Komentator Wiktor Vatsko powiedział w wywiadzie „Ukraińska piłka nożna ”, który z niego był piłkarzem.
-‒ Powiem tak: piłka nożna nic nie straciła na tym, że nie zostałem zawodowym piłkarzem. Byłem napastnikiem, coś się udało. W szkole, na studiach zawsze grał we wszystkich drużynach narodowych. Pobiegł w rejon Karpat (Kamianka-Buzka) i Roczyna (Sosniwka). Istniała nawet realna szansa, by zostać zawodowcem - Garai z Żółkwi, który później zabłysnął w II lidze mistrzostw Ukrainy, zaprosił go do oglądania. Nawiasem mówiąc, zespół był świetny - Postransky w bramce, Benyo i Jezersky w obronie, nadal się z nimi przyjaźnię, piłka nożna łączy ludzi na całe życie. Na seansie w Garaya wydawało mi się, że wszystko robię dobrze - trochę tam zapunktowałem. Ale trener drużyny Bohdan Bławatski był innego zdania. W ten sposób trafiłem do kohorty piłkarzy „zadzwonimy”.
Już na Euro-2020 Bohdan Ihorowycz był ekspertem w naszym FC "Piłka Nożna". Rozmawialiśmy, wspominaliśmy tamte czasy. Powiedział, że przede wszystkim zwrócił uwagę na moją skromną „fizykę” i dlatego nie wziął mnie do drużyny. A teraz podziękowałem mu za podjęcie takiej decyzji. To było najlepsze. A później kontuzjowałem też kolano. Możliwości naszej medycyny były wówczas skromne. Różni lekarze stawiali różne diagnozy, jeden nawet dawał skierowanie na operację łąkotki.. Wtedy w połowie lat 90. ludzie z urazami łąkotki kończyli studia, a ja jeszcze nie zacząłem... Tak to wszystko złożyło się w kompleks. Skupiłem się już na dziennikarstwie, zresztą coś wychodziło. W wieku 19 lat, jednocześnie studiując na uniwersytecie, zostałem kierownikiem działu sportowego w gazecie „Express” – największym wówczas wydawnictwie drukowanym na Zachodniej Ukrainie – opowiada Wiktor.