Trener Minai Wołodymyr Szaran opowiadał o trudnych okolicznościach, w jakich ostatni mecz jego drużyny z Metalist 1925 Charków (1:0) odbył się w Użgorodzie w 8. rundzie mistrzostw Ukrainy.
„Cechy tego meczu pojawiły się po raz pierwszy w życiu zawodników i całej naszej drużyny. Wszyscy jej uczestnicy musieli przez trzy i pół godziny siedzieć w schronie przeciwbombowym. Było bezpiecznie, ale zimno. Delegat meczu powiedział, że wszyscy powinni być ukryci i zmuszeni byliśmy tam czekać na zakończenie nalotu.
Biorąc pod uwagę sytuację, zastanawialiśmy się, jak po meczu wrócimy do domu. W końcu nasz pociąg do Użhorodu odjechał z Kijowa o 20:05 i gdyby mecz był opóźniony, to mogą nie być na czas. A w sobotę mamy już mecz z Szachtarem (ta walka została później przełożona - przyp. red.), więc planowaliśmy być na Zakarpaciu w czwartek rano.
Siedząc w schronie przeciwbombowym, nie zastanawialiśmy się zbytnio nad grą — chciałem, żeby zaczęła się jak najszybciej, a nasz zespół mógł wrócić do domu na czas. Ostatnie półtora tygodnia w Kijowie było niebezpieczne, jak mogliśmy się przekonać w przeddzień meczu. Przybywając do stolicy we wtorek, usłyszeli trzy poważne eksplozje. Gdy przejeżdżaliśmy obok dworca, widzieliśmy ich konsekwencje. To było bardzo trudne do oglądania.
Nieco ponad tydzień wcześniej „Minaj” stoczył pojedynek z „Krywbasem” w Kijowie, a następnego dnia, 10 października, w stolicy wydarzyły się straszne rzeczy. Ludzie opowiadali nam, co wydarzyło się tego dnia. Nasi piłkarze o tym wiedzieli, ale co innego usłyszeć historie, a co innego zobaczyć to na własne oczy. W szczególności dotyczy to zniszczonego przez wroga budynku mieszkalnego w centrum miasta. Trudno, bardzo trudno to zobaczyć.
Na szczęście nie było już ostrzeżeń o nalotach, a noc przed meczem z Metalist 1925 spędziliśmy normalnie. Ale w środę ponownie wszczęły się alarmy, przez co spędzili tak dużo czasu w schronie. Delegat meczu powiedział, że jeśli mamy ochotę nie toczyć tej walki, to mamy prawo odmówić. Ale nasze myśli były tylko o tym, jak wrócić do domu.
Zdecydowaliśmy, że nie pojedziemy z Kovalivki do Kijowa, ale pojedziemy na inną stację po drodze ze stolicy. Były dwie opcje - Berdyczow lub Fastow. Dobrze, że mamy dobrych przyjaciół, dzięki którym Ukrzaliznytsia dostała pozwolenie na nieplanowany postój pociągu Użhorod w Fastowie. Tam nasz zespół wszedł w to. W przeciwnym razie do Berdyczowa zajęłoby dwie godziny - tam ten pociąg zatrzymał się po Kijowie. A potem następny przystanek był tylko we Lwowie” – cytuje Sharan „UA-piłka nożna”.