Były członek sztabu szkoleniowego belgijskiej Brugge Paul Okon opowiedział, dlaczego ukraiński napastnik zespołu Roman Jaremczuk nie zagrał w pierwszym zespole po odejściu zeszłego lata z portugalskiej Benfiki.
„Z Jaremczukiem wszystko było proste. Nie był gotowy na odpowiednim poziomie, kiedy przyszedł do nas z Benfiki. Roman nie był w stanie zagrać nawet 20 minut na wysokim poziomie jeśli mówimy o futbolu na najwyższym poziomie. Potwierdziły to wszystkie dane, wszystkie testy, wszystkie wyniki.
Przeciwnie, rywal Jaremczuka w ataku, Ferran Yutgla, był w doskonałej formie i dobrze wykonywał funkcje i zadania atakującego. I co miał zrobić główny trener (Karl Hufkens, - wyd.)? Usunąć z kadry bardziej gotowego napastnika tylko dlatego, że jest zawodnik, którego transfer kosztował klub 16 mln euro?
Tak, gdyby teraz Jaremczuk z powodzeniem grał w Brugii pod okiem nowego trenera, to Karl Hoefkens wyglądałby na idiotę. Ale absolutnie tak nie jest ”, Voetbal Nieuws cytuje Okona.
Przypomnijmy, że Jaremczuk ostatni mecz z Brugią rozegrał na ławce rezerwowych. W ośmiu tegorocznych meczach zespołu Ukrainiec tylko cztery razy wchodził do wyjściowego składu i we wszystkich przypadkach był zastępowany. W obecnym sezonie napastnik wystąpił w 19 meczach Brugge, w których zdobył dwie bramki i dwie asysty.