Były trener reprezentacji Ukrainy Andrij Szewczenko napisał list o wojnie na Ukrainie dla portalu Trybuna piłkarzy.
– Spałem, kiedy zadzwonił telefon. To była moja mama. Spojrzałem na zegar. Była 3:30 rano. Kiedy mama dzwoni do ciebie o tej porze, to nigdy nie jest dobra wiadomość, prawda?
Myślę, że w chwili, gdy zobaczyłem telefon, część mnie już wiedziała. Nigdy nie zapomnę daty: 24 lutego 2022. Przez kilka tygodni wszyscy się martwili, ale ani jedna normalna osoba nie chciała zaakceptować tego, co może się wydarzyć. Ale kiedy zobaczyłem telefon z imieniem mojej mamy, zacząłem się w to zagłębiać. Płakała, kiedy powiedziała mi, że czuje, jak jej budynek trzęsie się od eksplozji.
Włączyliśmy wiadomości i oto jest. Wojna. Na Ukrainie. To tak, jakby czas się zatrzymał. Czułem się taki bezradny. I czułem się winny.
Miałem być tam, w Kijowie, z matką. Kilka dni temu były jej urodziny i mieliśmy zjeść rodzinny obiad w jej domu z moją siostrą i kilkoma przyjaciółmi. Zarezerwowałem nawet bilety od 19 do 29, ale ze względu na papierkową robotę, którą musiałem wypełnić w Wielkiej Brytanii, zmieniłem lot na 26.
Kilka godzin po rozmowie mamy zaczęły otrzymywać filmy od znajomych i sieci społecznościowych. Rosyjskie helikoptery nad naszą ziemią, rakiety uderzające w nasze drogi, mosty i lotniska, ogromne korki ludzi uciekających z Kijowa. W ciągu jednego dnia tysiące ludzi, którzy całe życie przeżyli na Ukrainie, zostało uchodźcami.
Byłem zszokowany. Mam czworo dzieci. Nie mogę tego wszystkiego zrozumieć - wyobraź sobie, jak to jest dla nich. Mój najmłodszy ma osiem lat. Jak mu wytłumaczyć???
Nie mogę powiedzieć, ile razy musiałem ładować telefon. Cały dzień dzwoniłem do ludzi: przyjaciół, rodziny, byłych kolegów i kolegów z drużyny. Czy są bezpieczne? A co z ich rodzinami? Co się potem dzieje? Jak mogę pomóc?
Wpadasz w panikę, ponieważ decyzje mogą nagle zmienić czyjeś życie.
Pamiętam, że w pewnym momencie po prostu zamarłem. Zwróciłem się do żony i powiedziałem: "Nie wiem co robić...". Moim pierwszym impulsem było wywiezienie rodziny za granicę, ale zarówno mama, jak i siostra powiedziały mi to samo – tak wyraźnie pamiętam słowa mamy przez telefon: „Teraz nie wyjeżdżam. To jest mój dom".
Tej nocy widzieliśmy, jak prezydent Zełenski wysłał ludziom jasne przesłanie. Powiedział nam, że nie opuści Kijowa, że powinniśmy zjednoczyć się w obronie naszej ziemi. To była nasza przyszłość. To był wybór między tym, czy nasz kraj istnieje, czy nie.
W tym momencie zmienia się twoja perspektywa, twoje priorytety, cały twój świat.
Czym jest sukces? Czy to wygranie meczu piłki nożnej? Czy to Liga Mistrzów? Zarabiać pieniądze? Masz dobry interes? Nic z tego nie jest prawdziwe. Małe problemy, małe nieporozumienia znikają. Wszystko inne znika. Sukces to wolność. Sukces to przetrwanie.
W kolejnych dniach wszyscy zaczęliśmy słuchać opowieści. Nie tylko wiele osób zdecydowało się zostać, ale inni ludzie z całego świata bez wahania wrócili, aby chronić naszą ziemię. Nie przestali nawet myśleć o konsekwencjach, po prostu wiedzieli, że muszą odejść...
Słyszałem o 20-latkach, którzy godzinami trzymali drogi, bo musieli bronić swojej wioski przed najeźdźcami.
Słyszałem o ludziach, którzy wpadli na zawalone budynki, ponieważ potrzebowali pomocy w ewakuacji sąsiadów.
Słyszałem nawet o mężu i żonie, oboje lekarze, którzy pojechali do Irpin, aby pomóc w szpitalu, gdy na miasto spadały bomby. Zostawili wiadomość dla swoich przyjaciół: „Jeśli coś nam się stanie, masz prawo zaopiekować się naszymi dziećmi”. Czy możesz sobie wyobrazić, żeby zapytać o coś takiego?
Para przebywała w szpitalu przez kilka dni, podczas gdy miasto było burzone pomagając ludziom. W końcu wrócili do swoich dzieci, ale postawili wszystko na szalę, aby pomóc swojemu krajowi.
Znam wiele takich historii. Historie bohaterów.
Słyszałem historie o niesamowitej odwadze, ale także o niesamowitym bólu i cierpieniu. Podczas bombardowania ciotka była zamknięta w swojej piwnicy przez cztery dni. Uciekła do mamy dopiero wtedy, gdy Rosjanie zatrzymali się na pół dnia. Mam bliskich przyjaciół, którzy zginęli. W chaosie nie mieliśmy czasu na żałobę.
Nadal czułem się winny. Chciałem tam być, zobaczyć sytuację, chronić swoją ziemię i ratować rodzinę. Potrzebowałem pomocy. W pewnym momencie powiedziałem mamie: „Wrócę”. Ale powiedziała mi: „Andrey, co zamierzasz tutaj robić? Nie jesteś żołnierzem. Musisz zostać tam, gdzie jesteś.
„Idź do mediów. Powiedz im prawdę o tym, co się dzieje. Ta wojna toczy się nie tylko na ziemi z bronią i bombami. To są informacje. Możesz użyć swojego profilu, swoich kontaktów. Zbieraj fundusze. Uzyskaj materiały eksploatacyjne i wsparcie. Możesz pomóc bardziej tam, gdzie jesteś”.
Słuchałem mojej mamy i starałem się, aby była ze mnie dumna. W następnych dniach starałem się pomóc w każdy możliwy sposób. To było niesamowite widzieć ludzi na całym świecie robiących to samo. Demokratyczny świat stał razem.
Dzwonili do mnie ludzie z całego świata - z Włoch, USA, Niemiec, wszędzie. Ludzie z całego świata dokładają wszelkich starań, aby zebrać fundusze, wysłać pomoc lub po prostu zgromadzić ludzi lokalnie, aby upewnić się, że ich przyjaciele i rodziny są bezpieczne.
Dzwoniliśmy do siebie: „Mój kolega jest w tej wiosce… mój wujek jest w tym mieście… moi dziadkowie utknęli w swoim mieszkaniu… znasz kogoś w pobliżu, kto mógłby sprawdzić, czy ma wszystko w porządku?”
Tak wielu ludzi prosiło o przysługi. Nikt nigdy nie powiedział nie. Ludzie na Ukrainie wiedzą, co to znaczy być wolnymi, bo wspólnie stworzyliśmy ten kraj.
Mamy nowy kraj ze starą historią. Nasza kultura, język i historia sięgają wieków wstecz, a niepodległość uzyskaliśmy dopiero 30 lat temu. Dzięki temu – zwłaszcza ludzie z mojego pokolenia – czujemy, że wraz z nami dorosła Ukraina. A to połączenie oznacza, że nigdy nie chcemy go stracić.
Moja historia to historia Ukrainy.
W latach poprzedzających odzyskanie niepodległości zakochałem się w Kijowie jako dziecko, jeżdżąc samotnie po mieście, aby w każdy weekend grać w piłkę nożną. Od 9 roku życia jeździłem autobusem i metrem do miejsca, w którym miałem grać. Poznałem geografię miasta z lokalizacji boisk piłkarskich.
Na każde wydarzenie we współczesnej historii Ukrainy mam własną historię. Kiedy wydarzyła się katastrofa w Czarnobylu i ewakuowano nas z Kijowa, pamiętam, jak mój tata wziął licznik Geigera na jedną z piłek, które ze sobą przywiozłem i jak pokazał 50 razy więcej niż norma - potem musiał to ustawić w ogniu!
Kiedy w 1991 roku w końcu nadeszła niepodległość, przez około miesiąc grałem w turnieju z Akademią Dynama Kijów pod Moskwą. Codziennie oglądałem wiadomości w naszym hotelu... Gorbaczow, Jelcyn, cały ten bałagan. Ta fałszywa rzeczywistość rozpadu ZSRR. Kiedy wyjeżdżaliśmy pociągiem do domu, byliśmy jeszcze częścią Związku Radzieckiego. A kiedy weszliśmy na peron w Kijowie? Przybyliśmy do niepodległego kraju!
Pamiętam flagi. Wszędzie niebieski i żółty. Wszyscy byli tacy szczęśliwi.
Te same emocje przeżyłem, kiedy po raz pierwszy założyłem koszulkę reprezentacji w meczu U-16 - Ukraina - Holandia (2:2) we Lwowie.
Jeśli nie wiesz, powiem ci, że piłka nożna to bardzo ważna część ukraińskiego życia. To sport numer 1. Dorastałem uwielbiając legendarnych graczy Dynamo, takich jak Oleg Błochin i Igor Belanov – tych niesamowitych zdobywców Złotej Piłki – ale moje pokolenie jednoczyło ludzi inaczej. Gra miała dla nas inne znaczenie. Stworzyliśmy coś więcej niż piłka nożna. Chodziło o tożsamość narodową.
Trudno sobie nawet wyobrazić atmosferę we Lwowie tego wieczoru. Stadion był pełny. Tysiące ludzi przyszło oglądać grę młodzieżową! Przyjechali zobaczyć, jak ich drużyna gra w ukraińskich barwach i posłuchać ukraińskiej mowy na trybunach. Tej nocy ludzie przyszli zobaczyć drużynę Ukraińską, a nie radziecką.
Kiedy zostałem kapitanem, kiedy gościliśmy Euro 2012, wszyscy byli bardzo dumni z tego, co możemy zrobić jako naród. Przebyliśmy długą drogę. Ciężko pracowaliśmy, aby zbudować te stadiony i ulepszyć obsługę i gościnność, aby goście z całej Europy mogli zobaczyć nasz kraj i pokochać go tak samo jak my. Gdy tylko Polska i ja zostaliśmy ogłoszeni gospodarzami turnieju, marzyłem o zagraniu w tym turnieju. Kiedy to w końcu nadeszło, miałam prawie 35 lat i fizycznie cierpiałam na ból pleców... ale za nic bym tego nie przegapiła.
To było wspaniałe lato i szczyt dla nas jako narodu.
Zaledwie 10 lat po Euro 2012, kiedy Rosja dokonała inwazji, po raz pierwszy wyglądało na to, że możemy stracić wszystko, na co tak ciężko pracowaliśmy. Nasza wspólna historia.
Wiemy, że nie możemy do tego dopuścić.
Od ponad sześciu miesięcy toczymy wojnę.
Dzięki niesamowitej odporności naszego wojska i reakcji demokratycznego świata możemy powiedzieć, że wciąż tu jesteśmy. Niektórzy ludzie wracają do domu. Sezon piłkarski został nawet wznowiony. Walczymy o normalne życie.
Ale to nie koniec. 24 lutego nie mieliśmy czasu myśleć, smucić się, być w szoku. Ale teraz wszyscy czujemy. Ból i zniszczenie są widoczne dla wszystkich. Nie odwracaj wzroku.
Nie popełnij błędu, to może się zdarzyć wszędzie. Dotyczy wszystkich. To walka nie tylko o Ukrainę, ale o całą demokrację.
Być może czytasz to myśląc, że jesteś bezpieczny, że to tylko jakieś odległe miejsce, że nie może cię dotknąć. Być może całkiem niedawno wielu na Ukrainie myślało w ten sam sposób. Prawda jest taka, że świat nie działa w ten sposób. Może się to zdarzyć raz za razem, jeśli nie wyciągniemy lekcji i nie trzymamy się razem.
Byłem już dwukrotnie w domu w ramach mojej pracy z Fundacją Laureus Sports for Good i inicjatywą Prezydenta Zełenskiego United24. Widziałem rzeczywistość.
Po raz pierwszy wróciłem do Kijowa w kwietniu, przyjeżdżając pociągiem z Polski. Cisza jest pierwszą rzeczą, która uderza. Nie wiem, czy kiedykolwiek podróżowałeś pociągiem po Ukrainie. Jeśli tak, to wiesz, że może być głośno. Zatłoczone wagony, głośno rozmawiające rodziny, dzieci biegnące wzdłuż alejek. Śmiać się.
Było odwrotnie. Ciche, na wpół puste wagony, puste twarze, które nie wyrażają żadnych emocji. Wjeżdżaliśmy w strefę wojny.
Na peronie widziałem żołnierzy czekających na swoje rodziny. Matki, żony i dzieci płaczą sobie w ramionach. Rodziny połączyły się po kilku miesiącach rozłąki.
Potem godzinami spacerowałem z przyjacielem ulicami Kijowa. Chciałam zobaczyć miejsca mojego dzieciństwa, upewnić się, że stoją, przytulić ludzi, poczuć ich emocje.
To moje miasto, które jako dziecko poznałam podróżując metrem. Na każdym rogu mam historię lub wspomnienie. Ale teraz wszystko jest zamknięte. Nie mogłem uwierzyć, jak mało samochodów jeździło po ulicach. Jedynym prawdziwym dźwiękiem była syrena przeciwlotnicza sześć lub siedem razy dziennie. Kiedy słyszysz to po raz pierwszy, jest to naprawdę szokujące.
Wyjechaliśmy z miasta, mijając blokady drogowe, i udaliśmy się w okolice, w których dorastałem, do znanych mi szkół, na boiska, na których grałem.
Kiedy widzisz miejsca z dzieciństwa zbombardowane rakietami, budynki zniszczone przez pożar, to coś z tobą robi.
Dalej od Kijowa zniszczenia są gorsze.
Podczas mojej drugiej wizyty zobaczyłem Irpina. Kiedyś to było piękne miasto, pełne nowych budynków… teraz po prostu nic tam nie ma. Czarny. spłaszczone. Zniszczony.
Pojechałem do Borodyanki, Buczy, Gostomelu i tam to samo się wydarzyło. To musisz zobaczyć na własne oczy. To nie jest film. To jest prawdziwe życie.
Dalej na wschód, w Dnieprze, udałem się na oddział dziecięcy szpitala i zobaczyłem chłopców i dziewczynki w wieku sześciu lub siedmiu lat z straszliwymi obrażeniami.
Słyszałem historie o bombach, które uderzyły w ich domy i zabrały im nogi, ręce, rodziny. Chodziłem z jednego pokoju do drugiego, i kolejny i kolejny.
Szczerze mówiąc, po drugim pokoju nie chciałem kontynuować. Nie mogłem już tego znieść. Było za dużo smutku.
To jest wojna.
I po co? Nie mogę znaleźć powodu. Nie potrafię tego wytłumaczyć moim dzieciom ani żadnej zdrowej na umyśle osobie.
Ludzie wracają po naprawy i odbudowę, ale sytuacja jest krytyczna. Jest tak wiele rodzin mieszkających w przepełnionych tymczasowych mieszkaniach bez dostępu do podstawowych usług. A niedługo będzie zima.
Musimy nadal zbierać fundusze i darowizny, aby wspierać tych, którzy nadal są w kraju i tych, którzy zostali przesiedleni. I musimy mówić prawdę o tym, co się dzieje.
Nadal jestem optymistą. Widzę światło w ciemności. Widzę postęp. Widzę przyszłość dla mojego kraju. Widzę to bardzo wyraźnie.
Ta wojna nas zmieniła, ale wiem, że nie zmieniła tego, co cenimy najbardziej. To nasza ziemia, nasza wolność i nasza przyszłość.
Przetrwamy, aby wspólnie pisać naszą wspólną historię.
Na koniec opowiem jeszcze coś, co widziałem podczas mojej wizyty w Irpen.
W mieście był kiedyś ten piękny stadion piłkarski, a także nowa akademia ze sztucznymi boiskami. Po bombardowaniu tylko jedno pole pozostało nietknięte. Rozmawiałem z burmistrzem o inicjatywie zbierania funduszy na odtworzenie pozostałych pól, ale jak dotąd są one pełne kraterów, gruzu i fragmentów.
Mimo wszystko wciąż widziałem grupę dzieci, nie starszych niż 12 lat, wspólnie kopiących piłkę. Te dzieci nigdy więcej nie powinny doświadczać tego, czego już doświadczyły, ani bawić się w takich warunkach. To nie jest miejsce dla dzieci.
Ale nadal tam są.
Dla mnie to jest duch Ukrainy.
To jest teraz mój priorytet.
Moja dotychczasowa praca z Laureusem obejmowała wizytę w programie dla uchodźców w Warszawie, gdzie ukraińskie dzieci, które straciły domy i bliskich i przebyły setki kilometrów w poszukiwaniu schronienia i bezpieczeństwa, wykorzystywały sport, aby przezwyciężyć swój kryzys psychiczny.
Spotkałem się również z innymi czołowymi sportowcami, którzy pomagają w kontynuowaniu sprawy. Spotkałem Igę Świątek na jej meczu pokazowym, aby zebrać fundusze dla ukraińskich uchodźców w Krakowie. Dałem Robertowi Lewandowskiemu, jednemu z pierwszych sportowców rywalizujących z Rosją, kapitańską opaskę w ukraińskich barwach na Mistrzostwa Świata.
Świat sportu ma możliwość wpływania na opinię, a nawet politykę, jeśli chodzi o tę wojnę.
Za każdym razem, gdy odwiedzam program Laureus, przypomina mi się, że w dzisiejszych czasach, być może bardziej niż kiedykolwiek, sport naprawdę ma moc zmieniania świata.
Andriej Szewczenko
=====================================
Если вы не знаете, позвольте мне сказать вам, что футбол — очень важная часть украинской жизни. Это спорт № 1. Я вырос, боготворя легендарных динамовцев, таких как Олег Блохин и Игорь Беланов — этих потрясающих обладателей «Золотого мяча», — но мое поколение объединяло людей по-другому. Игра имела для нас иное значение. Мы создавали нечто большее, чем футбол. Речь шла о национальном самосознании.
===================
Мир спорта имеет возможность влиять на мнение и даже политику, когда дело доходит до этой войны.
===================
Дорогой Андрей, под письмом, от чтения многих эпизодов которого, горло перехватывает, стоит Ваша подпись. И это главное. Божьего благословения Вам, Вашим родным и близким людям.
P.S.
29 сентября Вам исполнилось 46 лет. В своём блоге публично поздравил Вас:
Андрей Шевченко: "Футболистами рождаются!"
https://dynamo.kiev.ua/blog/411534-andrej-shevchenko-futbolistami-rozhdayutsya
P.P.S.
"Одобрили" ("по Шурику") моё поздравление 2-е. Комментарий - пока 1...