Znany dziennikarz Mykoła Nesenyuk - o decyzji Równego "Veresa" o rekrutacji piłkarzy zgodnie z zapowiedzią.
"W ubiegłym tygodniu klub piłkarski "Veres" ogłosił nabór chętnych do gry w drużynie tego klubu w mistrzostwach Ukrainy. Nie pomyliliście się – osoby zdolne do gry w piłkę nożną na najwyższym, przynajmniej jak na Ukrainę poziomie, znajdą się w ogłoszeniach jako doradcy handlowi do nowego supermarketu.
Generalnie tak nie jest - wszyscy ludzie, którzy umieją grać w piłkę nożną są znani i praktycznie wszyscy są albo zadeklarowani do tej czy innej drużyny, albo czekają na oferty z tych samych drużyn. Tylko kompletny ignorant może sobie wyobrazić, że gdzieś jest nieznany piłkarz, który jest w stanie występować na profesjonalnym poziomie. Lub poszukiwaczy przygód.
W „Veresie” już to zrobili, zabierając do ekipy popularną blogerkę, która pracowała wewnątrz ekipy i kręciła serial o jej życiu. Ale bloger nie grał w piłkę nożną! W piłkę nożną grali piłkarze, którzy osiągnęli swój poziom przez lata wyczerpujących treningów! Niewykluczone, że wspomniana blogerka namówiła właściciela Veres do ogłoszenia naboru graczy z ulicy.
Oczywiście ta wiadomość rozeszła się po całym świecie i spędziła kilka godzin w kanale informacyjnym. I co dalej? Tak naprawdę powodem tak nieco nieadekwatnego kroku menedżera "Veres" jest to, że piłkarze odchodzą z zespołu. Idą tam, gdzie płacą więcej. I nie ma na to rady. Dokładniej, pieniądze. Latem połowa zespołu opuściła Veres, a zimą druga połowa. Bardzo trudno będzie osiągnąć wynik z tymi, którzy zostali, pomimo oczywistych umiejętności trenerskich Yuri Virta.
Jest mało prawdopodobne, aby drużyna z najniższymi pensjami w mistrzostwach mogła pochwalić się czymś znaczącym. Żeby nie spaść do niższej ligi i tam to będzie widać. Aby wykonać to zadanie, należy przemyśleć proces szkolenia i poszukać piłkarzy, którzy zastąpią tych, którzy odeszli i prawdopodobnie odejdą. Ale rób to właściwie, a nie za pomocą wątpliwych działań PR. Drużyna Veres, która przez ostatni rok zyskała szacunek, nie powinna być zabawna.
A może się mylę? Może wśród młodych kierowców, ochroniarzy, serwisantów IT itp. naprawdę można znaleźć piłkarzy? Jeśli tak, to doświadczenie to powinno zostać przyjęte przez wszystkich innych. Na przykład rekrutować z ulicy dentystów, którzy nie pobieraliby tyle za leczenie, co ci, którzy to robią. Mówisz, że to zabawne? A więc!” – napisał Nesenyuk na swojej stronie na Facebooku.