, to było konieczne w piłce nożnej. Miałem wtedy zaledwie 17 lat, wielu rzeczy nie rozumiałem. Kwestia obywatelstwa rosyjskiego nie była już moją decyzją, ale osobami zaangażowanymi w mój awans. Nigdy nie napisałem zrzeczenia się obywatelstwa ukraińskiego. Jestem Ukrainką i tak pozostanę.
- Jak odebrałeś wydarzenia z 2014 roku, które już wtedy demonstrowały rosyjską agresję?
„Oczywiście to podbój. Zrozumiałem, że było bardzo źle. I znalazłem to będąc w Metallurgu Donieck.
— Czy miałeś wtedy pomysł na powrót na Ukrainę?
- Byli. Ale życie potoczyło się inaczej. Wszyscy płacimy za nasze błędy.
— Jak, Twoim zdaniem, zmienił się ostatnio ukraiński futbol?
- Na tle wojny ukraiński futbol wzbogacił się o młodzież. Wielu obiecujących zawodników dostało szansę na wykazanie się, czego nie było np. w mojej młodości. Teraz ci gracze pchają drogę w Europie. Ta sama ukraińska drużyna jest bardzo dobra, a jej przyszłość też będzie wspaniała.
- Byłeś kapitanem młodzieżowej drużyny Dynama Kijów, jednego z najbardziej utalentowanych zawodników urodzonych w 1995 roku. Co poszło dalej, prawda?
- Myślę, że to jest życie. I w pewnym momencie dokonałem złego wyboru.
- W przyszłości droga do Rosji jest dla ciebie zamknięta?
— Tak, rozumiem, ale nie muszę tam jechać. Nawet w mojej głowie ten kraj jest dla mnie zamknięty na zawsze.