Pomocnik Dnipro-1 SC Ołeksandr Pikhalyonok skomentował wynik zwycięskiego meczu z Rukh Lwów (3:2).
— Ołeksandrze, nie tylko zostałeś uczestnikiem tego meczu, ale byłeś bezpośrednio zaangażowany w decydującą zmianę w meczu, kiedy opuściłeś boisko dla Serhija Loginova. Czy byłeś zaskoczony, kiedy zamiast ciebie wypuszczono Siergieja?
- Może trochę, ale to była słuszna zmiana, bo było dużo podań ze skrzydeł i za mało ludzi w polu karnym. I jak widać przyniosło nam to zwycięstwo, co oznacza, że wszystko zostało zrobione poprawnie.
— Dzisiejszy mecz okazał się bardzo emocjonujący, już od pierwszych minut. Spodziewałeś się takiego upału?
— Tak, spodziewaliśmy się, bo z „Rukhiem” takie mecze zawsze wychodzą. Od pierwszej minuty wszyscy wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudny mecz.
— Drużyna rozegrała dwa ostatnie mecze, co prawda z odmiennymi przeciwnikami, ale jest zmuszona do pokonania bardzo nasyconej obrony. Jakie trudności pojawiają się w związku z tym i co pozwoliło wygrać oba mecze w ostatnich minutach?
— Z Vaduz gra była trochę inna – mieli tam duże szanse, a my wykorzystaliśmy nasze. Dziś było odwrotnie - stwarzaliśmy szanse, nie strzeliliśmy bramki, ale przeciwnik wykorzystał swoje szanse. Ale walczyliśmy do ostatniej minuty i dzięki Bogu wygraliśmy ten mecz i zdobyliśmy trzy punkty.
— W nadchodzącym tygodniu można skoncentrować się na mistrzostwach, bo w europejskich pucharach jest przerwa. Jak to jest być na pierwszym miejscu?
— Czujemy się bardzo dobrze (uśmiecha się), ale mecz z Ingulets jest już za dwa dni, a żeby znów wygrać, musimy się zregenerować i zagrać. Chociaż znowu spodziewamy się bardzo trudnej gry.
— Czy czujesz, że przeciwnicy Dnipro-1 mają teraz inne nastawienie niż na początku mistrzostw?
- Oczywiście, że tak. Można powiedzieć, że z każdą rundą przeciwnicy coraz bardziej nas analizują i inaczej się dostosowują. My z kolei dziękujemy Siłom Zbrojnym za wszystko, co robią. Za to, że wyzwalają nasz kraj od tych orków, które terroryzują Ukrainę, bardzo dziękuję Siłom Zbrojnym.