Igor Belanov: „Kiedyś Dynamo prowadził Turków w taki sposób, że nie wiedzieli, gdzie biec”

2022-11-05 14:00 Były napastnik Czornomorec Odessa Dynamo Kijów Igor Biełanow udaje się nie tylko jeździć na mecze reprezentacji ...
05.11.2022, 14:00

Były napastnik Czornomorec Odessa Dynamo Kijów Igor Biełanow udaje się nie tylko jeździć na mecze reprezentacji Ukrainy, uczestniczyć w meczach charytatywnych i rocznicowych, ale także znaleźć się w kohorcie przedstawicieli obrony terrorystycznej.

 

— Jak udaje ci się zrobić wszystko?

- Wymuszony. To mój obowiązek. Piłka nożna to gra, która może łączyć ludzi, odwracać uwagę od ciężkiej codzienności i dodawać sił. Razem z kolegami z UAF wspieramy reprezentację Ukrainy w meczach, które z powodu wojny musi rozegrać w innych krajach. Cieszę się, że mimo poważnych trudności nasza główna drużyna wciąż ma możliwość gry, przynosząc radość swoim kibicom. Resztę czasu spędzam na wycieczkach na różne walki z udziałem weteranów. Związane są one głównie z działalnością charytatywną lub czyjąś rocznicą. Na przykład niedawno uczestniczyłem w meczu poświęconym 55. rocznicy Aleksandra Nikiforowa, człowieka ze słynnej dynastii piłkarskiej. Ten mecz odbył się w Odessie i bardzo się cieszę, że moje rodzinne miasto, pomimo wojny, nadal żyje piłką nożną. Obecnie wielu kibiców jest na linii frontu i w obronie terytorialnej, robiąc wszystko, co możliwe, aby wygrać. Miałem zaszczyt być częścią drugiej z tych kategorii. Mogę powiedzieć, że dla wszystkich naszych ludzi, którzy bronią kraju, sukces ich ulubionych drużyn ma ogromne znaczenie. Szczególny wzrost odczuwalny jest dzięki pozytywnym wynikom reprezentacji narodowej. Kiedy nasza główna drużyna wygrywa, walczą z wielką inspiracją i nastrojem. Jeśli chodzi o moje najbliższe plany piłkarskie, telefon zaskoczył mnie w drodze do stolicy - mam zamiar pogratulować mojemu staremu koledze z drużyny i przyjacielowi Olegowi Błochinowi z okazji jego rocznicy. Korzystając z okazji pragnę pogratulować mu 70. urodzin i życzyć mu zdrowia, spokoju na wsi i dobrego samopoczucia w rodzinie. Błochin jest potrzebny ukraińskiemu futbolowi, bo to jest nasza legenda, na której dorastało i podziwiało wiele pokoleń chłopców zakochanych w piłce nożnej. Byłem jednym z nich.

- Reprezentacja Ukrainy ma dalsze plany związane z udziałem w eliminacjach Mistrzostw Europy 2024. Jak oceniasz jej występ w tym roku?

— Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, bo nasz zespół znalazł się w najtrudniejszych warunkach. Nie dość, że rozgrywała wszystkie mecze poza Ukrainą, poświęcając dużo energii na loty i transfery, to jeszcze nie zawsze miała okazję grać w optymalnym składzie. Przypomnijcie sobie czerwcową i wrześniową serię trzech walk, kiedy trzecią musieliście rozegrać dwa dni później. I to pomimo tego, że w pierwszym miesiącu lata większość piłkarzy nie miała żadnego treningu meczowego z powodu wojny. Dlatego nie byłbym zbyt surowy w ocenie wyników reprezentacji narodowej. Sztab szkoleniowy i chłopaki zrobili wszystko, co mogli. Myślę, że należy im kibicować i życzyć powodzenia w kwalifikacjach do Euro 2024.

- Co możesz powiedzieć o występach w turniejach Pucharu Europy naszych trzech reprezentantów - Szachtara, Dynama i Dnipro-1?

- Jeśli mówimy o drużynie z Doniecka, po prostu nie mogę zrozumieć, jak udało im się przegrać z Lipskiem z tak dużym wynikiem? Rzeczywiście, w pierwszym meczu z Niemcami Szachtar wyglądał dość przekonująco i pewnie wygrał 4:1! Bez względu na to, jak silny grał rywal z Bundesligi, doniecka drużyna nie miała prawa ustąpić mu miejsca na tak wysokim poziomie. Zwłaszcza w Warszawie, przy wsparciu sporej liczby naszych rodaków na trybunach. W tym meczu spodziewałem się po Szachtarze, jeśli nie powtórki tak przekonującego wyniku jak w pierwszym spotkaniu z Lipskiem, to przynajmniej godnej gry kombinacyjnej. Być może trzeba było zagrać w Łodzi, co jest zaskakująco szczęśliwe dla drużyn w naszym kraju. Od tego czasu mistrzem świata została młodzieżowa drużyna Ukrainy (U-20) prowadzona przez Ołeksandra Petrakowa. W tych szczęśliwych dla naszego futbolu chwilach byłem w Łodzi i cieszyłem się wraz ze wszystkimi członkami i kibicami naszej drużyny.

Jeśli chodzi o występ Dynama w Pucharze Europy, to trudno mówić na ten temat. Kiedy zdarzyło się, że w przeddzień meczu z Turkami w zakładach na ich zwycięstwo kurs wynosił 1,9, a na Dynamo 4,0. Trzeba tak bardzo lekceważyć Dynamo, aby w ten sposób ocenić jego możliwości! Kiedyś przejechaliśmy Turków w taki sposób, że nie wiedzieli dokąd uciekać! Ponadto strzelił im pięć lub trzy gole (czyli mecze Pucharu Europy w sezonie 1986/87, kiedy to Dynamo Kijów z Bielanowem pokonało na szosie Besiktas 5:0, a następnie wygrało u siebie 3:0 - ok. aut.) ! A teraz doszło do tego, że jeden z naszych gigantów przegrywa na warunkowo stadionie Fenerbahce… Szkoda i bardzo irytujące, że tak się dzieje w historii Dynama. Przez długi czas nie było czegoś takiego w rozgrywkach turniejowych legendarnego klubu, tak że w fazie grupowej rozgrywek Pucharu Europy w sześciu meczach drużyna Kijowa zdobyła tylko jeden punkt. Szczerze mówiąc, w ukraińskich kibicach była nadzieja, że ​​Dynamo zatrzaśnie drzwi przynajmniej po raz ostatni w grupie. Ale niestety... Wygląda na to, że kryzys Dynama ciągnął się zbyt długo. Jako byłego gracza jest to dla mnie słodko-gorzkie oglądanie tego. Zespół nie tylko kompletnie zawiódł w tym sezonie Pucharu Europy, ale także wygląda blado i nieprzekonująco w mistrzostwach Ukrainy. W mechanizmie Dynamo stało się coś, czego drużyna nie może wygrać. Chcę tylko zapytać liderów: co dalej?

Jeśli mówimy o Dniepr-1, to ten zespół jest sympatyczny. Zespół Dnipro ma młody i ambitny zespół, który bardzo mi się podoba. I chociaż nie ma wystarczającego doświadczenia w graniu w europejskich zawodach, nadal widać, że chłopaki robią postępy. Niektórzy prawdopodobnie myśleli, że po odejściu Igora Yovichevicha Dniepr-1 „rozleci się”. Tak się jednak nie stało. Dnipros godnie prezentują się w europejskich pucharach i pewnie prowadzą w krajowych mistrzostwach. Nie bez powodu kilku zawodników drużyny Ołeksandra Kuchera zostało powołanych do reprezentacji Ukrainy. Tak, szkoda, że ​​Dnipro-1 nie mógł wygrać w finałowym meczu fazy grupowej z AZ (Alkmaar). Jednak jestem pewien, że nawet ta porażka hartuje drużynę i jej zawodników.

- Jeśli poruszył pan temat mistrzostw, to nie mogę prosić o opinię na temat występu innego z twoich byłych zespołów, Czernomorec Odessa.

- Nie chcę nic mówić o Czernomorecu. Trzy punkty w dziewięciu meczach mówią same za siebie. Szkoda, że ​​tak gra moja drużyna z rodzinnego miasta.

- Już za dwa tygodnie w Katarze rozpocznie się finałowa część mundialu. Jak myślisz, kto jest Twoim ulubionym?

— Wiesz, patrzę na różne mecze i nigdy nie przestaję się dziwić. Wszystko jest tak nieprzewidywalne, że możesz zaszaleć! Teraz wszystkie drużyny wyrównały się i od każdego z nich można oczekiwać wszystkiego. Dlatego bardzo trudno jest wymienić faworyta. Wydaje mi się, że reprezentacja Brazylii powinna wreszcie „eksplodować”. Ten kraj ma wiele talentów, które grają na całym świecie. Wyobrażam sobie, jak trudno jest brazylijskiemu sztabowi trenerskiemu wybrać najbardziej optymalny skład, gdy kandydatów jest tak dużo, że można stworzyć nie jeden, ale kilka równorzędnych zespołów. Jeśli chodzi o reprezentantów Europy na mistrzostwach świata, biorąc pod uwagę występy w eliminacjach, tradycyjni zawodnicy — Niemcy i Anglia, a także Dania — wyglądali super potężnie. Chorwacja, Holandia i Belgia zrobiły dobre wrażenie. Tak, a francuska drużyna wyglądała dobrze. Ma teraz w swoim składzie wielu świetnych graczy, z których jeden, Mbappe, jest prawdziwą gwiazdą. Jest jednak wystarczająco dużo mistrzów dla innych drużyn. Moim zdaniem faworytów można uznać za Francuzów, Niemców i Brytyjczyków, ale wcale się nie zdziwię, jeśli ktoś inny „strzeli”.

Wiaczesław Kulchitsky

RSS
Aktualności
Loading...
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok