Ukraiński skrzydłowy Cracovii Jewhen Konoplyanka opowiedział, jak latem 2015 roku mógłby przenieść się do Atlético Madryt.
- Przed Sevillą siedziałem przez tydzień w hotelu i czekałem na zielone światło do podpisania kontraktu z Atlético. Nikt tego nie wie. Przyjechałem tam pierwszy.
Simeone mówi: „Daj mi godzinę, daj mi drugą godzinę”. Wystarczyło sprzedać jedną osobę. Miał problemy z transferem. Trzeba było wyciąć jednego zawodnika, a potem postawić drugiego.
Siedziałam tydzień. Moja żona miała 9 miesięcy. Nie mogłem tak po prostu siedzieć, potrzebowała pomocy. Chciałem tylko jak najszybciej wrócić i pomóc, być tam. Nie mogłem już tego znieść, siedziałem przez tydzień lub 10 dni. Wszyscy agenci trzymali mnie prosto: „Nie odchodź. Nie potrzebujesz innego klubu. Teraz podpisze Atlético”.
- Czy Sevilla jest opcją, ponieważ nie rozwijała się razem z Atlético?
- Tak. Siadam i mówię im: „To jest to, nie mogę już tego znieść. Wychodzę". Pamiętam, że się załamałem. Powiedział, że niech wezmą bilety, już nie mogę czekać, lecę z powrotem. Powiedzieli mi: „Dobrze, w takim razie znajdźmy inną opcję”. Agent po kilku godzinach: „Mam Sevilla. Pasuje ci to?" Mówię: „Więc Sevilla… Wydaje się, że to dobra opcja, Liga Europy, wygraliśmy trzy z rzędu, Emery”. Zawodnicy nawet nie sprawdzali, kto jest na pozycjach. Wtedy, w wieku 26 lat, w ogóle mnie to nie interesowało. Byłam tak pewna siebie, że zagram – powiedziała Linnet.