Były trener Worskli Jurij Maksimow w wywiadzie dla programu TaToTake wyraził swoją opinię na temat agenta Aleksandra Pankova.
- Czy w swojej karierze trenerskiej możesz wymienić poważne błędy w obliczeniach kadrowych?
- Nie chcę pamiętać piłkarza i jego nazwiska, wziąłem go na chybił trafił. Kulach nas opuścił, potrzebowaliśmy napastnika. I tak przeglądałem wszystkich od rana do wieczora.
- Co się stało?
- Zabrali go, ale okazało się, że nie jest tym, którego potrzebuję (Aderinsole Eseole - ok.).
- Pod względem jakości gry?
- Do gier, no i coś jeszcze. Wiedziałem, że lubi spać. Zapytałem, wiedziałem. Na zgrupowaniu budzą go o 11:00, mamy trening. A on mówi: „Dlaczego mnie budzisz? Zapłacę grzywnę, nie ma problemu.”
- Agent piłkarza Pankov cię skrytykował.
- Nawet nie chcę się dla nich reklamować. Są tacy ludzie - zwierzęta. Oto on - prawdziwe zwierzę i możesz go zostawić, aby wszyscy mogli patrzeć.
- Kto?
— Pankow. Podszedłem, rozmawiałem z piłkarzem, powiedziałem: „Możesz tak grać, grać tak”. Odpowiada: „Nie mogę tego zrobić. Stoję między dwoma obrońcami, żeby piłka dotarła do mnie i mogłam strzelić gola. Mówię mu, że mamy inny futbol. Był Kulach, był Stepanyuk - strzelili 22 gole przeciwko dwóm, ogryzali ziemię. Nie mamy Messiego w centrum, mamy zespół roboczy. Wybieramy razem i razem rozpoczynamy atak.
- Próbowałeś to wyjaśnić Pankovowi?
— Dlaczego muszę tłumaczyć? Kiedyś wylał na mnie tyle brudu. Myślę, że niech ta osoba napisze. Zadzwoniłem do niego: „Spotkajmy się. Jesteś mądry, nazwałeś mnie trenerem starej szkoły. Oto ja, stary człowiek, spotkajmy się w terenie, gdziekolwiek. Mówi: „Tak, nie dotrzesz do Połtawy”. Zaczął mnie przerażać. Zapytałem, gdzie siedział, żeby się spotkać.