Pomocnik Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy Ołeksandr Karawajew skomentował wyzwolenie Chersonia z brudnej Rosji.
„Gęsia skórka. Przez cały ten czas moi krewni pozostali w Chersoniu. Oczywiście od samego początku wojny proponowałem im dosłownie co tydzień wyjazd do dowolnego regionu Ukrainy. Kiedy sytuacja się pogorszyła, zaproponował, że opuści miasto w jakikolwiek sposób - przez Krym w Gruzji. Ale rodzice postanowili zostać w Chersoniu. Jak mógł im pomóc. Dobrze, że można było płacić kartami bankowymi, więc nie było problemów z jedzeniem i wodą.
Były okresy, kiedy połączenie znikało na kilka dni, przez tydzień nie wiedziałem, co się tam dzieje. To były trudne okresy. Wszystko mogło się wydarzyć, bo są przykłady Mariupola, Buczy, Charkowa - wszystkich osiedli, w których byli rasiści i popełniane okrucieństwa. Oczywiście zrozumiałem, że to wszystko może się zdarzyć w Chersoniu. Ale liczyłem na najlepsze, miałem nadzieję, że nic z tego się nie stanie. Kiedy pojawiło się połączenie, rodzice uspokajali mnie i za każdym razem było to jak kamień z duszy. Ojciec pisał w każdym SMS-ie, że wierzą w Siły Zbrojne Ukrainy. Zawsze tak pisałem! Jest zawsze!
Rodzice w zasadzie nie kupowali rosyjskich kart SIM. Zasadniczo nie chcieli używać niczego związanego z rasistami. Jedyną rzeczą, jaką zrobili, było korzystanie z Internetu sąsiada, aby pozostać w kontakcie.
Chociaż nasze nazwisko ma rosyjskie korzenie, a mój ojciec ma wielu krewnych w Rosji, w pełni rozumie, co się teraz dzieje i jest przeciwny wszystkiemu, co propagują rasiści. Moi rodzice nawet nie chcą tego słyszeć.
Ukraina żyje i chce się rozwijać. Tak, mamy problemy, a jest ich wiele, ale sami możemy się rozwijać i robić postępy. Wielu z nas porozumiewało się po rosyjsku, ale kiedy wszystko się zaczęło, wszyscy przeszli na ukraiński. I moi krewni też. Wszyscy rozumieją, że jest to konieczne.
Dużo czytałem, że nasi partyzanci prowadzili swoją działalność w Chersoniu. Kiedy teraz widzę, że nasi ludzie wkroczyli do Chersoniu... Zawsze w to wierzyłem! W Chersoniu jest 300-350 tysięcy ludzi, z których zostało 200-250 tysięcy. Ale pozostali nadal są za Ukrainą. A teraz, kiedy nasi ludzie weszli do miasta, wszyscy wyszli z ukraińskimi flagami i pokazali, że chcą mieszkać na Ukrainie.
Kiedy były te pseudoreferenda, nikt nie wyszedł, nikt tego nie chciał. Cały świat to widzi, tylko tam, w tym, nawet nie chcę wymawiać nazwy tego kraju, myślą, że wszystko jest takie fajne i dobre.
Zawsze wiedziałem i wierzyłem, że dobro zwycięża zło. Wszystko będzie Ukrainą!”, powiedział Karawajew w komentarzu do Profootball Digital.