Karavaev Sr.: „Czyli ja, ojciec zawodnika Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy, brałem racje żywnościowe od okupantów?”

2022-11-17 08:02 Ołeksandr Karawajew senior, 62-letni ojciec obrońcy Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy, który od pierwszego do ostatniego ... Karavaev Sr.: „Czyli ja, ojciec zawodnika Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy, brałem racje żywnościowe od okupantów?”
17.11.2022, 08:02

Ołeksandr Karawajew senior, 62-letni ojciec obrońcy Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy, który od pierwszego do ostatniego dnia okupacji rosyjskiej przebywał z rodziną w Chersoniu, opowiedział o swoim życiu i życie jego bliskich toczyło się w tym okresie.

Rodzina Karavaevów

— Panie Oleksandr, cała Ukraina była bardzo emocjonalnie zadowolona z wyzwolenia miasta. Jaki był odbiór tego wydarzenia wśród mieszkańców Chersoniu, którzy przez wiele miesięcy znajdowali się pod okupacją?

— Wierzyliśmy w Siły Zbrojne, ale nie spodziewaliśmy się, że premiera będzie tak jasna i szybka. Jak świętowałeś? Usiedliśmy z mężczyznami, wypiliśmy po szklance dla naszego wyzwolenia. Odwiedzili nas też wojskowi ukraińscy i odbyli szczerą rozmowę.

Jednak sytuacja w Chersoniu jest teraz bardzo trudna: nie ma prądu, ogrzewania ani wody. Jest gaz, więc w domach z kuchenkami gazowymi jest trochę łatwiej. Mamy 10-piętrowy budynek i piece elektryczne. Ktoś musi gotować jedzenie na podwórkach na ognisku. W naszym budynku pozostaje około 15 procent mieszkańców. Większość to osoby starsze.

Ale miasto żyje, ludzie do wszystkiego się przyzwyczajają. Władze obiecują dostawę prądu w przyszłym tygodniu. Ściągają z Mikołajowa. Dziś rozmawiałem ze służbami miejskimi, proces ruszył. Pojawiło się połączenie, ludzie zaczęli się ze sobą komunikować. Ochotnicy przywieźli generatory, mamy teraz możliwość ładowania telefonów. Sasha dzwoniła godzinę temu, pytając, jak pomóc. Nie mamy jeszcze internetu.

— Wróćmy do wydarzeń z 24 lutego. Wielu było zaskoczonych, że ty i twoja rodzina nie ewakuowaliście się. Czy syn nie zaoferował swojej pomocy w tej sprawie?

— Oczywiście, że zaproponowałem. Ale w tym czasie żona najstarszego syna Romana była w siódmym miesiącu ciąży. nie chciałem iść. Potem urodziła się wnuczka Solomiya. W tym czasie można było wyjechać przez okupowany przez Rosję Krym. Ani ja, ani moja rodzina nie chcieliśmy tego robić.

— Nie bał się pan, że władze okupacyjne przyjdą do pana i zaproponują współpracę?

— W maju do naszego domu w Chersoniu przyjechała rosyjska policja. Ale nie przeze mnie. Włamali się do mieszkań dwóch naszych żołnierzy. Oni i ich rodziny nie byli już w Chersoniu. Jeden z młodych mężczyzn został zabrany do piwnicy na proukraińskie przemówienie. Ktoś to podał. Zostali tam przez trzy tygodnie, wyprostowali nos. Ale pozwolili mu odejść. Opuścił Chersoniu w ciągu tygodnia.

Pojawiły się myśli, które mogły mi przyjść do głowy. Szczególnie, gdy ukraińska prasa pisała, że ​​rodzice Karawajewa pozostali w okupacji. Moim zdaniem ta wiadomość nie była odpowiednia - rzucam kamieniem w twoich kolegów. Po raz kolejny starałem się nie jeździć po mieście, żeby nie wpaść na blokady drogowe, na których sprawdzano dokumenty.

— Jednocześnie odmówiłeś nawet włożenia rosyjskiej karty do telefonu komórkowego.

— Niektórzy moi znajomi mówili mi: „Sasza, dlaczego nie ustawisz rosyjskiego numeru w telefonie, nie bierz od Rosjan racji żywnościowych, nikt cię za to nie ukarze”. Mam inny sposób myślenia. Żebym ja, ojciec zawodnika Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy, odbierał okupantom racje żywnościowe i zmieniał ukraiński numer telefonu na rosyjski? Nie potrzebuję takiego wstydu. Sam przestałbym się wtedy szanować. Zainstalowałem VPN, mój syn i ja byliśmy w kontakcie.

— Dla wielu Chersonów twoje zachowanie było przykładem. A kto był dla Ciebie wzorem?

- To nie przykład, ale dla mnie prawdziwymi bohaterami było kilkudziesięciu naszych chłopaków, którzy zginęli w pierwszych dniach wojny, broniąc Chersoniu. W Lilac Park zginęło kilkudziesięciu ukraińskich żołnierzy. To przerażająca historia dla wszystkich mieszkańców Chersoniu. Wieczna chwała naszym chłopcom! I wielki wstyd dla tych, którzy odpowiadali za obronę naszego miasta, a nie potrafili jej zorganizować.

— W czasie okupacji Rosjanom bardzo zależało na przeniesieniu systemu rozliczeń finansowych z hrywien na ruble. Czy im się udało?

- Nie. Pamiętam jak na naszym bazarze ktoś próbował zapłacić rublami. Nasze sprzedawczynie z Chersoniu odpowiedziały: „Idźcie do diabła ze swoimi rublami! Płać z nami w hrywienach!”. Będąc w bankomacie, jeden ze współpracowników zaczął mówić do kolejki, mówiąc, dlaczego wypłacacie hrywny. Więc cała kolejka polubownie wysłała go za rosyjskim statkiem.

Czy wiecie, jak rosyjscy policjanci patrolowali miasto w czasie okupacji? Ich strona to czworokąt, jeden kilometr w każdym kierunku. Jechali więc bardzo, bardzo wolno przed zakrętem, potem nabrali prędkości 120 km na godzinę, przed kolejnym zakrętem znów bardzo, bardzo wolno. Pomimo swoich zasobów militarnych bali się zasadzek miejscowego ruchu oporu. Nawet kolaboranci, którzy początkowo byli za Rosją, w sierpniu, kiedy inicjatywę przejęły Siły Zbrojne, znowu mówili inaczej, niemal zamieniając się w ukraińskich patriotów.

— SBU zajmie się kolaborantami. A jakie masz plany?

— Nigdzie nie pójdę z Chersoniu. Czekamy na dostawę prądu do miasta, uporządkujemy tu życie. I nadal wierzymy w Siły Zbrojne, ponieważ chłopaki wciąż muszą wyzwolić resztę naszych okupowanych terytoriów.

Maksym Rozenko

RSS
Aktualności
Loading...
Kochergin strzelił gola dla «Raków» (WIDEO)
Dynamo.kiev.ua
24.11.2024, 22:43
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok