Obrońca Dynamo Kijów Alan Aussi, który gra na wypożyczeniu w ormiańskim Pyuniku, opowiedział o swojej karierze.
- Alan, przede wszystkim opowiedz nam o swojej kontuzji. Jak przebiega twój powrót do zdrowia?
- Jest to kontuzja niezwiązana z piłką nożną. Miałem operację na ręce. Powrót do zdrowia przebiega pozytywnie.
- Jakie cele stawiasz przed "Pyunikiem" w tym sezonie?
- Jedynym celem jest nie obniżanie poprzeczki.
- Pyunik w tym sezonie grał w fazie grupowej ligi konferencyjnej i zaliczył dwa zwycięstwa. Jaka była atmosfera na meczach domowych w Erywaniu?
- Na niektórych meczach były pełne trybuny, co w ormiańskiej piłce jest rzadkością.
- Właściciel Pyunik, Artur Soghomonyan prowadzi biznes w Rosji. Jak się z tym czujesz?
- Bez komentarza. W Armenii jest wielu mądrych ludzi, którzy wspierają Ukrainę w tym konflikcie.
- W pierwszej połowie ubiegłego roku trenowałeś z Borussią Dortmund. Jak doszło do pojawienia się tej opcji?
- Oni "prowadzili" mnie od najmłodszych lat i w trudnych momentach podawali mi pomocną dłoń.
- Czy brałeś udział w treningach Borussii z głównym zespołem?
- Tak, od czasu do czasu meldowałem się w pierwszej drużynie.
- W zeszłym sezonie w Borussii grał gwiazdor, napastnik Erling Holand. Czy miałeś czas na zapoznanie się i treningi z nim?
- Miałem więcej niż jedną czy dwie sesje treningowe z Erlingiem. Mogę tylko powiedzieć, że wysoko oceniam go jako człowieka, bo wszyscy wiemy, jakim jest piłkarzem.
- Jakie były Twoje wrażenia z udziału w towarzyskim meczu Borussii z Dynamem, w którym grałeś dla Dortmundu?
- Byłem szczęśliwy, że mogłem wziąć udział w tym meczu, spotkać starych przyjaciół z Dynama, grać dla jednego z najlepszych klubów na świecie na jednym z najlepszych stadionów w koszulce z moim nazwiskiem. I oczywiście zebrać pieniądze na pomoc Ukrainie.
- Borussia pamięta o Andriju Jarmołenko?
- Tak, kilka razy w rozmowie ze mną chłopaki wspominali oczywiście o Yarmolenko.
- Wspomniałeś, że w Borusii nie byłeś dobrze traktowany. Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat?
- Nie pamiętam wywiadu, w którym tak napisali, ale dziennikarze wyrwali moje słowa z kontekstu i przekręcili je, bo tego potrzebowali. Podczas mojego pobytu w Dortmundzie udzieliłem ogromnej ilości wywiadów i wszędzie dziękowałem klubowi za całe dobro, które zrobił dla mnie i dla Ukrainy w czasie wojny.
Złe podejście, jak napisano, polegało na tym, że nie pozwolili mi odejść z klubu do ostatniej chwili, ale nie zaproponowali mi kontraktu. Mówili ogólne frazy: "wszystko będzie dobrze".
W pewnym momencie nie było już czasu, więc przyjąłem ofertę Pyunika, bo wiedziałem, że zespół gra w europejskich pucharach. To była dla mnie dobra okazja.
- W lutym ubiegłego roku udałeś się na wypożyczenie do "Veres" Równe, ale nie zadebiutowałeś w UPL z powodu wybuchu wojny na pełną skalę. Czy sztab trenerski liczył na Ciebie jako swojego głównego zawodnika?
- Wiem tylko tyle, że sztab trenerski wierzył we mnie. Myślę, że liczyli na mnie jako na kluczowego zawodnika. Wspominam to bardzo smutno, ale byłem bardzo zawiedziony, że nie mogłem się przydać "Veresowi", bo wszyscy traktowali mnie tam dobrze, lepiej niż gdziekolwiek indziej.
- Czy otrzymałeś od "Veres" jakieś oferty powrotu do drużyny?
- Rozmawialiśmy ze sobą, ale nie doszliśmy do wspólnej decyzji.
- Grałeś razem z Zabarniyem w juniorskiej drużynie Dynama. Już wtedy widać było, że Ilya ma przed sobą wielką przyszłość?
- Widać było, że ten człowiek ma pewien poziom i przy odpowiednim zaufaniu, które otrzymał, będzie mógł zrealizować swój potencjał.
- Jak oceniłbyś perspektywy Zabarniy'ego w Bournemouth?
- Mogę mu życzyć powodzenia, sprawdzenia się w najlepszej lidze świata.
- Czy brałeś udział w treningach głównego zespołu Dynama?
- Wziąłem w nich udział raz. Myślę, że gdyby nie moja kontuzja, brałbym udział więcej niż raz. Ale kiedy skończyłem 18 lat, pojechałem na wypożyczenie do Czech.
- W 2020 roku z Torpedo-Belaz zostałeś brązowym medalistą mistrzostw Białorusi. Jakie były twoje emocje związane z tym osiągnięciem?
- Miałem najlepsze emocje, mieliśmy dobry zespół, cały sezon jechaliśmy do celu. Ten brązowy medal zapamiętam do końca życia. Jestem wdzięczny Jurijowi Puntusowi, że we mnie wierzył. W tamtym czasie w drużynie prawie nie było młodych zawodników, zwłaszcza takich 19-latków jak ja.
- W jednym z decydujących meczów Torpedo-Belaz pokonał Dynamo (Brześć), mistrzów Białorusi, dla których grał Artem Milewski. Czy trudno było grać przeciwko niemu?
- Władimir Władimirowicz jest masą! Kolosalnie doświadczony zawodnik, nie było łatwo grać przeciwko niemu.
- Przypomnij sobie, jak pięć lat temu przeniosłeś się z Szachtara do Dynama.
- Nie lubię wspominać tego czasu. Było ciężko, ale takie jest życie, zdarza się.
- Czy kiedy grałeś w młodzieżowej drużynie Szachtara, skrzyżowałeś ścieżki z Mykhailo Mudrykiem? Jak oceniasz jego talent i perspektywy w Chelsea?
- Tak, graliśmy razem w Szachtarze i w młodzieżowej reprezentacji Ukrainy. Widzę, że przez ten czas bardzo się rozwinął. Życzę mu powodzenia, aby udowodnił swoją wartość w jak najlepszy sposób.
- Z kim jeszcze z obecnych kluczowych zawodników Szachtara grałeś razem?
- Z Tolya Trubinem znamy się od siódmego roku życia, od pierwszego naboru do Akademii Szachtara. Z Fimą Konoplyą czasami graliśmy w FIFĘ w pokoju po obiedzie w bazie. Z Danyu Sikanem dobrze nam się rozmawiało w drużynie młodzieżowej. Zresztą z wieloma innymi, w taki czy inny sposób.
- Rozegrałeś kilka spotkań dla młodzieżowych reprezentacji Ukrainy, ale nie zadebiutowałeś w drużynie młodzieżowej. Czy sztab trenerski ma cię na oku? Czy kontaktowali się z Rusłanem Rotanem lub jego asystentami?
- Słyszałem, że miałem jechać na jakieś zgrupowanie reprezentacji młodzieżowej, ale ostatecznie nie pojechałem. Potem, po jakimś czasie, powiedziano mi, żebym nie czekał na powołanie.
- Wcześniej mówiłeś, że reprezentacja Syrii aktywnie Cię zapraszała. Czy ta historia miała swój ciąg dalszy?
- Ciągle mnie zapraszają, ale ja odmawiam.
Andrei Kaplun