Znany dziennikarz Mykoła Neseniuk poruszył szczegóły aktualnych mistrzostw Ukrainy.
„Cztery lata z rzędu - od 1985 do 1988 r. - w grudniu zorganizowałem turniej piłki nożnej wśród organizacji budowlanych Równego o nagrodę gazety o dużym nakładzie, w której wówczas pracowałem. Dlaczego w grudniu? Taka była wtedy nasza moda - grać w piłkę na śniegu, na lodzie lub w błocie, gdy była odwilż.
Szesnaście drużyn amatorskich rozegrało bez przerwy dwie połowy po 25 minut - w parku, w którym odbywał się turniej, nie było szatni. Wystartowali o dziesiątej rano w pierwszą sobotę grudnia i zdążyli rozegrać cztery mecze przed zmierzchem. W niedzielę są jeszcze cztery, ćwierćfinały w najbliższą sobotę, a półfinały i finał pojutrze!
Oczywiście na tych meczach nie było widzów, z wyjątkiem znajomych i znajomych graczy, którzy wygrzewali się w autobusach przydzielonych przez administrację do przewozu drużyn. A drużyny grały nie dla publiczności, ale dla siebie, zyskując siłę i emocje do swojej głównej pracy jako budowniczych.
To było dawno i już zapomniałem o tych turniejach. Przypomniałem sobie dopiero teraz, kiedy mecze ukraińskich mistrzostw w piłce nożnej, ze względów bezpieczeństwa, odbywają się również w dzień i bez widzów. Nie będę porównywać umiejętności współczesnych profesjonalistów piłkarskich z umiejętnościami budowniczych futbolu z lat 80. ubiegłego wieku. Ale ci amatorzy mieli, jak się wydaje, więcej emocji i chęci do grania. W tym czasie wyobrażali sobie siebie jako piłkarzy „Dynamo”, których mecze oglądano wieczorem w telewizji. W tamtym czasie nikt nie mógł nawet myśleć o graniu po południu i bez widzów. A wtedy nie było wojny…” Nesenyuk napisał na swojej stronie na Facebooku.