Dyrektor sportowy Dnipro-1 Jewhen Krasnikow po raz kolejny skomentował walkę z dyrektorem generalnym Rukh Ihorem Didiszynem po meczu między tymi zespołami.
— Dedyszyn celowo mnie sprowokował, po meczu wybiegł z trybuny i zaczął szturchać telefonem w twarz, pokazując kilka momentów gry, obrażając mnie nieprzyzwoitym językiem. Powiedziałem mu, że jeśli są skargi na sędziowanie, to na pewno nie o mnie. Cóż, w związku z tym nie byłam nieśmiała w moich wypowiedziach.
Moim jedynym błędem było to, że kiedy zaczął puszczać ręce, musiałem mu odpowiedzieć, za co jeszcze raz przepraszam kibiców i całą społeczność piłkarską. Uważam, że sytuacja nie jest dobra, oboje wykazaliśmy się nieumiarkowaniem i jasne jest, że powinniśmy zostać za to ukarani.
Powiedziałem już, że znam Igora od wielu lat, a on i ja mieliśmy w życiu różne sytuacje. Zawsze staraliśmy się utrzymać normalny związek. Ale uważam, że niektóre wypowiedzi Dedyszyna na mój temat są niedopuszczalne.
Pierwszy. W swoim wystąpieniu w Internecie powiedział, że pochodzę z Biełgorod, chociaż nigdy nie mieszkałem w Biełgorodzie, ale urodziłem się i mieszkałem całe życie w Charkowie.
Drugi. Powiedział, że mówię po rosyjsku i nigdy nie mówiłem po ukraińsku, a także zagroził mi, że już nigdy nie przyjadę do Lwowa.
Myślę, że teraz, kiedy w kraju jest wojna, kiedy bohaterowie ukraińskojęzyczni i rosyjskojęzyczni bronią naszego kraju przed agresorem, te słowa są podłością. Od 24 lutego mieszkałem w Charkowie przez 171 dni pod codziennym ostrzałem, który czasami trwał 10-15 godzin. Ale niezależnie od tego pomagałem wolontariuszom, w oparciu o moje umiejętności, udzielałem pomocy chłopakom z ZSU i NSU. Było ze mną około 50 pracowników klubu, którym zapewniono zakwaterowanie, wyżywienie i schron przeciwbombowy.
Widziałem rosyjskich żołnierzy, widziałem rosyjskie czołgi, widziałem przybycie kalibrów, grad, a mimo to z pomocą prezydenta Jarosławskiego zatrzymaliśmy drużynę na spotkaniu, utrzymaliśmy akademię dziecięcą, która została przewieziona do Czerniowiec. Mieliśmy ze sobą kobiety i dzieci, którym zapewniliśmy maksymalne bezpieczeństwo. W tym czasie nie raz dzwoniłem do Igora i on wiedział, co się dzieje w Charkowie. Następnie, podnosząc kwestię języka i wymyślając to, co ja, z rosyjskiego miasta, uważam za celowe kłamstwo, Krasnikow powiedział w szczególności w komentarzu Arena sportowa.