Znany dziennikarz Mykoła Neseniuk po raz kolejny poruszył temat niemożności przeprowadzenia mistrzostw Ukrainy za granicą, przywołując obecną od kilkunastu lat w przestrzeni medialnej ideę wspólnych mistrzostw Ukrainy i Rosji .
„Dziesięć lat temu, jesienią 2012 roku, prawie codziennie pojawiały się kolejne wiadomości o planach wspólnych mistrzostw Rosji i Ukrainy w piłce nożnej. Ponieważ wiedziałem, że jest to niemożliwe, ponieważ narusza statut FIFA, początkowo nie zwracałem na to uwagi. Myślałem, że będzie cicho.
Nie uspokoiło się. W ciągu następnego roku tu i ówdzie jeden z ukraińskich „ekspertów” stwierdził, że to „bardzo ciekawe”. A znaczna liczba dziennikarzy z radosnym kwikiem świni dyskutowała o rosyjskiej inicjatywie.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że tak nie było. Z propozycją piłkarską strona rosyjska przetestowała reakcję naszej społeczności piłkarskiej na proponowane „zjednoczenie”. Bo kiedy fani piłki nożnej nie mają nic przeciwko, inni też.
W tym czasie kilkakrotnie pisałem o tym, że wspólne mistrzostwa w piłce nożnej są możliwe tylko w jednym przypadku – przystąpieniu Ukrainy do państwa inicjatora. Ale mnie i kilku innych, którzy wszystko rozumieli, nie było wtedy słychać. A w 2014 było już za późno. Teraz nikt nie pamięta tych mitycznych mistrzostw. Czy uważasz, że stałeś się mądrzejszy?
Wiosną wyjaśniłem, a potem powtórzyłem, że organizowanie mistrzostw Ukrainy za granicą jest prawnie niemożliwe, ponieważ jest sprzeczne ze statutem FIFA. Więc co? Tu i ówdzie wciąż wspomina się o możliwości przeprowadzenia meczów naszych mistrzostw w Polsce lub gdzie indziej.
Cóż to za zwyczaj omawiania rzeczy niemożliwych? Gdzie jest granica ignorancji?
Nie będę kontynuował. Przypomnę tylko, że mistrzostwa Ukrainy w piłce nożnej mogą się odbyć tylko na Ukrainie albo wcale. Wierzę, że wszystko będzie dobrze, a powrót futbolu na nasze stadiony będzie kompletny i ostateczny. Ponieważ podczas wojny chronimy naszą piłkę nożną przed „unifikatorami” i wszystkim innym” – napisał Nesenyuk na swoim profilu na Facebooku.