Korespondent Fanday.net odwiedził otwarcie Niezniszczalnego Ambulatorium zbudowanego przez Fundację Braci Surkis. Podczas imprezy można było nagrać wywiad z honorowym prezesem Dynama Grigorijem Surkisem.
- Grigorij Michajłowicz, czy wierzyłeś, że za sześć miesięcy zakończy się budowa Ambulatorium Niezniszczalności?
— Szczerze mówiąc, nie jestem optymistą ani nawet teoretykiem. Jestem praktykiem. Jeżeli się zobowiązaliśmy, to doprowadzimy sprawę do końca. Przed wybraną przez nas firmą postawiono jasne zadanie. I nie tylko wykonali świetną robotę, ale także pokazali, że są budowniczowie, którzy potrafią w krótkim czasie zbudować przychodnię. Moim zdaniem udało im się zdobyć pięć punktów. Ambulatorium Niezwyciężoności powinno być przykładem budowy w krótkim czasie.
- Czy symboliczne jest dla ciebie rozpoczęcie nowego roku takimi odkryciami?
- Miło jest robić dobre uczynki nie dla siebie i swojej rodziny, ale dla ludzi, którzy ucierpieli z powodu rosyjskiej agresji. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że w XXI wieku człowiek może zrobić tak agresywny krok w kierunku kraju, który nazywa braterskim i mówi z nami tym samym językiem. Dziś nas [z Rosją] oddzielają czerwone linie, które przez wieki będą odciskać piętno na poziomie genetycznym naszych dzieci, wnuków i innych pokoleń.
— Porozmawiajmy teraz trochę o piłce nożnej.
— Ze mną o piłce nożnej? A co ja mam z nim wspólnego? Nie gram w piłkę nożną, nie jestem prezesem klubu piłkarskiego. Jestem tylko honorowym prezesem Dynama. Cóż, porozmawiajmy (uśmiecha się, - ok. FanDay).
- W okolicach wyborów prezydenckich UAF sytuacja nie jest łatwa. Czy zamierzasz zgłosić swoją kandydaturę i jak generalnie komentujesz to, co się tam dzieje?
- Nie chcę komentować tego, co dzieje się w UAF. Niech tą sprawą zajmą się organy ścigania. Jeśli chodzi o to, czy będę kandydował na prezydenta UAF, to odpowiem w ten sposób. Nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki.
Myślę, że przez 12 lat bycia szefem FFU zrobiłem bardzo dużo. Wiedzą o tym wszyscy: zarówno dziennikarze, jak i społeczeństwo. Jestem dumny, że byłem zaangażowany w organizację Euro 2012 przez Ukrainę. Nikt w to nie wierzył. Bardzo trudno było to naprawić, ale jeszcze trudniej było to utrzymać, ponieważ w 2008 roku był światowy kryzys finansowy, w 2009 był kryzys polityczny.
Bardzo trudno było przekonać UEFA, że jesteśmy gotowi do wypełnienia naszych obowiązków. Z Polską osobna rozmowa, bo dostali dużo pieniędzy z Unii Europejskiej. I było nam bardzo ciężko podczas walki o prezydenturę w latach 2008-2009. Udało nam się jednak rozegrać finałową część mistrzostw Europy, a według UEFA był to najlepszy turniej ostatnich lat.
Po drugie, w 2014 roku miałem coś wspólnego ze spotkaniem piątego prezydenta Ukrainy (Petro Poroszenko – ok. FanDay) z prezydentem UEFA Michelem Platinim. Platini powiedział wtedy Poroszence: „Twój kolega, który siedzi obok nas, zrobił nam dziurę w głowie, żądając, aby finał Ligi Mistrzów odbył się na Ukrainie. Damy ci to prawo gdzieś w latach 2019-2022, jeśli Surkis pomoże.” Zostało to przyjęte gromkimi brawami i uśmiechami. Ale powiedziałem: „Nie. Powinniśmy to naprawić w 2018 roku”.
Byłem prawie prorokiem, Baba Vanga, że tak powiem, bo nikt nie mógł sobie nawet wyobrazić, co się stanie w 2022 roku. Ale wtedy pomyślałem o jednym - nasz kraj powinien być gospodarzem finału Ligi Mistrzów, zanim Rosja (pisz małą literą) zorganizuje mundial. W ten sposób uzyskaliśmy prawo do organizacji finału Ligi Mistrzów 2018 w Kijowie w 2016 roku. jestem z tego dumny.
- Jak skomplikowana jest procedura ubiegania się o kandydata na stanowisko Prezesa UAF?
- Trzeba zajrzeć do regulaminu. Nigdy w życiu nie widziałem regulacji, która zmonopolizowałaby prawo jednej osoby do zajmowania tego stanowiska przez tak długi czas. Przepisy FIFA i UEFA są ujednolicone dla wszystkich federacji narodowych. Statuty te stanowią, że Prezes Stowarzyszenia wybierany jest na okres czterech lat. W naszym kraju wpadli na pomysł, że z jakiegoś powodu prezydent UAF jest wybierany na pięć lat. Można od tego zacząć, ale dziś nie chce mi się ingerować w te procesy i komentować ich.
Nie walczę o stanowisko prezesa UAF. Mogę mówić tylko w ramach mojego doświadczenia o tym, co powinno istnieć w środowisku piłkarskim – to jest przede wszystkim równość. W procesach UAF powinni brać udział nie tylko określone osoby, które cieszą się zaufaniem Prezesa Związku, ale także przedstawiciele klubów. Kiedy byłem prezesem FFU, w komitecie wykonawczym Federacji było ośmiu czy dziewięciu przedstawicieli klubów UPL. Wtedy to prawo zostało, delikatnie mówiąc, zniszczone. Moim zdaniem nie jest to właściwe.
- Oleksandr Shovkovskiy wrócił do Dynama, który będzie pracował jako asystent Lucescu. Czy widzisz go w przyszłości jako głównego trenera Dynama?
- Shovkovsky wrócił do swojego rodzinnego klubu, który nigdy nie był dla niego zamknięty. Mój brat i ja zawsze się z nim komunikowaliśmy. Jest dla nas osobą rodowitą, ponieważ Dynamo poświęcił większość swojego świadomego życia. Nie wyjechał za granicę, ale całą swoją karierę poświęcił Dynamo. To wspaniały bramkarz i człowiek.
Pracował w kadrze narodowej, ale dziś siedziba ukraińskiej reprezentacji została rozwiązana i nie wiadomo, kto będzie głównym trenerem. Dlatego prezes Dynama złożył Shovkovsky'emu ofertę dołączenia do centrali Lucescu jako asystent. Przypominam, że Vukojevic, którego szanujemy i kochamy, powinien przebywać w Chorwacji ze względów rodzinnych. Nie jest jednak usuwany z Dynama, które uważa za swój rodzimy klub. Po prostu były takie okoliczności - jego matka jest chora.
Ale Lucescu potrzebuje asystenta, więc Mister spotkał się z Shovkovskim. Dyskutowali, co Sasha będzie robić w klubie. Czy w przyszłości będzie trenerem Dynama? Trudno powiedzieć, co będzie za dwa lata, kiedy skończy się kontrakt Lucescu. Nie wiemy co będzie jutro w kraju, więc nie fantazjujmy.
Rozmawiał German Kalandarishvili