Przegląd środków masowego przekazu. Teatr jednego aktora

Podczas trzymiesięcznej przerwy w piłce nożnej ostrzał terytorium Ukrainy nie ustał. Ludzie zgineli. Trwały masowe przerwy w dostawie prądu. W końcu rozgrywki o mistrzostwo kraju są z powrotem — i to jest najważniejsze wydarzenie minionego tygodnia w piłce nożnej.

W ostatnich dniach zimy rozegrano dwa mecze, które m.in. z powodu ataków Federacji Rosyjskiej nie odbyły się jesienią. I już w piątek 3 marca ruszyła pełna 16. runda.

Od „Dnipro” do „Dnipro-1”

Komentator Mychajło Tsiruk słusznie zwraca uwagę, że obecna intryga mistrzostw sprawia, że ​​losowanie UPL-2022/23 jest wyjątkowe. W końcu po raz pierwszy od 2014 roku, kiedy rywalizację między Dynamem a Szachtarem narzucił Dniepr, mamy pretendenta do mistrzostwa, którego nie ma wśród uznanych gigantów.

„A teraz, za 9 lat, Dnipro-1 już walczy o zwycięstwo w mistrzostwach kraju”. A jego szanse na sukces w tej walce wydają się całkiem realne z kilku powodów: brak gwiazdorskiego składu głównych zawodników, Szachtara i Dynama, utrata przez nich liderów, a klub z Dniepru zachował swój główny atut – napastnik reprezentacji Ukrainy Artem Dovbyka

Pod względem doboru zawodników Dnipros nie ustępują w swojej klasie bardziej znanym zawodnikom. Ponadto znakomita pierwsza część sezonu, w której zarówno Szachtar, jak i Dynamo pewnie pokonali, pozwala wierzyć w możliwy sukces Dnipro-1. A co najważniejsze, było bardzo mało niepotrzebnych punktów straconych z zespołami poniżej poziomu.” (Khsport.ua, 27.02.23) – podkreśla autor i trudno się z nim nie zgodzić. Nawet pomimo tego, że w weekend mieszkańcy Dniepru pozwolili Szachtarowi nadrobić zaległości. Przed nami jeszcze wiele meczów i wszystko może się zdarzyć.

Ponownie, biorąc pod uwagę obecną sytuację, należy pogodzić się z faktem, że najprawdopodobniej losowanie krajowego pucharu nie rozpocznie się w tym sezonie. Po raz pierwszy w latach niepodległości. Przynajmniej tak, twierdzi dziennikarz Mychajło Spiwakowski, powołując się na własne źródła.

Na antenie programu TaToTake zauważył, że większość klubów UPL i PFL głosowała przeciwko organizacji turnieju. Grandy są przeciw nadmiernemu obciążeniu, inni nie są zadowoleni z regulaminu zawodów:

„Zaproponowano drogę UPL i I ligi. Chcieli zrobić rozstawienie w momencie rozpoczęcia mistrzostw. Następnie „Kryvbas”, który obecnie zajmuje ósme miejsce, powinien zająć 15. lub 16. miejsce. Nie zgodzili się. Niektóre kluby nie chciały, aby pierwsze cztery drużyny zostały rozstawione przed 1/4 finału" (fanday.net, 01.03.23).

Cóż, w zeszłym roku wojna uniemożliwiła dokończenie turnieju pucharowego, a teraz wygląda na to, że nie zostanie nawet dopuszczony do startu. Niech będzie. Pozostaje skoncentrować się na mistrzostwach, których wartość obecnie tylko rośnie.

W przeddzień rozpoczęcia drugiej części sezonu grupa "1+1 media" ogłosiła powrót ukraińskiego futbolu do swoich zasobów. Mowa o kanałach telewizyjnych „2+2” i UNIAN, a także o cyfrowym projekcie sportowym FootballHub, który nabył prawa do transmisji meczów „Dynamo”, „Dnipra-1”, „Zori”, „Metalista” i „Rucha”. Jednocześnie FootballHub oferuje widzom nie tylko relacje na żywo z meczów, ale także transmisje przed i pomeczowe z komentarzami zawodników i trenerów.

Takie działania na pewno nie kolidowałyby z Setanta Sports, która posiada prawa do pokazywania domowych meczów pozostałych uczestników UPL. W rzeczywistości sama Premier League, a nawet UAF mogłyby równie dobrze wyjść z podobnymi inicjatywami, aby spróbować rozgrzać zainteresowanie fanów własnym produktem piłkarskim. Kto, jak nie oni, powinien zadbać o popularyzację gry na terenie Ukrainy? Niestety, brak know-how naszych działaczy piłkarskich.

„UPL powraca. I wszystko jest jakoś przyziemne. Nie ma globalnego zainteresowania turniejem. Nikt nigdzie o tym nie mówi, nie pisze, nie pokazuje. Co to jest UPL, co to Memoriał Makarowa czy Zimowy Puchar PFL... Awans, rozgrzewka kibiców - wszystko jedno, nieobecne. Gdzie są nasi znani futbolowi biznesmeni? Gdzie są sprzedawcy praw telewizyjnych za 100-500 miliardów? Gdzie są ci, którzy krzyczeli: „Ale w Turcji klubom płaci się za prawa!” W Polsce dostają prawa, a u nas sprzedają za grosze!”?

Wszystko? zapomniałeś? Czy nie potrzebujesz więcej? Ile razy spotkaliście się podczas przerwy w mistrzostwach i rozmawialiście o swoich przyszłych poczynaniach?, - rozsądnie pyta znany komentator Wiktor Vatsko. Odpowiedzią, jak to mówią, jest cisza...

Olśniewająca Temida

Szkoda, ale pierwsza pełnoprawna runda 2023 roku, mimo produktywnych, nieprzewidywalnych i pełnych intryg meczów, zapisze się przede wszystkim w całej serii dziwnych decyzji sędziowskich. Decyzje, które wpłynęły na ostateczne rozliczenia i zmusiły ponownie mówić przynajmniej o nieprzestrzeganiu przez sędziów dotychczasowych wymogów. Tymczasem federacja narodowa jest w pełni odpowiedzialna za szkolenie tych sędziów.

W niedzielę 5 marca o godz. FootballHub opublikował nawet specjalny wideo- ciąć „Jak oni mogą sądzić? Ihor Paschał i jego decyzja w meczu Metalist - Rukh". Dyrektorzy wymieniają cztery punkty, które zostały przeoczone przez zespół sędziowski - trzy faule, które powinny były doprowadzić do potencjalnie niebezpiecznych standardów (w tym jeden rzut karny) oraz gol z wyraźnego spalonego. W trzech przypadkach na cztery „Metalista” występował w roli poszkodowanego, który ostatecznie przegrał minimalnie 1:2.

Tego samego dnia na oficjalnej stronie internetowej „Dnipra-1” pojawił się fotodokument, że w pierwszej minucie sobotniego meczu drużyny z „Oleksandrią” arbiter Maksym Kozyriacki był zobowiązany do nałożenia kary 11 metrów na bramkę gospodarzy , ale tego nie zrobił.

„Prawdopodobnie zespół sędziów był pod takim wrażeniem umiejętności bramkarza zawodnika rozgrywającego, że zapomniał: tylko bramkarze mogą grać w piłkę nożną rękami. A ceną za takie naruszenie przepisów powinien być rzut karny i czerwona kartka już w 1. minucie meczu..." (Scdnipro1.com.ua, 05.03), żartuje serwis prasowy Dnipro.

Warto dodać, że Aleksandryjczycy też mieli powody do narzekania na los – gdy w 58. minucie Artem Dowbyk wybiegł na spotkanie z bramkarzem i poprowadził swoją drużynę do przodu. Jest to bardzo podobne do tego, że podczas transferu napastnik „Dnipro-1” był na pozycji „spalonej”, chociaż obraz telewizyjny nie pozwala na wyciągnięcie jednomyślnych wniosków. Gdyby jednak na spotkaniu działał system VAR, z pewnością pomógłby uporać się zarówno z tym momentem, jak i tym, o którym wspominali mieszkańcy Dniepru.

O celowości posiadania odpowiedniego sprzętu w Aleksandrii zadecydował fakt, że w sobotę spotykali się tu kandydaci na bilety na Puchar Europy. Co więcej, dwa inne kluby z „międzynarodowymi” celami, Vorskla i Zoria, starły się następnego dnia na tej samej arenie, mecze, które z pewnością również wymagały bystrego oka ze strony VAR. Gol Ługańska Nazariya Rusin w doliczonym czasie gry z nutą spalonego jest tego dodatkowym potwierdzeniem.

Obecnie na Ukrainie są trzy w pełni wyposażone systemy VAR, ale dwa z nich, częściowo zakupione ze środków UPL, są obecnie nieczynne. Według UAF zostało to uzgodnione przez organizatorów i uczestników w przeddzień rozpoczęcia sezonu. Tym samym, jedynym systemem, który miał być zastosowany w 16. zostawić w Kijowie - na mecz "Dynamo" z "Ingulets". Nawet tak wątpliwy wybór mógł być uzasadniony, ale sędzia stołecznego spotkania Kateryna Monzul zdawała się zasadniczo odmawiać pomocy wideoasystenta. Albo ten ostatni odmówił ingerencji w bieg wydarzeń.

Tak czy inaczej, Monzul podjął dwie kontrowersyjne decyzje na korzyść „Ingulets”, które poprzedziły obie bramki w bramce „biało-niebieskiej”. Tak więc, po stracie Georgija Buszczana i Mykoły Szaparenko z powodu kontuzji, pożegnaniu z Wiktorem Cygankowem i Ilją Zabarnym, którzy wyruszyli na podbój odpowiednio Hiszpanii i Anglii, Dynamo ze swoim młodym zespołem wciąż jest dalekie od ideału, co pokazał sobotni mecz po raz kolejny . Czy jednak może to być usprawiedliwieniem dla błędów sędziowskich?

- Oba nasze gole padły po rażących błędach sędziego. W pierwszym przypadku był faul - gra nie była piłką, ale naszym piłkarzem, w drugim przypadku było to zagranie ręką. Te błędy sędziowskie i błędne interpretacje w innych odcinkach doprowadziły do ​​czegoś więcej niż tylko straconych bramek. Nasi zawodnicy nieustannie kłócili się z sędzią i ostatecznie stracili kontrolę nad grą” (Dynamo.kiev.ua, 03.04.23), - stwierdził po końcowym gwizdku trener Kijowa Mircea Lucescu, wyrażając nadzieję, że ten sędzia nie będzie w przyszłości pracował przy meczach swojej drużyny.

Błędy Monzula dostrzegł także niezależny ekspert, były sędzia FIFA Myroslav Stupar:

„Oczywiście Dynamo może narzekać, że pierwsza bramka została zdobyta z naruszeniem prawa. Nie wiem, dlaczego VAR nie zwrócił na to uwagi. Sitalo pchnął Diachuka w plecy i dzięki temu wygrał walkę. Ręka została wycofana - nie było gry ramieniem. Pchanie z tyłu jest naruszeniem zasad. Ani Monzul, ani VAR niestety nie zwracali na to uwagi. W drugim odcinku z golem warto było też pomyśleć o momencie z możliwym podaniem piłki ręką, które z jakiegoś powodu znów zostało chybione przez VAR" (1927.kiev.ua, 03.04.23).

Warto zaznaczyć, że Stupar mówi nie tyle o braku kwalifikacji Charkowa, co o jej złym przygotowaniu do sezonu.

„Od samego początku Monzul nie wczuł się w rytm gry. Ale jaki może mieć ton gry, kiedy asystenci i sędziowie są zebrani przez pięć dni i żaden z nich nie spędził ani minuty, nie oceniał w tym czasie, ale po prostu zajmował się treningiem teoretycznym i fizycznym? (1927.kiev.ua, 03.04.23).

Na słabą formę sędziego bezpośrednio wskazał kolejny moment pierwszej połowy: po tym, jak bramkarz Ingulets Ołeksiy Palamarchuk wygrał pojedynek z Vladislavem Vanatem, przekazując piłkę poza linię frontu, padł rzut od bramki. Oznacza to, że sędzia nie mógł sobie poradzić w niezwykle prostym odcinku. Zdezorientowany uśmiech na twarzy jednego z trenerów Dynama Olega Gusiewa, którego kiedyś uchwyciła kamera, stał się najlepszą ilustracją tego bałaganu...

Chcielibyśmy wierzyć, że zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski, a organizatorzy zawodów będą w stanie, jeśli nie zapobiec takim aferom, to przynajmniej znacznie ograniczyć ich liczbę. A jeśli w kraju w stanie wojny jest miejsce na piłkę nożną, to chce się mówić o piłce nożnej, stawiając w rolach głównych zawodników i trenerów, a nie sędziów i oficjeli.

Jednocześnie warto zgodzić się z Mykołą Nesenyukiem: najważniejsze w kontynuacji losowania mistrzostw w trzech ligach jest sam fakt jego utrzymania. Wszystko inne będzie wymagało od nas dużo cierpliwości i tolerancji.

Znany dziennikarz przyznaje, że wokół tak potrzebnego kraju piłkarskich mistrzostw wytworzyła się swego rodzaju mroczna atmosfera, w której całkiem możliwe są nadużycia w celu zajęcia wyższego miejsca.

"Na te nadużycia nie będzie miał kto narzekać - "pierwsza liga" właściwie nie istnieje, ale wokół związku-federacji piłkarskiej, która faktycznie prowadzi rozgrywki, powstało takie bagno, że nawet nie chce się zbliżać się" (Dynamo.kiev.ua, 27.02.23).

Jednocześnie Nesenyuk podkreśla na swoim profilu na Facebooku: ta piłkarska wiosna jest nasza. Ten, którego przecierpieliśmy i na jaki zasłużyliśmy:

„Dlatego zachowajmy wszystko, co pozostało z naszej piłki nożnej podczas wojny. Wspierajmy nasze drużyny takimi, jakie są. Cieszmy się z ich małych i czasem trudnych zwycięstw. Bo dopóki żyje nasza piłka, żyje Ukraina! Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, że ta nasza piłkarska wiosna się odbyła! A wtedy wszystko będzie dobrze! Nasza piłka nożna, tak jak wszystko inne, przetrwa i odrodzi się, przynosząc nam wszystkim radość, może nie wielką, ale zwycięstwa. I zbliża się do głównego Zwycięstwa!” (Dynamo.kiev.ua, 27.02.23).

Od piłki nożnej do sił zbrojnych

To ważne, aby centralne postaci ukraińskiego futbolu pamiętały o wartości najważniejszego zwycięstwa i naprawdę robiły wszystko, by chwila triumfu była jak najbliższa.

Tak więc przed rozpoczęciem drugiej części mistrzostw znani ukraińscy zawodnicy i trenerzy w ramach inicjatywy „Trybuna Bohaterów” zwrócili się do kibiców, dziękując im za oddanie i patriotyzm oraz zapewniając o wsparciu. Volodymyr Yezereskyi, Roman Zozulya, Taras Stepanenko, Serhii Sydorchuk, Ruslan Rotan, Maksym Imerekov, Dmytro Chomchenovskyi nagrali apel do ultrasów.

„Trybuna Bohaterów” to wyjątkowy fundusz charytatywny stworzony w celu systematycznej pomocy finansowej rodzinom kibiców piłkarskich z całej Ukrainy, którzy zginęli w czasie wojny. Projekt zyskał już wsparcie piłkarzy, klubów, federacji i znanych osobistości

"Fundację charytatywną "Trybuna Bohaterów" wspieram od samego początku jej działalności i nadal powtarzam, że dzisiaj piłkarska rodzina powinna być zjednoczona jak nigdy dotąd. Nadejdzie czas, że będziemy mogli znów spotkać się na stadionach naszej wolnej Ojczyzny, cieszyć się dobrą grą na boisku i wspominać wszystkich Bohaterów tej wojny”., - cytuje Wołodymyra Jezerskiego Sportarena.com (27.02.23), zaznaczając, że od sierpnia 2022 do stycznia 2023 fundusz przekazał rodzinom zmarłych fanów 6,21 mln hrywien.

Ze swojej strony prezes Szachtara Rinat Achmetow mówił o pomocy udzielonej ZSU przez jego fundację, spółkę SCM i klub doniecki:

„Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc naszym wojskom utrzymać linię, a naszym cywilom przetrwać. Obejmują one kamizelki kuloodporne, pojazdy, sprzęt i fortyfikacje dla Sił Obronnych Ukrainy, lekarstwa i inną pomoc humanitarną dla ludności cywilnej, a także wysiłki na rzecz wsparcia infrastruktury krytycznej. Dziś każdy z naszych biznesów ma swój front, który jest utrzymywany przez naszych dzielnych pracowników" (Ua.tribuna.com, 26.02.23).

Dynamo Kijów, które wraz z Fundacją Braci Surkis od początku wojny wspiera finansowo szpitale, szpitale i domy dziecka, dostarcza przesiedleńcom żywność i środki higieny, udziela pomocy Siłom Zbrojnym, kupuje sprzęt techniczny i artykuły pierwszej potrzeby, leki, łączność, systemy Starlink, drony rozpoznawcze, generatory, pojazdy, w tym samochody i łodzie.

W wyniku ataku rakietowego przedszkole „Kashtan” we wsi Byszów, rejon fastowski obwodu kijowskiego, uległo znacznemu zniszczeniu. Odbudowy placówki podjęła się Fundacja Braci Surkis. Prace rozpoczęły się latem i zgodnie z planem krok po kroku lokal został całkowicie odrestaurowany i zrekonstruowany.

Również na początku inwazji na pełną skalę fundacja odrestaurowała zniszczony oddział rentgenowski szpitala w Czernihowie i odbudowała ambulatorium we wsi Gurivshchyna w obwodzie buczańskim.

Dzięki współpracy „Dynama” z partnerami Ministerstwo Zdrowia Ukrainy mogło już zakupić karetki pogotowia, respiratory oraz wiele ważnego sprzętu medycznego i sanitarnego. A szpital miejski w Czernihowie został wyposażony w aparaty rentgenowskie z łukiem S.

Pewnego dnia, kiedy Dynamo i jego partnerzy – międzynarodowy fundusz charytatywny „Ukraina! Jestem dla Was” – zaapelował do Szpitala Wojskowego Irpin i Szpitala Wojskowego Sumy, klub zareagował błyskawicznie. Instytucje medyczne potrzebowały zakupu i transportu niemieckich lekarstw dla naszych rannych obrońców iw krótkim czasie do szpitali trafiły niezbędne lekarstwa z zagranicy.

W piątek 3 marca odbył się kolejny proces przekazywania pomocy humanitarnej naszym bohaterom. Od razu ze Stadionu im. Dynama wyjechało siedem furgonetek z sokiem Walery Łobanowski do żołnierzy. W sumie zorganizowano dostawę ponad 20 kartonów soków zawierających około 1,5 miliona opakowań napojów witaminowych.

„W sumie przekazaliśmy różnym jednostkom Sił Zbrojnych kilkanaście ciężarówek – ponad 5 tysięcy ton różnych towarów humanitarnych: sprzętu medycznego i leków, środków sanitarno-higienicznych i detergentów, żywności, zup, batonów itp. Wszystkie wysiłki skierowane są na wsparcie naszych Sił Zbrojnych, aby ułatwić im pracę, aby mogli normalnie się odżywiać, a przynajmniej mieć smaczne i zdrowe uzupełnienie diety na froncie. (Dynamo.com, 03.03.23), - zauważył pierwszy wiceprezes Dynama FC (Kijów) Witalij Siwkow.

UAF i jego priorytety

Umiejętność prawidłowego ustalania priorytetów jest jedną z najważniejszych cech każdego organu zarządzającego. Tylko obecni liderzy House of Football zdecydowanie jej nie mają.

Wręcz przeciwnie, niektóre wydarzenia, o których wspominaliśmy już w poprzednim przeglądzie, pokazują całkowity brak zrozumienia przez działaczy piłkarskich ich podstawowego celu.

Przypomnijmy, że we wtorek, 28 lutego, komitet wykonawczy UAF ostatecznie podjął decyzję w sprawie kandydatury nowego trenera kadry narodowej. Nie chodzi jednak o podpisanie umowy, a jedynie o intencje.

„Komitet Wykonawczy Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej zgodził się z propozycją Komitetu Reprezentacji UAF, aby przeprowadzić negocjacje z Serhijem Rebrowem w sprawie jego nominacji na trenera reprezentacji Ukrainy z zawarciem umowy na okres do 30 lipca, 2024 r., z możliwością przedłużenia za obopólną zgodą do 30 lipca 2026 r.” (Uaf.ua, 28.02.23).

Jak wiadomo, Rebrov będzie trenował klub Al-Ain ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich przynajmniej do lata i do tego czasu nie będzie miał możliwości pracy z kadrą narodową. I tak przed meczem eliminacyjnym z Anglią, który odbędzie się 26 marca w Londynie, drużynę przygotuje Rusłan Rotan, obecny trener młodzieżowej kadry Ukrainy i klubu UPL Oleksandria.

„Umowa z Rusłanem Rotanem, który obecnie pełni funkcję głównego trenera młodzieżowej reprezentacji Ukrainy, będzie obowiązywać do czasu wejścia w życie umowy z Serhijem Rebrowem, z którym administracja UAF prowadzi negocjacje w imieniu komitetu wykonawczego” (28.02.23). Decyzja ze wszystkich stron wygląda na nieprzygotowaną i oczywiście nie ma opcji „B” - mimo że negocjacje z Rebrovem są jeszcze dalekie od zakończenia. Ponadto sam Rebrov w żaden sposób nie zareagował na awanturniczy pomysł UAF dotyczący możliwych warunków kontraktu z nim. Prawdopodobnie dlatego, że jest bardziej obraźliwy dla specjalisty na jego poziomie niż atrakcyjna propozycja.

„Problem polega na tym, że nie ma jeszcze kontraktu z Rebrovem. A formalnie takie wyjaśnienie brzmi tak, jakby Rotan mógł być na zawsze trenerem reprezentacji Ukrainy, jeśli nie uda się dojść do porozumienia z Rebrowem. Niby drobiazg, tylko niefortunne sformułowanie na stronie UAF, ale jest też bardzo odkrywcze, bo symbolizuje cały chaos, jaki w ostatnich miesiącach zapanował wokół głównej reprezentacji kraju. Wraz z powołaniem Rotana chaos nie ustał, a jedynie trwał. Jednocześnie cierpi najbardziej utalentowana generacja piłkarzy w historii ukraińskiego futbolu. A wraz z nimi - i fani" (Ua.tribuna.com, 28.02.23), felietonista Ołeksandr Sażko trafnie wskazuje.

Ale czegóż można wymagać od Andrija Pawelka i jego zwolenników, skoro sprawa powołania trenera kadry narodowej była dopiero trzecim punktem porządku dziennego posiedzenia komitetu wykonawczego?! Członkowie komitetu wykonawczego uznali dystrybucję płatności UEFA między klubami za znacznie ważniejszą kwestię...

W końcu główna kadra kraju dostała trenera (tak, tylko „aktorskiego”) na niespełna miesiąc przed startem eliminacji EURO 2024! Nadal można to nazwać siłą wyższą, ale nie jest to pierwszy raz, kiedy coś takiego się dzieje.

Przypomnijmy, że w sierpniu 2021 roku, po zakończeniu mistrzostw kontynentu, UAF nieoczekiwanie nie przedłużyło współpracy z Andrijem Szewczenką i jego sztabem. Potem „niebiesko-żółci” zostali ścięci w trakcie kolejnych kwalifikacji, a Oleksandr Petrakow musiał pilnie przymierzyć mundur „strażaka”. Specjalista miał już tylko dwa tygodnie na przygotowanie się do kolejnego meczu...

Oznacza to, że obecny chaos z najbardziej odpowiedzialnym stanowiskiem trenerskim jest już normą dla Pavelko i firmy. Pismo odręczne. Najważniejsze, że możesz się zrelaksować: wyznaczono osobę odpowiedzialną, niech zapewni wynik.

Na tle związków, które wybierając przyszłego trenera dokładnie wszystko planują, przeprowadzają z wyprzedzeniem wszelkie niezbędne negocjacje, zwracają uwagę na specyfikę stylu swoich piłkarzy i jakość potencjalnych kandydatów na trenerów, UAF ze swoim „zatrzaskiem -snap" wygląda po prostu żałośnie...

I można sobie tylko wyobrazić, pod jakim obciążeniem znajduje się obecnie Rusłan Rotan.

Nie ma co wątpić, że to dobry człowiek i dobry trener, bo poprowadził „młodzież” na mistrzostwa Europy. Ale aż trzy prace na raz? Kiedy musi codziennie prowadzić proces treningowy w „Aleksandrii”, a jednocześnie stale śledzić kandydatów do kadry młodzieżowej i narodowej? Ile meczów trzeba obejrzeć, ile wniosków wyciągnąć? Jeśli podejdziesz do tego wszystkiego w dobrej wierze, to zostaną dwie, trzy godziny na sen na dobę..." (Sportanalytic.com, 01.03.23), dziennikarz Ihor Cwyk zagłębia się w szczegóły.

„Rozumiem, że jest sumiennym facetem. Nie trzeba było mu tego oferować” (Ukrfootball.ua, 02.03.23) Myron Markiewicz krótko skomentował decyzję UAF

Rzeczywiście, Rotan jest osobą odpowiedzialną, a będąc zakładnikiem okoliczności, po prostu nie mógł się powstrzymać przed ramieniem. A teraz, rozumiejąc wszystkie zagrożenia, będzie starał się wykonać tę ciężką pracę najlepiej, jak potrafi. Wyraźny komentarz 41-letniego specjalisty tylko to potwierdza.

„Właściwie to dla mnie wielki zaszczyt i duma, że ​​powierzono mi reprezentację kraju. Chciałbym podkreślić: za to, że jestem teraz opiekunem meczu z Anglią, muszę przede wszystkim podziękować naszym żołnierzom. Komu jest ciężko, jest im. Nie powinniśmy bać się odpowiedzialności za ten mecz, bo naszym żołnierzom na froncie dużo trudniej niż nam przygotować się do gry i ją przeprowadzić.

Myślę, że do 5-6 marca poznamy już wszystkich piłkarzy, którzy zostaną powołani na trening i trafią na listę rezerwową. Porozmawiamy z przyszłym trenerem i myślę, że dojdziemy do wspólnego wniosku. Moim zadaniem jest pomoc drużynie narodowej i jestem gotów dołożyć wszelkich starań, aby to osiągnąć. Dlatego przyjąłem tę ofertę” (Uaf.ua, 28.02.23).

Skorumpowany i niebezpieczny

Szkoda tylko, że główne wysiłki szefa UAF nie są obecnie ukierunkowane na zapewnienie idealnych warunków do szkolenia kadry narodowej – dlatego sprawa powołania Rotana nie miała priorytetowego statusu w Izbie Futbolu. W końcu dla Pavelko 26 marca, kiedy Ukraina zagra w Londynie, to znacznie mniej znacząca data niż 5 kwietnia, dzień, na który zaplanowany jest 47. regularny Kongres UEFA. I jeszcze jedno: to właśnie w ramach tego wydarzenia odbędzie się głosowanie nad nowym składem Komitetu Wykonawczego, a utrzymanie się w nim to obsesyjny pomysł słynnego piłkarskiego złodzieja.

Zadanie, które rozwiązuje Andrij Wasiliowycz, nie jest łatwe. Jakimś cudem organy ścigania wszczęły przeciwko niemu dziewięć spraw karnych naraz - dotyczących manipulacji sztuczną trawą i boiskami, przywłaszczania środków państwowych, manipulacji finansami. I właśnie z powodów korupcyjnych sąd w Peczersku usunął Pavelkę z kierownictwa UAF.

Czy jest w ogóle możliwa dalsza praca z takim pociągiem? Dziennikarz Ivan Boiko całkiem słusznie wspomniał o byłym prezesie Francuskiej Federacji Piłki Nożnej, Noelu Le Gre:

„Zróbmy paralelę z byłym już prezesem FFF, Noelem Le Gre, który ogłosił swoją rezygnację z powodu skandali związanych z oskarżeniami o molestowanie seksualne. Jak zauważył sam Andrij Pavelko na spotkaniu z dziennikarzami 24 stycznia, nie jest zamieszany w takie sprawy, ale nie jest to zbyt przekonująca wymówka. W końcu Andriy Pavelko jest w sprawie karnej z powodu korupcji. A korupcja, podobnie jak molestowanie seksualne, jest przestępstwem. A pojawienie się w takim przypadku to zdecydowanie uderzenie w wizerunek UAF na arenie międzynarodowej, zwłaszcza gdy piszą o tym czołowe światowe media.” (Union.net, 03.03.23).

Jednak przykład Le Gre nie jest dla Pavelko. Wręcz przeciwnie, znany skorumpowany urzędnik nie jest przyzwyczajony do robienia z siebie prawego i patrioty na tle nawet najstraszniejszego tła.

W piątek autorytatywna gazeta madrycka Marca opublikowała tekst mołdawskiego autora Dumitru Garkaliuce o sytuacji w Ukraińskim Związku Piłki Nożnej. O skandalach, na które cierpi UAF, io roli w nich zamieszanej Pavelki. Niektóre ukraińskie środki masowego przekazu chętnie podchwyciły ten materiał, najprawdopodobniej nawet nie zastanawiając się nad jego treścią.

Jednak każdy, kto zna metody pracy Pawła i jego służebnych braci, prawdopodobnie od razu zauważył „uszy” Andrija Wasiliowycza, które dosłownie wystają z każdego akapitu tego genialnego artykułu. W końcu przytacza wszystkie argumenty, które UAF stara się przeciwstawić licznym oskarżeniom o korupcję niezdarnego złodzieja piłki nożnej. W House of Football toczy się również zamach stanu, którego cudem udało się uniknąć. I to tak, jakby SBU i władze lokalne wywierały presję na regionalne federacje. I mityczne zagrożenie, jakie stanowiły prześladowania Pavelki dla wspólnej kandydatury Hiszpanii, Portugalii i Ukrainy na mundial 2030.

Autor miał nawet sumienie, powołując się na jakieś tajemnicze źródła z Federacji Rosyjskiej, by zasugerować, że przedstawiciele kraju agresora uważają Andrija Szewczenkę za pożądanego kandydata na stanowisko szefa UAF. Słynny sportowiec przyjaźni się np. z Romanem Abramowiczem i cieszy się sporym autorytetem w Europie, dzięki czemu może zaimponować rosyjskiemu futbolowi, przyczyniając się do jego powrotu do wielkiej gry. Cóż, takie „sensacyjne” założenie ostro kontrastuje z kolosalną pracą, jaką Andrij Mykołajowycz wykonuje w ramach charytatywnego projektu United24, oraz z wysiłkami, jakie już włożył, by zamknąć drogę do międzynarodowych zawodów dla przedstawicieli Federacji Rosyjskiej.

Jednocześnie sam Pavelko jest oczywiście wymieniany przez autora jako postać niepożądana dla Rosjan, główny gwarant tego, że UEFA nie da zielonego światła wrogowi...

Warto oddać hołd prezydentowi UAF za jego wytrwałość, ale w każdym razie jego próba jest bezwartościowa. Reputacja złodzieja już dawno została zdeptana w błocie i takie teksty, nawet na łamach szanowanych publikacji, nie są w stanie jej uratować.

Jeśli chodzi o rolę patrioty i nieprzejednanego wroga Federacji Rosyjskiej, do której przypisuje się nikczemny malwersant, lepiej zwrócić uwagę na czyny - to one charakteryzują każdego człowieka lepiej niż jakiekolwiek słowa.

W ten sam piątek, 3 marca, okazało się, że sponsor techniczny ukraińskiej drużyny narodowej, Joma, kontynuował współpracę z Rosjanami i opracował nowy strój dla lokalnego klubu „Zenit”. Odpowiednie zdjęcia pojawiły się w sieciach społecznościowych. Publikacja "Tribune" przypomniała, że ​​jeszcze w lipcu 2022 roku, na tle plotek o pracy firmy na rynku agresorów, do UAF zwrócono się z oficjalną prośbą w tej sprawie.

„Wtedy odpowiedź brzmiała następująco: „Centrala firmy Joma wstrzymała wszelkie umowy sponsorskie z rosyjskimi i białoruskimi drużynami sportowymi w związku z rozpoczęciem pełnej agresji wojskowej Federacji Rosyjskiej na Ukrainę”. Ale reprezentacja Ukrainy kontynuowała współpracę z Jomą nawet po oficjalnym potwierdzeniu informacji o porozumieniu firmy z CSKA i Achmatem. (Ua.tribuna.com, 03.04.23).

Nawiasem mówiąc, lwowskie „Karpaty”, które nosiły Joma, zareagowały szybko i już ogłosiły zawieszenie współpracy z hiszpańską marką.

Z niewielkim opóźnieniem obudził się też UAF Marketing (ten sam, który zdeponował kaucję dla Pawła i dyrektora wykonawczego federacji Jurija Zapisockiego w wysokości prawie dwudziestu milionów hrywien za nich obu). Działania Jomy nie zostały tutaj potępione – przedstawiciele UAF Marketing twierdzą jedynie, że wysłali prośbę do centrali Jomy z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.

„Ale nie było żadnej reakcji ze strony prezesa Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej Andrija Pawelka. Przypomnijmy, że szef UAF wcześniej w żaden sposób nie reagował na zakaz FIFA nawoływania Wołodymyra Zełenskiego do pokoju przed finałem mistrzostw świata 2022. - odpowiednio dba o archiwa FootballHub (03.04.23).

Można więc wnioskować, że główna rola Pawła w „teatrze jednego aktora” powinna nie tyle zmylić najeźdźców z sąsiedniego kraju, co ich uspokoić. Niestety, obecny prezydent UAF jest w stanie wyrządzić o wiele więcej szkód ojczystemu państwu niż wrogiemu państwu.

Orest LELEKA

Komentarz