Obrońca Szachtara Donieck Ołeksandr Drambajew, który obecnie gra na wypożyczeniu w belgijskiej stronie Zulte Waregem, a rok temu był wypożyczony z Mariupola, mówił o początku wojny Rosji z Ukrainą.
- Rok 2022 jest dla ciebie najtrudniejszy. Powiedz nam, gdzie znalazłeś się w dniu rozpoczęcia wojny?
- Byliśmy na obozie szkoleniowym w Antalyi. Mieliśmy zostać przetransportowani samolotem do Stambułu, skąd musieliśmy udać się do Odessy. Nasz pierwszy mecz był zaplanowany z Chornomoretsem. Ale trener podszedł i wyjaśnił, że meczu nie będzie, nigdzie nie jedziemy - zaczął się ostrzał. Jak to się stało? Dlaczego, nie rozumieliśmy. Weszliśmy do internetu i zobaczyliśmy, że "podczłowiek" mówił, że rozpoczyna "operację specjalną".
Wszyscy zaczęliśmy dzwonić do naszych bliskich, obudziłem mamę i dziewczynę. W Zaporożu nie wszyscy moi znajomi nawet wiedzieli, że zaczęła się wojna. W Mariupolu pojawiło się wielu graczy z całej Ukrainy - ze Lwowa, Kijowa, Winnicy, Odessy. Wymienialiśmy się wiadomościami - co się stało z naszymi bliskimi, bo w całym kraju trwały wybuchy.
- Czy udało się Panu zabrać z Mariupola rzeczy osobiste? Czy dom, w którym mieszkaliście, ocalał?
- Nie myśleliśmy o żadnych ubraniach czy dokumentach. Moje rzeczy osobiste w Mariupolu na pewno tam zostały, jakieś dokumenty, trampki, buty. Więc to tam pozostało. Przetrwamy. Bardziej martwiłem się o tamtejszych ludzi - moich kolegów i sąsiadów. Dzięki Bogu dom, w którym mieszkałem, ocalał. Mam nadzieję, że ludzie też przeżyli. Wciąż trudno uwierzyć, że to wszystko się stało. W sercu i w pamięci pamiętam Mariupol taki, jaki był - słoneczny, piękny, nadmorski. Chciałabym, żeby znów było spokojnie i żebyśmy mogli wszystko odbudować!
- Jakie najnowsze zdjęcia z poligonu, stadionu i areny w Mariupolu przesłali Ci koledzy z drużyny?
- Tak, nawet gdy odeszliśmy do innych klubów, jesteśmy zainteresowani tym, jak się sprawy mają. Wysyłali zdjęcia ze skutkami strasznego ostrzału - "grad", "huragany", czy co to było. Oczywiście było kilka bardzo ciężkich trafień - trafiono w poligon, uszkodzono dach na bazie, bo w pobliżu spadła rakieta.
Artur Walerko