Alexander Nasonov: „Szackikh jako trener przestrzega ofensywnej piłki nożnej, aby przeciwnik nie mógł opuścić swojej połowy bois

Ukraiński obrońca Ołeksandr Nasonow podzielił się swoimi wrażeniami z gry w Pakhtakor Taszkent, w którego barwach grał w zeszłym sezonie. Przypomnijmy, że ten klub ze stolicy Uzbekistanu trenuje obecnie były napastnik Dynama Kijów Maksym Szackich.

Aleksander Nasonow

- W zeszłym sezonie zostałeś mistrzem Uzbekistanu w składzie Pakhtakor Tashkent. Podziel się swoimi emocjami po zdobyciu tytułu.

- Emocje są bardzo silne, to nie do opisania. Po raz pierwszy w karierze zdobyłem mistrzostwo kraju. Nawet trochę płakał. Poczułam radość i szczęście.

- Jak konkurencyjne są mistrzostwa w Uzbekistanie? Czy trudno było zdobyć tytuł?

- Wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej rundzie. O mistrzostwo walczyły trzy drużyny. Każdy niewypał może rozwiązać wszystko. W zeszłym sezonie wszystkie drużyny w mistrzostwach Uzbekistanu zostały wyrównane. Trudno jest grać ze wszystkimi, nawet z drużyną, która zajmuje ostatnie miejsce. Niemal w każdej rundzie były jakieś sensacje.

Pakhtakor jest irytujący dla wszystkich w Uzbekistanie. Jak mówimy, że nie musisz dostrajać się do Dynama czy Szachtara, tak samo jest z Pakhtakorem. Każdy chciał odebrać nam punkty, każdy miał niesamowitą motywację. Dlatego trudno było zdobyć mistrzostwo Uzbekistanu.

- A co z frekwencją na meczach w Uzbekistanie?

— Wielu kibiców przychodzi na ważne mecze. Jeśli gramy derby, może przyjść pełny stadion, a wtedy przyjmujemy outsidera - i mówiąc obrazowo na trybunach jest sto osób. Graliśmy na wyjeździe z Navbakhorem – kibice krzyczeli, żebyśmy się nie słyszeli na boisku.

- Czy możesz porównać poziom mistrzostw Ukrainy i Uzbekistanu?

- Gdybym grał w zeszłym roku w ukraińskiej ekstraklasie - mógłbym porównać. A ponieważ przed wyjazdem grałem w drugiej lidze ukraińskich mistrzostw, błędem byłoby porównywanie jej z pierwszoligową ligą Uzbekistanu.

Tam są mistrzostwa. Są szybcy i techniczni piłkarze. Wydaje mi się jednak, że ukraińskie drużyny są nieco mocniejsze pod względem taktyki i organizacji gry.

- Jak pracowałeś pod okiem głównego trenera Pakhtakor Maxima Shatskikha?

— Podobało mi się wszystko. Rozumiałem wszystkie jego wymagania. Z pracy pod jego kierownictwem pozostały tylko pozytywne emocje.

Maxim Alexandrovich przestrzega ofensywnej piłki nożnej, aby przeciwnik nie mógł opuścić swojej połowy boiska. Przed każdym meczem dawał nam taką instrukcję: „Zdobądź dwie, trzy bramki w pierwszej połowie i odpoczywaj”. Ale nie zawsze tak wychodziło.

- Czy miałeś okazję zostać w Pakhtakor na następny sezon?

- Nie miał. Mój kontrakt z Pakhtakorem się skończył i nie było propozycji jego przedłużenia.

Pod względem finansowym wszystko solidnie, wszystko było spłacane na czas. Ale z tego co wiem, teraz klub ma drobne problemy - sponsor, według nieoficjalnych informacji, ograniczył finansowanie.

- Co zaskoczyło Cię w Uzbekistanie pod względem życia codziennego?

„Wydawało mi się, że ludzie tam są osobliwi. Może trochę leniwy, ale jednocześnie miły. Uzbekistan to Azja i można odnieść wrażenie, że kraj ten jest jeszcze trochę w tyle za Europą - pod względem samochodów, sklepów. Jeśli chodzi o produkty, praktycznie nie ma importu z Europy, w zasadzie wszystko sprowadza się z Rosji.

— Czy śledzą wojnę na Ukrainie w Uzbekistanie?

- Oglądają, ale pokazują rosyjskie kanały telewizyjne. Oglądają je wszyscy rosyjskojęzyczni, a wtedy sam rozumiesz, co mówią.

Kiedyś było tak, że jechałem taksówką, a kierowca dowiedział się, że jestem Ukraińcem i zaczął mi mówić, że mamy samych nazistów. Sprzeciwiłem się mu, mówiąc, że w ogóle nie mamy czegoś takiego.

Andriej Kaplun

Komentarz