Pomocnik Zorii Wiaczesław Czurko opowiedział o metodach pracy Mykoły Pawłowa, z którym zetknął się w Mariupolu.
— Ten trener ma bardzo trudny trening fizyczny, było mi tam dość ciężko. Kiedy po raz pierwszy przybyłem do bazy, miałem irokeza. Pierwszy zobaczył mnie trener bramkarzy i od razu powiedział, że Pawłowowi nie podobają się takie fryzury. Zaczął prostować moje włosy dłonią jak żelazkiem. Kiedy Pawłow wszedł do szatni, spojrzał na mnie i powiedział: „W naszej drużynie nie mamy takich fryzur”. Zrozumiałam, że będę musiała trochę skrócić włosy. Już mi to nie przeszkadzało.
Kiedyś do drużyny przyszedł też piłkarz z włosami do ramion. Pawłow powiedział mu natychmiast: „Dam ci godzinę. Jeśli chcesz grać w drużynie, poczekam na ciebie w moim biurze z normalną fryzurą. Tego samego dnia zawodnik miał już fryzurę „semi-box”. Kiedy Mykoła Pietrowicz krzyknął, spadł dach bazy, wszyscy się bali. Dyscyplina w drużynie była na pierwszym miejscu. Nie obchodziło go, jakim jesteś graczem ani z jakiego kraju pochodzisz. Trzeba było postępować zgodnie z tym, co ci powiedział w stu procentach, powiedział Churko.