W poniedziałek 21 listopada w meczu 14. kolejki mistrzostw Ukrainy Dynamo Kijów pokonało Veres Równe 1:0. Spotkanie odbyło się w Kijowie na Stadionie Dynama imienia Walerego Łobanowskiego. Wasza uwaga jest pomeczowa konferencja prasowa trenerów głównych drużyn.
Mircea LUCHESCU, trener Dynama:
— Dzisiaj wasza drużyna wykonała 14 rzutów rożnych, ale po tych stałych fragmentach nie zobaczyliśmy żadnej bramki. Z czym to jest związane?
„To też mnie martwi. Mówiłem o tym na ławce. W tych mistrzostwach wykonaliśmy już ponad 80 zakrętów. Często powtarzam chłopakom: żeby strzelić gola po stałych fragmentach gry, trzeba mieć jakość. Mają jakość. Potrzeba więcej odwagi. Trzeba odważniej przystąpić do walki z przeciwnikiem, aby wygrać od niego spór o piłkę. Brakuje nam tej odwagi, odwagi. Nie tylko w standardowych pozycjach. Musimy zwrócić tę odwagę. Popov miał to dzisiaj. Ale ostatnio stracił umiejętność spotkania z piłką. Ale Zabarny i Sirota muszą się poprawić, bo nie są wystarczająco dobrzy w polu karnym ze stałymi fragmentami gry.
W pierwszym roku po moim przybyciu do Dynama graliśmy takie stałe fragmenty gry, graliśmy dodatkowego zawodnika przeciwko drużynie przeciwnej, mieliśmy te kombinacje i zdobywaliśmy bramki. Ale przeciwnicy już nas dobrze przestudiowali, ściągają więcej swoich graczy na rogach, aby uniemożliwić nam utrzymywanie takich remisów.
Potrzebujemy dobrego serwisu, walki. W takich sytuacjach musimy działać odważniej w polu karnym. Mamy teraz dobrą kontrolę nad piłką i stwarzamy wiele okazji, ale ostatnie podanie nie trafia do adresata. Martwi mnie ta chwila.
Za moich czasów mówiono: rzut rożny to w 90 procentach gol. Wtedy odległości między zawodnikami były większe. Tak, grali inaczej. Teraz oczywiście sprawy mają się inaczej.
Yuri VIRT, główny trener Veresa:
- Przede wszystkim chciałbym pogratulować Dynamo zwycięstwa. Okazało się, że była to gra walki. W pierwszej połowie graliśmy w obronie w sposób zorganizowany i zdyscyplinowany. Przed golem Dynamo nie miało ani chwili przy naszej bramce. Ale potem stworzyliśmy taki moment dla siebie. Po nieudanym outie, występ Cygankowa zadecydował, jak się okazało, o losach meczu.
Po stracie bramki zaczęliśmy grać bardziej agresywnie, zaczęliśmy wywierać presję na przeciwniku, dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce, ale przez to nie stworzyliśmy sobie sytuacji strzeleckich w pierwszej połowie.
W przerwie poprosiłem chłopaków, aby grali dalej w tym samym stylu. A w drugiej połowie mieliśmy dwie okazje. Najpierw Dakhnovsky nie trafił w bramkę, potem był udany stały fragment.
Pod koniec meczu Dynamo miało oczywiście przewagę, ponieważ zaczęliśmy grać awanturniczą piłkę nożną, chcieliśmy wyrównać. W tej sytuacji Dynamo mogło strzelić dla nas drugiego gola, ale z pomocą przyszedł Kogut.
Nie mam żadnych zastrzeżeń do zespołu. Chłopaki dali z siebie wszystko i przeprowadzili montaż na mecz. Taki przeciwnik musi strzelić gola, a liczenie na 0:0 w meczach z gigantami jest bardzo trudne. Dziś nie strzeliliśmy goli. Trudno nam to robić właśnie w meczach z Gandami, nie możemy otworzyć ich obrony. Ale nie mam też zastrzeżeń do wyniku dzisiejszego meczu z naszą obroną. Graliśmy na odpowiednim poziomie.
— Grałeś przeciwko Szachtarowi i Dynamo. Porównaj te dwa polecenia.
- U nas wypadły te same mecze. Zarówno pod względem gry, jak i wyniku, mimo że przegraliśmy z Szachtarem nawet 0:2. Nasze indywidualne błędy wpływają na wynik. I tak bronimy się niezawodnie. Tutaj dzisiaj: elementarny out, ale błąd, a za 10 sekund gol. To samo stało się z Szachtarem: bramki traciły po indywidualnych błędach. Klasa piłkarzy przeciwnika jest wyższa, to niezaprzeczalne. Mogliśmy na coś liczyć w tych meczach ze względu na zorganizowaną grę w obronie i szybkie ataki.
W obronie, powtarzam, zagraliśmy dobrze. Ale nadal musisz pracować nad atakiem. Stwarzać szanse, a ponadto strzelać bramki. Dziś mieliśmy półtorej chwili. Dakhnovsky musiał strzelić, a my zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja, jeśli wynik będzie wyrównany. Aby odebrać punkty gigantom, musimy zdobywać bramki.
Alexander POPOV ze stadionu Dynamo imienia Walerija Łobanowskiego