Rusłan Nescheret: „Wierzymy, że wiosenna część sezonu w Mistrzostwach Ukrainy będzie dla nas lepsza”

Bramkarz Dynama Ruslan Neshcheret w rozmowie z oficjalną stroną klubu podsumował pierwszą część sezonu, przypomniał kontuzję nosa, opowiedział o swoim ojcu w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy, a także podzielił się swoimi planami na ferie zimowe.

Rusłan Neszczeret. Fot. D. Rudenko

- Rusłan, czy obecne trzecie miejsce Dynama jest wynikiem do zaakceptowania, biorąc pod uwagę, jak przebiegała pierwsza część sezonu dla naszego zespołu?

- Oczywiście taka sytuacja z trzecim miejscem jest dla nas nie do przyjęcia, bo taki klub jak Dynamo Kijów zawsze stawia sobie tylko najwyższe cele, a dla nas liczy się tylko pierwsze miejsce w tabeli. Szanse zawsze są, więc będziemy ciężko pracować i wierzyć, że wiosenna część sezonu w mistrzostwach okaże się dla nas lepsza.

- Dynamo rozpoczęło mistrzostwa fatalnie - od dwóch porażek. Czy to było niezwykłe widzieć drużynę na ostatnim miejscu w tabeli?

- Oczywiście po takim starcie mistrzostw było to jakoś niekomfortowe. Nikt nie rozumiał, dlaczego tak się dzieje. Jednak w trakcie mistrzostw sytuacja została skorygowana i stopniowo pnąc się w górę tabeli, wracają do walki o najwyższe lokaty.

- W tym sezonie rozegrałeś 10 meczów - osiem w krajowej Premier League i dwa w Lidze Europy. Czy można powiedzieć, że każda kolejna walka dodaje pewności siebie?

— Tak, pewność siebie przychodzi podczas gry, więc mogę powiedzieć, że z każdym meczem jest mi łatwiej, a koledzy z drużyny pomagają mi we wszystkim.

- Jak często prowadzi Pan indywidualne rozmowy z trenerem bramkarzy Michaiłem Michajłowem?

- Po każdej walce mam indywidualną lekcję teoretyczną z Michaiłem Leonidowiczem. Oglądałem mecz, dyskutowałem, co było dobre, a co nie, próbowałem poprawić swoją grę.

- Czy rozmawiałeś z głównym trenerem Mirceą Lucescu?

— Lucescu może coś zasugerować na treningu lub przed meczem, ale więcej rozmawiam z trenerem bramkarzy.

„Musiałeś też opuścić kilka tygodni z powodu kontuzji nosa. Czy to nawrót kontuzji, której doznałeś na zimowym zgrupowaniu, czy kontuzje nie mają ze sobą nic wspólnego?

- Mam nawrót w treningu. Było wiele ciosów i byłem bardzo blisko napastnika. Nie zauważył tego i uderzył mnie w twarz z bliskiej odległości. Na początku nie zrozumiałem, że stało się coś złego, trenowałem dalej, a po sesji poczułem ból w nosie. Spojrzałem na siebie w lustrze - i jest trochę krzywy (uśmiech).

- Ogólnie, jak bardzo takie kontuzje wpływają na grę bramkarzy w przyszłości, po powrocie na boisko?

- Są pewne obawy, że już nie „wleci”, ale to dopiero pierwszy tydzień po powrocie. Wtedy jest dużo łatwiej.

- Te mistrzowskie drużyny muszą grać w niecodziennych warunkach - w szczególności w każdym momencie gra może zostać przerwana na czas nieokreślony z powodu alarmów przeciwlotniczych. Czy to w jakiś sposób wpływa na piłkarzy?

„Kiedy zaczyna się nalot, robi się trochę przerażająco. Nawet nie dla siebie, ale od razu pomyśl o swojej rodzinie, żeby wszyscy byli bezpieczni. To jest najważniejsze.

- Dynamo miało jeden taki mecz - we Lwowie z Rukhiem. Co robiłeś w schronisku do wznowienia gry?

- Rozmawialiśmy z chłopakami, niektórzy oglądali wiadomości przez telefon.

— Jak się mają twoi krewni i przyjaciele? Czy wszyscy są bezpieczni? Czy jest ktoś z rodziny, który stanął w obronie Ojczyzny?

— Generalnie rodzina jest bezpieczna. Mój ojciec służy w Siłach Zbrojnych Ukrainy od 20 lat. Spotkał się z inwazją na pełną skalę w Kijowie, po czym natychmiast udał się do obrony ojczyzny przed najeźdźcami.

— Jakie masz najbliższe plany, gdzie spędzasz wakacje?

— Pojadę z dziewczyną w góry, trochę odpocznę i zacznę przygotowywać się do drugiej części sezonu

— Śledzisz mistrzostwa świata? Komu kibicujesz?

— Tak, oglądam każdy mecz. Kibicowałem Portugalii, ale niestety odleciała.

Komentarz