Bogdan Shershun: „To był najfajniejszy finał. Nawet krzyczałem podczas gry”

Były obrońca reprezentacji Ukrainy Bohdan Shershun podzielił się swoimi wrażeniami z finału Mistrzostw Świata 2022, w którym Argentyna pokonała w minioną niedzielę Francję (3:3, 4:2 w rzutach karnych).

Bogdana Szershuna

 

— Znak finału był głośny: Francja vs Argentyna. Wielu kibiców chciało zobaczyć tę parę finalistów w głównym meczu mistrzostw świata. Po której stronie były twoje sympatie?

- Wspierałem reprezentację Argentyny. Wynika to z faktu, że w 2001 roku grałem z młodzieżową drużyną Ukrainy w Argentynie, w finałowej części mistrzostw świata. Nasz zespół następnie opuścił grupę, ale przegrał w 1/8 finału z drużyną Paragwaju. A gospodarze turnieju, reprezentacja Argentyny, ostatecznie zostali mistrzami świata. W swoim składzie zabłysnął Javier Saviola.

Przede wszystkim pamiętam, jak kibice w Argentynie kochają piłkę nożną i swoje drużyny. Miłość do piłki nożnej w Argentynie jest oddana i bezgraniczna. Muszę powiedzieć, że ludzie w Argentynie nie żyją zbyt bogato, jest tam wielu biednych ludzi. Osobiście widziałem, jak fani wspierają swoich idoli. Pamiętam to i od tamtej pory kibicuję reprezentacji Argentyny.

- Najprawdopodobniej czynnik Lionela Messiego również odegrał ważną rolę?

- Niewątpliwie. Naprawdę chciałem, żeby dorównał Maradonie. Od wielu lat wszyscy mówią, że sam Diego Maradona pociągnął reprezentację Argentyny do tytułu mistrzów świata, a Lionel Messi jest świetny tylko w Barcelonie, ale nie w kadrze. Teraz, po tym wspaniałym finale, mogę powiedzieć, że Messi jest najlepszym piłkarzem w historii światowego futbolu.

- Przejdźmy bezpośrednio do gry. W pierwszej połowie Argentyńczycy strzelili dwa gole, nie pozwalając Francuzom ani razu trafić do własnej bramki. Jak doszło do tego wyniku?

- Powiedzmy sobie szczerze: francuska drużyna poniosła całkowitą porażkę w pierwszej połowie meczu. Oczywiście zasługą w tym są piłkarze reprezentacji Argentyny. Prowadzili przez całe spotkanie, strzelając dwie bramki. Widząc to, trener reprezentacji Francji Didier Deschamps zastąpił w 41. minucie Dembele i Girouda, którzy nie rozegrali tego meczu najlepiej. A w drugiej połowie Argentyńczycy kontrolowali przebieg meczu. O wszystkim decydował jeden zawodnik – Kylian Mbappe. To on wyciągnął mecz dla drużyny francuskiej. Widać, że przy stanie 2:2 piłkarze reprezentacji Argentyny przestraszyli się. Tytuł, który praktycznie im się wymknął. Wszyscy pamiętamy, że w ćwierćfinale podobnie Argentyna 2:0 z Holandią zakończyła w regulaminowym czasie 2:2.

Ale podopieczni Scaloni mają najlepszego bramkarza w tych mistrzostwach - Emiliano Martineza. Najpierw w 124. minucie obronił chyba całe swoje życie, parując strzał Colo-Muaniego, który stanął sam na sam z bramkarzem. Cóż, potem znów pokazał klasę w serii rzutów karnych. Martinez ma 30 lat i wydaje mi się, że latem odejdzie z Aston Villi do silniejszego klubu.

- Jaka była najpiękniejsza bramka w tym meczu?

— Myślę, że to drugi gol Kyliana Mbappe. Jak położył swoje ciało i oddał strzał w dalszy róg bramki. Nie sposób nie wspomnieć o bramce Di Marii. Tutaj po prostu trzeba zwrócić uwagę na całą kombinację zawodników reprezentacji Argentyny. W pięciu podaniach, prawie za jednym dotknięciem, sprowadzili doświadczonego Angela Di Marię na uderzającą pozycję. Francuzi zostali nagrodzeni indywidualnymi akcjami Mbappe, podczas gdy Argentyńczycy zostali nagrodzeni akcjami zespołowymi. W tym finale zobaczyliśmy wszystko, co najlepsze.

- Dlaczego Scaloni stawia do ataku młodego Juliána Alvareza, a nie doświadczonego Paulo Dybalę i Lautaro Martineza, którzy dobrze sprawdzili się w Europie?

- Bardziej lubię Alvareza. Był dobry na tych mistrzostwach świata. Myślę, że w Manchesterze City, pod wodzą Guardioli, Alvarez zagra w pierwszej drużynie razem z Holandią.

- W 90 minucie spotkania trener reprezentacji Argentyny dokonał tylko jednej zmiany. Może świeżości, po prostu za mało dla reprezentacji Argentyny?

- Południowoamerykanie zrobili dużo, kontrolowali grę. A Deschamps dokonał wymuszonych zmian zarówno w pierwszej, jak iw drugiej połowie. Poszedł na łatwiznę. Trzeba przyznać, że Francuzi wznowili atak. Finał okazał się spektakularny, tak jak uwielbiają go fani.

- To prawda. Argentyna nauczyła nas, że prowadząc 2:0 można zagrać 2:2, jak w meczu z Holandią.

- I nie tylko. W finale mistrzostw świata w 1986 roku Argentyna pokonała reprezentację Niemiec 2:0, a potem straciła dwa gole do własnej siatki. I dopiero bramka słynnego Burruchagi w 84. minucie pozwoliła Argentyńczykom zostać mistrzami świata. Jak widzieliśmy i słyszeliśmy, nie na próżno tak wielu kibiców reprezentacji Argentyny poleciało do Kataru. Jestem pewien, że wielu zrobiło to za ostatnie pieniądze, choćby po to, żeby zobaczyć te wszystkie mecze. I jakiego wsparcia udzielili swoim ulubieńcom. A teraz reprezentacja Argentyny jest trzykrotnym mistrzem świata.

- Nie sposób nie wspomnieć o roli trenera reprezentacji Argentyny, Lionela Scaloniego. Ma dopiero 44 lata, a już jako trener zdobył mistrzostwo Ameryki Południowej i mistrzostwo świata...

- Niewątpliwie znalazł wspólny język z głównym zawodnikiem drużyny - Lionelem Messim. Grał z nim w tej samej drużynie na mundialu 2006 w Niemczech. Oboje dobrze się znają. Efektem jego pracy są dwa tytuły w dwa lata. Widzieliście szalony wślizg Messiego z wynikiem 2:2? To było genialne.

- Kto MVP Mistrzostwa Świata - Messi czy Mbappe, kto został królem strzelców turnieju?

„Dla mnie to Lionel Messi. Po prostu najpierw wyciągnął swoją drużynę z grupy, a potem przeciągnął ją do finału, a potem pomógł jej zatriumfować. Widzieliście, co Messi zrobił z najdroższym obrońcą w Europie, chorwackim Guardiolem, w półfinale? Jak włożył kręgi i przetoczył piłkę pod ciosem Alvareza.

- Podobał ci się finał pod względem emocji?

- Oczywiście. Oglądam wszystkie mistrzostwa świata od 1998 roku, zarówno pod względem emocji jak i treści, to był najfajniejszy finał. Krzyczałem nawet podczas pojedynku, którego dawno nie widziałem (śmiech). Cóż, Messi w końcu wygrał swoją główną walkę, w wieku 35 lat. Tak, Bóg mu pomógł, ale zasłużył na to.

Komentarz