Ivan Shariy: „Łobanowski dał mi nowiutkie buty Adidasa za mojego sobowtóra”

2022-11-26 10:25 Były napastnik Dynama Kijów Iwan Szarij wspomina fragment swojej kariery w stołecznym klubie. Iwan Szarij Ivan Shariy: „Łobanowski dał mi nowiutkie buty Adidasa za mojego sobowtóra”
26.11.2022, 10:25

Były napastnik Dynama Kijów Iwan Szarij wspomina fragment swojej kariery w stołecznym klubie.

Iwan Szarij

- W połtawskim "Kołosie", do którego przeniosłeś się w 1974 roku, grałeś tylko dwa lata, po czym trafiłeś do kijowskiego "Dynama" - drużyny, do której aspirowało wielu młodych piłkarzy.

- To było nie tylko moje marzenie, ale także wszystkich chłopaków zakochanych w piłce nożnej. Miałem szczęście, że trafiłem do kijowskiego klubu, gdzie miałem okazję się wykazać, zaczynając od dubletu. Szkoła Dynama Kijów oczywiście dużo mi dała. Tam zdobyłem mądrość piłkarską.

- Czy w wieku 18 lat nie uważałeś, że włamanie do bazy Dynama w obecności takich napastników jak Oleg Błochin, Władimir Oniszczenko i Piotr Slobodyan jest nierealne?

- Nie tylko pomyślał, ale też wiedział. Przy takim składzie i takich zawodnikach bardzo trudno na coś liczyć. Dlatego po dwóch latach opuścił Dynamo, udając się szukać szczęścia w innych zespołach.

- Co powiedział ci Valery Lobanovsky na pierwszym spotkaniu?

- Nie powiedział nic szczególnego. Nie było żadnych instrukcji ani nic w tym stylu. I ogólnie nie był skłonny dużo mówić. Dla Łobanowskiego ważne było, aby zobaczyć, jak gotowy jest piłkarz, jak daje się na boisku na treningu iw grze. Na podstawie tej pracy wyciągnął wnioski. Wszystko było profesjonalne.

- Jak zostałeś przyjęty w drużynie gwiazd Dynama?

- Cienki. Do ekipy trafiliśmy wtedy razem z Wołodią Bessonowem – obaj odbywaliśmy służbę wojskową. Wszystko w drużynie opierało się na sportowej zasadzie: kto silniejszy, ten grał. Wiadomo, że włamanie się do bazy w obecności Błochina, Oniszczenki i Słobodyana, którzy rok wcześniej zdobyli Puchar Zdobywców Pucharów i Superpuchar UEFA, było nierealne. Za żadnego z nich nie będzie sztabu szkoleniowego, skoro grają i strzelają, to wystawiajcie młodych na oficjalne mecze! Mogli dołączyć do drużyny tylko w meczach testowych na zgrupowaniach.

- Czy któryś z twoich doświadczonych kolegów z drużyny wziął cię pod opiekę?

— Tak, były. Troszkin i Matwienko (Królestwo niebieskie im). Obaj byli dużo starsi ode mnie i traktowali mnie z ludzką sympatią. Służyli radą i dzielili się doświadczeniami. Był taki okres, że nawet mieszkałam w jednym pokoju z Matwienko. Oprócz nich Dynamo miał od kogo się uczyć: Konkov, Muntyan, Kolotov, Fomenko, Buryak, Reshko. Wszyscy to zawodnicy mający na swoim koncie wiele tytułów zarówno w naszym futbolu jak i na arenie międzynarodowej!

- Grając dla dublera Dynama, zademonstrowałeś niezwykle produktywną grę. Czy wstydem było zdać sobie sprawę, że to w żaden sposób nie pomoże włamać się do bazy?

- Bez względu na to, jak bardzo się starałeś, trudno było konkurować z wysokiej klasy mistrzami, którzy zresztą byli częścią drużyny Związku Radzieckiego. Pamiętam, jak kiedyś Łobanowski postanowił mnie sprowokować jakimś bodźcem. „Jeśli zdobędziesz, mówi, dwa gole w meczu dublerskim, dam ci buty”. Zdobyłem. Następnego dnia przyniósł nowiutkie adidasy!

- Po dwóch latach w Kijowie wyjechałeś do innego Dynama - Mińska. Jaki wiatr cię tam poniósł?

- W drużynie Mińska głównym trenerem był wówczas Oleg Bazilewicz, który dobrze mnie znał ze wspólnej pracy w Dynamie Kijów. To on zaprosił mnie do stolicy Białorusi.

— Dlaczego nie udało ci się zostać w Mińsku dłużej niż jeden sezon?

- Tak się złożyło, że Bazilewicz wkrótce opuścił Dynamo Mińsk. Dokładniej, „odszedł”. Przyszedł nowy trener i od tego czasu wszystko się zmieniło. Nic nie możesz zrobić: jak to się stało - stało się.

Wiaczesław Kulczycki

RSS
Aktualności
Loading...
Пополнение счета
1
Сумма к оплате (грн):
=
(шурики)
2
Закрыть
Używamy plików cookie, aby zapewnić Ci więcej opcji podczas korzystania ze strony Ok