Słynny dziennikarz Mykoła Nesenyuk skomentował na swoim Facebooku zwycięstwo reprezentacji Argentyny na mundialu 2022 w Katarze.
Wyobraź sobie ważny mecz piłkarski, do którego drużyny przygotowywały się od dawna i który jest dla nich niezwykle ważny. Trenerzy wybierają taktykę, zawodnicy wykonują ich polecenia, dają z siebie wszystko na boisku i pokazują wszystkie swoje umiejętności. Nagle sędzia znajduje powód do podyktowania rzutu karnego dla jednej z drużyn. Ten zespół jest zrozpaczony niesprawiedliwością, zszokowany tym, jak ich wysiłki zostały zrujnowane jednym gwizdkiem! Zawodnicy tracą czujność, emocje prowadzą do błędów, a przeciwnik korzystając z tego strzela po raz drugi!
Według takiego scenariusza odbyły się decydujące mecze mundialu z udziałem Argentyny. Najciekawsze jest to, że nie tylko ja i inne osoby choć trochę obeznane z piłką nożną wiedzieliśmy o nieuniknionej karze przeciwko argentyńskim przeciwnikom. Wiedzieli o tym również przeciwnicy, którzy bali się nie tylko dotknąć, ale nawet uderzyć w kierunku przeciwnika w pobliżu własnej bramki! Cóż, jak Argentyńczycy mogą nie pokazać ekstraklasowej gry ofensywnej!
I nie ma co mówić o drugich bramkach zdobytych przez nich po tych jedenastometrowych już zgodnie z regulaminem. To tak, jakby jeden z bokserów na ringu nagle kopnął przeciwnika w jaja. A kiedy zgina się z bólu, nie rozumiejąc, co się dzieje, znokautuje go lewym sierpowym zgodnie ze wszystkimi zasadami. To samo dotyczy uczciwości „rzutów karnych Messiego”. Tak jak Ostap Bender znał czterysta stosunkowo uczciwych sposobów na wyciągnięcie pieniędzy od szumowiny, tak wykwalifikowany sędzia zna mniej więcej tyle samo sposobów na „znalezienie” w razie potrzeby przewinienia i nałożenie kary. Najważniejsze jest to, że po tym dalszy przebieg gry jest zniekształcony, bez względu na to, jak ta gra się później rozwinie.
Moim zdaniem na mundialu w Katarze wszystkie mecze Argentyny powinny od razu zaczynać się od rzutu karnego dla Messiego, żeby przeciwnik nie ucierpiał. Tak, myślę, że byłoby to bardziej szczere! I niech tak będzie z nim, z tym Messim i jego „pomocnikami”. Jest jeszcze jedno zagrożenie – teraz wszyscy sędziowie na świecie będą mogli robić to samo, a kiedy im się to powie, pojadą na mecze Argentyny do Kataru. Tak, takie są teraz zasady!
Cieszy jedno – w mistrzostwach Anglii tak się nie stanie. A kiedy minie, zasadniczo niczego nie rozwiąże. Katarski koszmar, w który zamienił się finał mistrzostw świata, zostanie tam zapomniany jak zły sen. A u nas, obawiam się, wręcz przeciwnie – dobrze to zapamiętają. A już na wiosnę, jeśli wszystko dobrze pójdzie, na naszych boiskach z pewnością zobaczymy niejeden mecz na „katarskich zasadach”.
Mykoła Neseniuk