Dziennikarz Roberto Morales wyraził swoją opinię w komentarzu TaToTake na temat możliwości złożenia przez Hiszpanię, Portugalię i Ukrainę wspólnego wniosku o organizację Mistrzostw Świata 2030.
- Bardziej niż interesujące! Twarzą tego ewentualnego wniosku (oficjalnie jeszcze go nie złożono) są dwa kraje pirenejskie. Mają ogromną historię piłkarską i obecnie rozwijają się w tym sporcie. Ukraina może otrzymać niewielką część mistrzostw.
- Dlaczego ta opcja jest realna?
— Cywilizowany świat zjednoczył się teraz we wspieraniu Ukrainy. Rozumiem, że w FIFA głosują wszyscy, w tym kilka zdegenerowanych krajów, różne kraje azjatyckie, środkowoamerykańskie i afrykańskie, których głos jest wart ceny blondyna na stacji metra Czernihowska i dzięki niemu prawo do gospodarza Puchar Świata został wręczony Rash Pedereisha i religijnie odciśnięty na całej jego głowie Katar. Ale w tej chwili albo totalni idioci, jak Łukaszenka, odważą się otwarcie mówić przeciwko Ukrainie, albo geniusze-kosmonauci zagubieni w przestrzeni i czasie (witaj Ilona!). Są więc szanse na taki wniosek, jeśli zostanie uformowany. Mimo wojny. Hiszpania i Portugalia mogą zaplanować dwie opcje – z nami w roli drugorzędnej i bez na wypadek, gdyby wojna trwała.
Taka aplikacja jest również korzystna dla władz ukraińskich – czysto polityczny PR. Co więcej, do 2030 r. władze na pewno się zmienią i zupełnie inne osoby będą odpowiedzialne za przeprowadzenie konkursu, jeśli wszystko pójdzie dobrze.
Droga od pomysłu do realizacji jest jednak zbyt długa. Przypomnę, że Urugwaj i Argentyna są uważani za głównych faworytów do organizacji Pucharu Świata. Byłoby to dość symboliczne, bo sto lat przed 1930 r. to właśnie Urugwaj był gospodarzem pierwszego Pucharu Świata, a reprezentacje tych krajów grały w pierwszym finale.
Lokomotywą aplikacji jest Urugwaj – kraj piłkarski, stabilny ekonomicznie, spokojny. Jest po prostu za mały na tak duże forum sportowe. Dlatego dodatkowo bierze za partnera Argentynę. Jest bardzo futbolowa, ale zbyt dzika w sensie bezpieczeństwa i nie ma mowy o jakiejkolwiek stabilności. Dlatego na razie priorytetem jest projekt Urugwaju i Argentyny, jeśli nagle nie dojdzie do kolejnej niewypłacalności w tym drugim.