Sędzia Dmytro Kubryak: „Rosjanie nazywali nas nacjonalistami, banderowcami, faszystami…”

2022-11-07 18:41 Szczegółowo opowiedział ukraiński sędzia Dmytro Kubryak, były obrońca medyczny Azowstalu strona UAF o swojej pracy w ... Sędzia Dmytro Kubryak: „Rosjanie nazywali nas nacjonalistami, banderowcami, faszystami…”
07.11.2022, 18:41

Szczegółowo opowiedział ukraiński sędzia Dmytro Kubryak, były obrońca medyczny Azowstalu strona UAF o swojej pracy w Mariupolu, wędrówce w niewoli i powrocie na Ukrainę.

Dmytro Kubriak

O uwolnieniu z niewoli

„Kiedy wróciłem z niewoli, miałem prawdziwą eksplozję emocji. Wygląda na to, że nawet powietrze na Ukrainie jest inne niż tam, gdzie byliśmy. Na wymianę przewieziono nas prawie półtora dnia - ciężarówkami KAMAZ i samolotem. Wylądowaliśmy na Białorusi i autobusem dotarliśmy do naszej granicy. Cały czas mieliśmy zawiązane oczy i związane ręce. Poza tym nie mieliśmy pojęcia, dokąd idziemy. Pierwsza myśl była taka, że ​​po prostu wystawiamy nas w innej kolonii, bo Oleniwka jest prawie na linii frontu. I przez cały czas, gdy tam byliśmy, był ostrzał. Myśl, że to może być wymiana, pojawiła się już po załadowaniu nas do samolotu. Wylądował na długim pasie startowym, a potem przez godzinę jechaliśmy autobusem do granicy razem z rosyjskimi siłami specjalnymi, które przez całą drogę terroryzowały nas psychologicznie. W czysto ludzki sposób nie pozwolono im nawet iść do toalety przez jeden dzień. Już nie mówię, że nie jadłem półtora dnia. I cały czas podkreślano, że wszelkie przejawy nieposłuszeństwa będą rozstrzeliwane na miejscu. To oczywiście nie poprawiło nastroju.

Ale potem na granicy do autobusu wszedł mężczyzna w garniturze i kiedy usłyszałem ukraińskiego, zdałem sobie sprawę, że jestem już na Ukrainie. Wtedy stało się w 100 procentach jasne, że to wymiana. Nie wiem, co jeszcze w życiu można porównać do tego uczucia. Wysiedliśmy z autobusu, zobaczyliśmy blokadę, napis „Ukraina” i przeszliśmy na naszą stronę. Wyszła na mnie osoba, zapytała o moje nazwisko i od razu wręczyła mi telefon. A pierwszą osobą, z którą rozmawiałem po wypuszczeniu z niewoli, był Andrij Wasyliowycz Pawełko. Było to zarówno powitanie, jak i wsparcie z jego strony. Byłem po prostu w szoku, bo był wieczór 21 września, a nasza reprezentacja narodowa grała tego samego dnia w Szkocji. Andriy Vasyliovych był na stadionie w Glasgow i poszedł na wideorozmowę. Na Ukrainie spotkali nas wolontariusze, lekarze – to był szalony moment. Wszyscy nas przywitali i przytulili."

O byciu w niewoli

„Nie zmyślę – stosunek do lekarzy bezpośrednio w Oleniwce nie był najgorszy. Najostrzej obchodzili się z ludźmi, którzy bezpośrednio trzymali broń w rękach. Są to snajperzy, strzelcy, czołgiści. Z tymi, których Rosjanie uznali za winnych zniszczenia Mariupola lub śmierci cywilów, jak mówili. Lekarzom zadano również wiele pytań. Byli wielokrotnie zabierani na przesłuchanie. Pytali o obecność laboratoriów biologicznych na Ukrainie, o tortury, o zagranicznych instruktorów. Czy to widzieliśmy, czy nie. To było przerażające za każdym razem, gdy ktoś wywoływał i wywoływał gdzieś imię.

Przesłuchania zostały zbudowane w taki sposób, że jesteś winny a priori. Winny tego, że jesteś Ukraińcem. Nazywali nas nacjonalistami, banderowcami, faszystami. Uważali nas za elementy radykalne prawicowe. Zarzucano, że Mariupol został zniszczony. Próbowałem to zignorować, bo wszystko, co się wydarzyło i wciąż stoi przed moimi oczami. Wyjaśniłem im, że Ukraina nie ma możliwości spowodowania takiego zniszczenia miastu. Tak naprawdę nie sprzeciwili się, ale wyjaśnili, że to dlatego, że brygada morska i pułk azowski po prostu zajmowali swoje pozycje i nie mieli innego sposobu, aby ich znokautować.

W Oleniwce mieszkaliśmy w barakach, w których było nas 500-600. I na początku wszystkie 800. Ogólnie nazywano to kolonią poprawczą Volnova. Od 2014 roku zachowany ze względu na bliskość Oleniwki do linii demarkacyjnej. Ale rosyjskie dowództwo spodziewało się dużej liczby jeńców i w 2022 r. zostało skasowane. Były tylko pokoje bez łóżek. Najpierw była goła betonowa posadzka, potem zaczęły powstawać pewne warunki. Niektóre materace, łóżka. Nazwali to terytorium sektorem lokalnym i nie można było wyjść poza jego granice. Były też lokale – klasyczne areszty śledcze. Kamery z okienkiem do transferu żywności. Tam tylko marzyliśmy o wolności i w pełni rozumieliśmy, ile jest warta. Cały czas byliśmy pod presją psychologiczną. Powiedzieli, że Ukraina przestanie istnieć, a Kijów za dwa, trzy dni zdobędziemy. Polska i Węgry są już w zachodnich regionach. Przyszedł rosyjski lekarz i zaproponował pracę. Jeśli jest pozytywna odpowiedź, to teraz zabieramy, zmieniamy ubrania, dajemy pracę. Ale nie posłuchałem nawet końca jego monologu. Powiedziałem, że jestem gotów siedzieć tu co najmniej 10 lat, ale nie lubię Rosji”.

O wizycie Stevena Seagala w Oleniwce

„Półtora tygodnia po eksplozji w Oleniwce przybył tam słynny hollywoodzki aktor Steven Seagal, znany przyjaciel Władimira Putina i chodził po kolonii z jednego baraku do drugiego. Było wielu reporterów, wielu eskorty. I wystawił wrak rakiety w pobliżu każdego baraku - fragment "Highmars". Podkreślił, że rzekomo został znaleziony w pobliżu tego lokalu, co świadczy o winie Ukrainy. Powiedział: „Widzisz, co robią ci twoi bracia”. Ale było dla nas oczywiste, że był to ruch propagandowy. Nawiasem mówiąc, aktor nie wszedł do koszar. Segal zwracał się do nas przez kraty jak zwierzęta”.

O najtrudniejszej rzeczy w niewoli

„Osobiście najtrudniejszą rzeczą dla mnie w niewoli była niepewność. Nawet w porównaniu ze zwykłymi przestępcami... Wiedzą, o której godzinie mają służyć. Mają limit, kiedy powinni zostać zwolnieni. Ten punkt orientacyjny znacznie ułatwiłby nam pobyt w niewoli. A my, zwłaszcza po wybuchu, zrozumieliśmy, że jesteśmy w niewoli nie w państwie cywilizowanym, ale w państwie terrorystycznym, które nie ma żadnych zasad moralnych. Każdy dzień był zagrożeniem dla życia”.

O pobycie w Mariupolu

„Do ostatniej chwili nie rozumiałem skali tego, co zobaczę w Mariupolu. Helikopter wylądował w porcie Mariupol i był to irytujący kontrast ze spokojnym Dnieprem. Natychmiast usłyszeli odgłosy eksplozji, wyładowanej broni i żołnierzy, załadowali rannych, których zabrano na miejsce lądowania. Wszystko to zajęło 10 minut. I przez cały ten czas wszystko, co mieli Rosjanie, działało w Mariupolu. I tylko artyleria, artyleria okrętowa, moździerze, granatniki, lotnictwo i tak dalej. Oczekiwali i bali się przybycia, ale i tak im się udało. Niestety wieczorem dowiedzieliśmy się, że jeden ze śmigłowców z rannymi nie odleciał z powrotem. Przez jakiś czas byliśmy w bunkrze w porcie. Następnie zabrano nas motorówką przez ujście rzeki do Azovstal. W każdej chwili moglibyśmy zginąć w całkowitej ciemności, ale teraz czujemy się jak w filmie. Ale chcę to podkreślić - przyjechaliśmy jako posiłki, a ci chłopcy i dziewczyny, którzy byli tam cały czas, zasługują na tytuł Bohatera Ukrainy. Brak snu, brak odpoczynku były dla nich czymś normalnym. I uderzyło mnie to, że nikt nawet nie podniósł kwestii zmęczenia. To po prostu niesamowite poświęcenie. Jeśli chodzi o medyków, Mariupol stał się granicą ich pracy na najwyższym poziomie.”

RSS
Aktualności
Loading...
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok