Znany ukraiński dziennikarz Artem Frankow opowiedział, czego oczekuje od jednego z meczów 1/2 finału mistrzostw świata 2022, w którym zagrają dziś Francja i Maroko.
„Z jakiegoś powodu mamy tendencję do łączenia dopasowań w pewne grupy semantyczne i zakładamy na przykład, że jeśli Argentyna wyżłobiła Chorwację wszystkimi jej sensacjami, to Francja nie będzie miała żadnych problemów.
Może. Może tak być, zwłaszcza jeśli problemy kadrowe Atlas Lions (Ager, Saiss, Mazraoui, Ziyech) okażą się nieodwracalne - nie mylić z nierozwiązywalnymi. Osobiście nie wierzę w nowy cud, ale skąd mogę wziąć normalny współczynnik? Tutaj, znalazłem to. Czy da się to usunąć...
... W kolekcji marokańskiej brakuje oczywiście skalpu francuskiego (nawiasem mówiąc, sprawcami i inicjatorami tego okrutnego obrzędu są biali, a wcale nie Indianie). Francja jest w sam raz między Belgią a Hiszpanią; „Lwy” miałyby wtedy Holendrów (och, wiem, że już ich tam nie ma!) w finale, żeby posprzątać i tym samym objąć wszystkie kraje, które stawiają zawodników w reprezentacji Maroka (Buna z Kanady, cóż, ona został przybity w grupie)! Portugalia jednak nie ma z tym nic wspólnego, ale ma swoje własne wyniki ... ”, napisał Frankow na swoim kanale telegramowym.