Rukh wydał głośne oświadczenie po meczu z Dnipro-1

Rukh Lwów złożył oświadczenie na swojej oficjalnej stronie internetowej po ostatnim meczu 7. rundy mistrzostw Ukrainy z Dnipro-1 (2:3), który, jak pamiętamy, zakończył się walką pomiędzy szefami tych dwóch klubów, dyrektor Dniepru, Jewgienij Krasnikow i dyrektor generalny Lwowa Igor Dedyszyn.

Oto tekst oświadczenia bez cięć.

Dramatyczny mecz 7. kolejki UPL pomiędzy Rukhiem a Dnipro-1 (2:3) zakończył się wielkim skandalem. W „niezwykłą grę w szachy” grały różne postacie, niektóre miały większy wpływ, inne mniej. Jednak w wyniku tych wszystkich perypetii warto zagłębić się w bagno, w którym żyją i prowadzą swoją działalność niektóre robaki ukraińskiego futbolu.

Ruch pionkiem

Posłuszny żołnierz ukraińskich władz piłkarskich, sędzia Jurij Iwanow z Makiejewki, wielokrotnie wdawał się w różne skandale, które ściągały jego nierozsądne decyzje na boiska piłkarskie. „Sprawa Sobutskiego”, „sprawa Gelzina” jest daleka od wszystkich głośnych spraw z jego udziałem, kiedy pewnie maszerował jako pionek, marząc o zostaniu generałem.

Wydaje się, że sędzia z Donbasu cynicznie zabiega o przysługi, wykonując pewne instrukcje podczas ważnych meczów. Inaczej trudno wytłumaczyć, w jaki sposób osoba z dość niskimi kwalifikacjami sędziowskimi (a potwierdza to wiele jego kontrowersyjnych decyzji) bez problemu trafiła z dołu do elitarnej ligi ukraińskiej piłki nożnej.

Teraz "arbiter futbolowych losów" "wyróżnił się" we Lwowie. W meczu Rukh z Dnipro-1 oddał rzut karny, którego w rzeczywistości nie było. Jednocześnie zrobił to w momencie, gdy goście tego potrzebowali – bramka w szatni, jak wiadomo, ma ogromne znaczenie psychologiczne dla obu drużyn.

Nie pomogło to jednak Dnieprowi objąć prowadzenia w punktacji. A także dwa wyjątki, które można uznać za słuszne, choć także, jak mówią, według uznania arbitra…

Najpierw Jurij Iwanow z wynikiem 2:2, nadrobił 4 minuty głównym czasem. A świadków takiego werdyktu sędziego głównego meczu jest wielu na obu szczeblach trenerskich. Tabela z numerem „4” została przygotowana przez sędziego rezerwy. Reżyser audycji również otrzymał taką informację.

Następnie gorączkowo wpadł na pomysł dodania kolejnej minuty, jakby zakładając, że ten Dniepr-1 nie wystarczy. Mianowicie wydaje się, że na zwycięstwo obecnych liderów Mistrzostw Ukrainy na Stadionie Ukraina zapracowali nie tylko piłkarze.

Ale to nie wszystko. Pod koniec 4. minuty przerwy Loginov z Dniepru w polu karnym gospodarzy dosłownie wskoczył na Didyka z Rukhova, opierając ręce na ramionach, co jest oczywistym naruszeniem współczesnych przepisów piłkarskich.

Gdyby Jurij Iwanow wyznaczył w tym odcinku rzut karny, mecz zakończyłby się niemal stuprocentowym remisem. Jednak oślepiony zwycięską bramką dla Dnipro-1 sędzia zignorował ten moment i już przy kolejnej fali ataku padła bramka...

Najwyraźniej sam Jurij Iwanow czerpał przyjemność z takiego wyniku gry. Mówią, że ten 36-latek z Makiejewki z „osobnymi manierami”, delikatnie mówiąc, nie lubi „Zachodu”. Przynajmniej podczas skandalu z honorowym prezesem Agrobiznesu (Wołoczisk), kiedy sędzia wydawał się być pokonany po meczu, jego dwuznaczne zdanie zostało wykrzyczane w zeznaniach naocznych świadków, mówią: „po co przyszliście walczyć z nami my, Duńczycy, nie

"Królowa" machinacje...

Ale na tle innych postaci z historii ukraińskiego futbolu Jurij Iwanow wygląda jak performer. Klienci są różni. Jednym z szarych kardynałów ukraińskiego futbolu jest wstrętny 47-letni Jewgienij Krasnikow, funkcjonariusz piłkarski, który faktycznie zarządza dwoma klubami - Dnipro-1 i Metalist. Chociaż z prawnego punktu widzenia obraz może być inny, tak właśnie jest, gdy de facto i de iure znacznie się różnią.

Nie było też gdzie umieszczać na nim próbek. Kiedyś w wyniku skandalu o kontraktowym charakterze meczu Metalist-Karpaty został zdyskwalifikowany na 5 lat. Wtedy to "Wujek Żenia" doszedł do porozumienia z piłkarzami, później został ekskomunikowany z zawodu - najpierw dożywotnio, ale potem termin skrócony do 5 lat.

To jest udowodnione. Jego tak zwana praca z sędziami nie została oficjalnie udowodniona, co pomogło mu wygrać niejedną ważną walkę. "Cel uświęca środki" - zgodnie z tą zasadą filozofa Machiavellego Krasnikow szedł po piłkarskich drogach. Ponadto bezczelny Eugene w ogóle nie czuł się winny. Spójrz na filmy na YouTube z tamtych czasów: albo udaje, że tak naprawdę nic się nie wydarzyło, albo nawet usprawiedliwia się, mówią, że tak powinno być. Tak wygląda ukraiński futbol bez zasad.

Jak wiecie, bezkarne zło trwa w tym samym tonie. Dlatego dalej Krasnikow wznowił swoją „działalność”. Przepisy prawne? Nie, nie. Łamiąc przepisy piłkarskie, jego Metal, bez udziału w amatorskich mistrzostwach Ukrainy, trafił do II ligi.

Wskazówką w tym zakresie jest decyzja Rady PFL, która została odnotowana w protokole z posiedzenia Rady Ligi. Z numerem 5, aby zaakceptować Metalistę w PFL - i natychmiast z następnym punktem o numerze 6, wymóg, że kluby, które będą grać w PFL muszą grać w mistrzostwach amatorskich, został anulowany.

Jak ci się podoba piękno gry: w jednej decyzji najpierw uznano, że naruszyli regulamin, a dopiero potem zostali anulowani. Jednym słowem, zrobili to, czego potrzebowali i tak, jak potrzebowali.

A potem trwała burzliwa ścieżka awansu „wybitnego” funkcjonariusza piłkarskiego i jego nowo założonego klubu – sędziowie samotnie bombardowali rywali Charkowa

A potem „wybitny” funkcjonariusz piłkarski i jego świeżo upieczony klub kontynuowali burzliwą ścieżkę w górę – sędziowie bombardowali przeciwników Charkowa karami i wycofaniami, poprzednie afery nie zdążyły przy tej okazji ustąpić, bo pojawiły się nowe nieporozumienia, a Krasnikow i Metal „przepalili” drogę, pomimo tych, którzy byli pod ich stopami.

Podczas swojej kariery w piłce nożnej Jewgienij Krasnikow „wystrzelił kilka bramek” i „zabił wiele drużyn i trenerów”. Pomogły w tym doświadczenia i metody lat 90. „z powodzeniem”. Wśród kolegów i specjalistów Jewgienij Krasnikow był uważany za bardzo odrażającą postać i człowieka o wątpliwej reputacji. Jednak ze względu na to, że wie, jak „rozwiązać sprawy” na swoją korzyść, bali się go ...

...Z poparciem "króla"

A jak można się nie bać, gdy obok niego stoi główny król ukraińskiej piłki nożnej. Nikt z tych, którzy choć trochę znają afery w Izbie Piłki Nożnej, nie ma wątpliwości, że Krasnikow jest a priori człowiekiem Pawła. Przez szefa UAF przeszła cała tzw. „rehabilitacja” ukaranego funkcjonariusza.

Po pierwsze, 21 listopada 2016 r. Jewgienij Krasnikow, podlegając prawnie zakazowi uprawiania piłki nożnej, niespodziewanie stanął na czele Charkowskiej Federacji Obwodowej. I wtedy pojawiła się decyzja KGC, na mocy której dyskwalifikacja została całkowicie anulowana. Jednocześnie Pavelko, jako przebiegły polityk, zademonstrował prawdziwe cuda balansu słownego, wyjaśniając, w jaki sposób UAF (wówczas FFU) może ingerować w decyzję sądu w Lozannie, ostatniej deski ratunku w takich sporach.

Ukraińska federacja była pierwszym źródłem rozwiązania” – powiedział wtedy w wywiadzie Andrij Pavelko. - A sąd w Lozannie nie zmienił tego ani na zwiększenie, ani na zmniejszenie. Powiedział po prostu: „OK, FFU podjęła decyzję, pozostawiamy ją w mocy”. Ale taka jest w tej chwili decyzja FFU. I tylko ona mogła po pewnym czasie zdecydować, jak ta osoba zachowywała się w tym czasie, czy sytuacja się zmieniła. Widzimy, że każdy w życiu ma możliwość obrony i uzasadnienia swojego uczciwego nazwiska, udowodnienia swojej sprawy. FFU otrzymała prośbę od prawników reprezentujących Krasnikowa, zbadała tę kwestię i podjęła decyzję o złagodzeniu wyroku”.

A wciąż działający szef UAF może użyć takich słownych sztuczek, aby wyjaśnić każdą sprawę. Dlatego stosując parafrazowaną zasadę „Wrogowie – prawo, przyjaciele – rozwiązanie każdej sprawy”, duet negocjatorów składający się z Krasnikowa i Pawła nadal podąża ścieżką ukraińskiego futbolu.

Prawie wszystko, co wydarzyło się wokół żałosnego procesu odrodzenia „Metalu” (a później „Metalist”), miało miejsce, jeśli nie na bezpośrednie polecenie, to w porozumieniu z Pavelkiem. Zespół charkowski został pociągnięty za uszy. A nagłówki w mediach, takie jak „Metal” pokonał głównego konkurenta dzięki dwóm karom, „Metalowi pomogła karna i wycofanie się z rywali” trwało z tygodnia na tydzień.

Teraz sytuacja jest taka sama. Na czele klubów Dnipro-1 i Metalist, z którymi związany jest Jewgienij Krasnikow, stoją nielicencjonowani trenerzy Ołeksandr Kucher i Ołeksandr Prizetko. Zgodnie z prawem piłkarskim nie mają prawa reprezentować klubów, chodzić na konferencje prasowe i tak dalej. Ale wszyscy przymykają na to oko, bo kto i jakie twierdzenia odważą się wystawić tę słodką parę.

Przymykają również oko na sędziowanie. Fakt, że sędzia Jurij Iwanow w 45. minucie meczu "Rukh" - "Dniepr-1" wyznaczył "lewą" karę, potwierdzili prawie wszyscy eksperci. A UAF na swojej oficjalnej stronie internetowej zdołał nawet „przekręcić” oficjalną wymówkę. Ale pewnego dnia wszystko jest tak krzywe, że nie traktuje się tego poważnie...

...Wcześniej kluby, w których grał Igor Kołomojski, były zawsze uważane za uczciwe i czyste. Nie brali udziału w porozumieniach, które były i są w ukraińskiej piłce nożnej (tylko nie wszyscy zostali złapani). Ten dawny Dniepr był ogólnie kojarzony z Wojownikami Światła. Dla futbolistów nie jest tajemnicą, że za Dnipro-1 stoi Igor Valeryevich. Ale dla wielu jest bardzo dziwne, że „Dnipros” już prawie „śmierdzi Krasnikowem” ...

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • Александр Д(AN-505) - Наставник
    21.10.2022 17:22
    Об Ю. Иванове все давно известно.С Е. Красниковым все давно понятно. Здесь "Рух" прав. Но не является ли нынешняя атака на "Днепр-1", одобренной неким клубом... под названием "Шахтер"?

    "Главный король украинского футбола" отнюдь не Павелко, а Ахметов. А набравший ход "Днепр" - опасный конкурент для "кротов"...
    • 4
Komentarz