Jurij Kałytwyncew zdementował informacje o zainteresowaniu Polesia dwoma piłkarzami Dynama - Ołeksandrem Andrijewskim i Władysławem Supryjem.
- Polesie nie ma zimą wielu nowych zawodników. Czy jesteś zadowolony z tych przejść?
- Nie chcę rewolucji, chcę się rozwijać. Nie widzę sensu zmian dla samych zmian. Dziś mamy zrównoważony zespół. Nie stoimy w miejscu. Selekcja jest kwestią całodobową. Jeśli zawodnik będzie na tym samym poziomie co nasi gracze, to nie potrzebujemy go do rotacji. Jeśli bierzemy zawodnika, to powinien on być o głowę silniejszy od zawodnika, który jest w drużynie.
- Na jakiej pozycji widzi Pan Borysa Krushynskyy'ego jako przybysza z FC Lwów?
- To wielkie szczęście podpisać wszechstronnego zawodnika. Potrafi nie tylko kryć różne pozycje, ale też dobrze na nich grać. Teraz widzę go w środku pola.
- Zimą "Polesiu" obiecywano podpisanie Soupryaga Vlada i Oleksandra Andrievskyi. Czy rzeczywiście było zainteresowanie nimi?
- Muszę powiedzieć szczerze i uczciwie: nie prowadziliśmy negocjacji z tymi zawodnikami.
- W okresie Pana pracy w "Polesiu" nie widzieliśmy żadnych obcokrajowców. Czy to Pana stanowisko, czy po prostu tak się stało?
- Nie patrzę na wiek i kraj. Poza Rosją i krajami, które ją wspierają. Do tej pory nie widzę obcokrajowców, którzy byliby silniejsi od naszych zawodników. Nie oznacza to, że w przyszłości nie będzie więcej obcokrajowców w Polesiu. Wszystko w swoim czasie.
- Czy trudno jest zaprosić zawodnika do Żytomierza?
- Rzeczywiście, są z tym problemy. Dlatego zebraliśmy się tutaj, żeby w przyszłości wiedzieli o Polesiu. Teraz wiedzą już bardzo dużo. Musimy osiągać wyniki, żeby ludzie wiedzieli o naszej drużynie. Nie musimy ich przekonywać, ale oni chcą grać w Żytomierzu.
Sergiy TISHCHENKO