Ołeksandr Karawajew: „Ukraińcy może nic nie mają, ale oddadzą ostatnią, by komuś pomóc”

Obrońca „Dynamo” Ołeksandr Karawajew opowiedział o piłce nożnej i emocjach podczas wojny.

Ołeksandr Karawajew. Zdjęcie: fcdynamo.com

— Kiedy właśnie rozpoczęła się inwazja na pełną skalę i nie było jeszcze wiadomo, co stanie się z mistrzostwami Ukrainy, czy myślałeś o opuszczeniu Dynama i dołączeniu do europejskiej drużyny?

— Wszyscy od razu zaczęli myśleć o przeniesieniu lub czymś innym, taka sytuacja. Ale najpierw nie wiesz jak wyjechać, bo takiego prawa nie ma, w zasadzie jest możliwe, że pokażesz dokument przelewu itp., ale mnie to nie interesowało.

— Co było dla Ciebie najtrudniejsze w okresie mistrzostw w czasie wojny?

- Zapewne fakt, że na początku nie było przy mnie rodziny. To są uczucia do bliskich. Kiedy już wyjechali za granicę, stało się znacznie łatwiej i spokojniej moralnie.

— Co do wyczerpania fizycznego, to też musi być trudne?

- No cóż, relokacja jest już drugorzędna w porównaniu z problemami i doświadczeniami, jakie mają ludzie oraz z tym, że moi bliscy byli na okupowanym terytorium i nie byli bezpieczni, więc nie jest to takie trudne. Kiedy zrozumiesz, jaka jest teraz sytuacja, wszystkie te problemy znikają w tle i to wszystko.

— Jaki był najbardziej imponujący i poruszający moment podczas wojny?

— Imponujące może nawet do dziś, kiedy wszyscy nasi ludzie, nie tylko nasi, ale i obcokrajowcy, zebrali się i pomagali sobie nawzajem. Mam wielu znajomych w Chersoniu, a oni sami zaoferowali mi i mojej rodzinie pomoc, chociaż rozumiem, że nie mają zbyt dobrej sytuacji finansowej, ale nadal chcą pomóc. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że ludzie mogą nic nie mieć, ale oddadzą ostatnią, aby komuś pomóc.

Wiktoria ROVENCHUK

0 комментариев
Komentarz