O swoim sukcesie mówił bramkarz charkowskiego "Metalisty 1925" Oleg Mozył, który w 15. kolejce mistrzostw Ukrainy strzelił gola z "Dynamo" (0:0).
— Oleg, gratulujemy uznania za najlepszego gracza rundy finałowej UPL 2022 i miesiąca listopada. A jak Waszej drużynie udało się odebrać punkty Dynamo Kijów?
— Ze względu na zdyscyplinowaną grę w obronie. Moim zdaniem nasza drużyna zagrała dobrze w obronie i ataku. Miał kilka chwil do zdobycia bramki. Dlatego uważam, że pozytywny wynik został osiągnięty dzięki zdyscyplinowanej grze.
— Dynamo oddało prawie trzy tuziny strzałów, ale Twoja drużyna też miała okazje do zdobycia bramki. Czy "Metalist 1925" mógł liczyć na zwycięstwo w tym meczu?
— Oczywiście, można było się tego spodziewać. Mieliśmy swoje chwile. Nie było ich wiele, ale gdyby zostały wprowadzone w życie, prawdopodobnie mogłyby wygrać.
— Czy kiedykolwiek przygotowywałeś się do rzutu karnego przeciwnika przed meczem? W końcu Cygankow już wcześniej chybił celu.
— Nie, specjalnie się nie przygotowałem. Tak się złożyło, że Bóg pomógł, walczył.
— A jak obroniłeś rzut karny: czy zareagowałeś po rzucie, czy wybrałeś rzut rożny jeszcze przed nim?
— Próbowałem wytrzymać do końca, ale w końcu się domyśliłem.
— Myślałeś, że po zakończeniu meczu zostaniesz uznany najlepszym zawodnikiem 15. kolejki UPL?
— Nie, nawet o tym nie myślałem. Oczywiście cieszę się, że moja gra została doceniona, ale po meczu w ogóle o tym nie myślałem.
— Jakie emocje panowały w szatni po końcowym gwizdku? Czy nie było rozczarowania, że nie wykorzystali swoich momentów?
— Nie powiedziałbym, że chłopcy byli rozczarowani. Zespół był zadowolony z jednego punktu. Z wyniku na tablicy wyników byliśmy zadowoleni.
— Czy możesz wskazać mecz, który był dla ciebie najtrudniejszy w pierwszej części tych mistrzostw?
— Myślę, że mecz z Dynamem. Wygrałem do zera. Nie było szczególnej presji, po prostu wykonywałem swoją pracę. Ale nic szczególnego mi się nie przydarzyło.
— Czy możesz ocenić ten sezon Premier League? Który zespół zaskoczył, a który rozczarował?
— Mogę mówić tylko o tych meczach, w których brałem udział. Wśród przeciwników najsilniejszą drużyną było „Dynamo”. Jasne, teraz znów prowadzą, ale nie rozumiem, dlaczego tak bardzo zwalniają, szczerze mówiąc. Z tego, co sam przeżyłem, najtrudniejszy mecz rozegrałem z klubem z Kijowa. Świetnie grają przy piłce, nie pozwalają oddychać podczas pressingu, więc gra przeciwko nim była niezwykle trudna. I w zasadzie nikt mnie bardziej nie zaskoczył.
Artem Żyliński