Legendarny pomocnik Dynama Kijów, były trener tego klubu i reprezentacji Ukrainy Leonid Buriak w ekskluzywnym wywiadzie dla Dynamo.kiev.ua opowiedział o przyczynach ostatnich porażek biało-niebieskich.
„Wszyscy jesteśmy zależni od jednego decydującego czynnika – od wojny”
- Lucescu powiedział wprost, że Dynamo jest teraz w kryzysie. Jak myślisz, jakie są jego przyczyny?
— Kryzys zaczął się od pandemii. I ten kryzys trwa do dziś - wojna. Wszystkie drużyny są w takich warunkach, każda ma swoje zadania. Niektórzy chcą zostać w Premier League. Inni chcą zostać mistrzami. Każdy ma swoją motywację.
Kryzys w taki czy inny sposób dotknął każdy z naszych zespołów. Oczywiście najbardziej ucierpieli Dynamo i Szachtar. Ponieważ te drużyny pozostawiły dużą liczbę graczy. Nie znam statystyk Szachtara, ale Dynamo opuściło 11 zawodników. A to wiodący wykonawcy!
A teraz kryzys. Ponieważ nie ma wystarczających umiejętności wydajnościowych i nie ma wystarczającej liczby tych graczy, którzy odeszli. Mimo to Cygankow, Zabarny i de Pena byli czołowymi zawodnikami Dynama. W tym kontekście można wymienić wielu i myślę, że będzie ich około 10-11.
Każdy zespół ma teraz problemy. Ale oczywiście wiele rzeczy mi się nie podoba z punktu widzenia samej gry Dynamo. Nie podoba mi się np. to, że tymi samymi „Inguletami” gramy jednym napastnikiem. I siedem osób w obronie! Dwóch obrońców, czterech obrońców, bramkarz - to jest siedem osób w defensywie.
- Powiedział pan, że głównym problemem jest wciąż utrata wykonawców i obecna sytuacja kadrowa. Czy w związku z tym błędem było uwolnienie Cygankowa i Zabarnego?
- Ale nie powinniśmy odmawiać otwierania drogi naszym piłkarzom. I kiedyś ci gracze wrócą z dobrym bagażem. A może będą pracować jako trenerzy. To jest priorytet. Najpierw trzeba pomóc klubowi, pograć rok, dwa, trzy, pomóc rozwiązać niektóre problemy, a potem spokojnie szukać drużyny i odejść. Każdy produkt ma swoją cenę. A jeśli produkt leżał przez długi czas, przejrzał i nikt nie jest już zainteresowany.
Jeśli jest taka możliwość, są propozycje klubów, to oczywiście należy się tym kierować. Co więcej, za pieniądze oferowane za Cygankowa i Zabarnego oczywiście musieli zostać zwolnieni. Pozostają jednak naszymi graczami. A teraz mamy nadzieję, że kiedyś wrócą na Ukrainę i przyniosą jakiś pożytek naszej piłce nożnej.
- Teraz Dynamo ma większy problem z kwalifikacjami wykonawców czy z organizacją gry?
- Nie można nie docenić roli obecności w zespole wykonawców, którzy decydują o jego grze. Dlaczego ja, Błochin, tak szybko urosłem w Dynamie? Ponieważ Muntyan, Puzacz, Rudakow, Chmielnicki byli w pobliżu. Mamy lekcje codziennie! I tam "fu-fu" nie zadziałało - tak po prostu nie można było grać w składzie. I to było odczuwalne i wszyscy to rozumieli.
Teraz sytuacja jest oczywiście inna. Jak powiedzieliśmy powyżej, jest to kryzys. Ale nikt nie dał Dynamo tylu szans młodzieży, ile daje Lucescu. I teraz możemy powiedzieć, że w Dynamie i ogólnie w naszych mistrzostwach obserwujemy ukraińską piłkę nożną w najczystszej postaci. Ani jednego cudzoziemca, nie licząc szczegółów.
A przy okazji zadam pytanie, jakimi powinni być obcokrajowcami? Każdy cudzoziemiec musi być o głowę lub co najmniej o pół głowy silniejszy niż ukraiński piłkarz na swojej pozycji. Dopiero wtedy ma sens jego zakup. I wtedy nasi piłkarze wyciągną rękę do tego legionisty, bo on „robi obrazek”. Pamiętaj legionistów, którzy grali w Dynamo w tym czasie. Na przykład Rincon, Chernat, Leko, Gioane i inni. Kibice chodzili do takich legionistów.
- Czynniki, które można nazwać współistniejącymi w obecnych porażkach Dynama? Może sędziowanie?
- Nie chciałbym mówić konkretnie o sędziowaniu, ale muszę przyznać: jaki mamy teraz futbol, sędziowanie jest takie samo. Nie ma też kwalifikacji.
Ukraińskie sądownictwo zawsze było na najwyższym poziomie. Nasi sędziowie pracowali na mistrzostwach świata, na mistrzostwach Europy iw europejskich klubach. Pamiętaj o tym samym Miroslavie Stuparze.
Ale to, co dzieje się teraz, nie jest sędziowaniem. Bo jest dużo błędów! Weźmy ten sam mecz pomiędzy Dynamo i Ingulets, który sędziował Monzul. Oba gole przeciwko Dynamo padły po czystych faulach. W pierwszym przypadku osoba bawiła się ręką, w drugim pchnęła przeciwnika w plecy. Są to rzeczywiście czynniki przyczyniające się. Ale przede wszystkim jest to dobitny dowód na brak kwalifikacji naszych sędziów.
Teraz w tej dziedzinie nasz znany sędzia Siergiej Tatulyan często dzwoni do mnie po tym czy innym meczu. I zadaje jedno pytanie: „Cóż, źle pracowałem?” Teraz po prostu nie jest jasne, dlaczego sędziowie w ogóle otrzymują wynagrodzenie? Można powiedzieć, że nie mamy nawet sędziów.
Wśród innych powiązanych czynników należy wziąć pod uwagę przygotowanie zespołu poza sezonem. Lucescu miał Brazylijczyków w Szachtarze. I oczywiście nie potrzebowali tego całego biegania. Brazylijczycy bardzo szybko wracają do formy: przyjechali z obozu treningowego i od razu „dzwonią”.
I teraz jest z tym problem. Tak, młodzież ma duży potencjał w Dynamie, to prawda. Ale oni nie są jeszcze gotowi! Nie poprowadzą za sobą zespołu. I nigdy nie przyniosą rezultatu. Obok takiej młodzieży muszą być wykwalifikowani, doświadczeni piłkarze, którzy poprowadzą i osiągną wynik.
- Cienki. Omówiliśmy wszystkie powody, wyraziliśmy te zadania. I jak to rozwiązać? Jakie są sposoby na wyjście z kryzysu?
„Wszyscy chcą tej decyzji. I Dynamo, i Szachtar, i drużyny, które są na ostatnim miejscu. W tej sytuacji wszyscy jesteśmy uzależnieni od jednego determinującego czynnika – od wojny. I pod tym względem dziwią mnie sceptycy i tak zwani specjaliści, którzy po prostu obrzucają Ukrainę i naszą piłkę błotem. Wojna jest tutaj! A może zapomniałeś o tym? Zapomniałeś, że rok temu Rosjanie biegali po Obołonie z karabinami maszynowymi? Co chcesz ogólnie?
Jak nasza młodzieżowa drużyna zagrała przeciwko Luksemburgowi? Zaginiony. Jak Szachtar grał przeciwko Feyenoordowi?
Ukraina była potęgą piłkarską od niepamiętnych czasów. Nic dziwnego, że mamy aż trzech zdobywców Złotej Piłki. Ale teraz, z przyczyn niezależnych od naszego futbolu, wszystko się wali. I obawiam się, że z czasem nie zejdziemy do poziomu warunkowej Mołdawii czy Tadżykistanu. Chociaż z Bożą pomocą mamy jeszcze pokolenie, mamy kręgosłup naszej piłki, są tacy, którzy grają poza Ukrainą – ci sami Zinczenko, Malinowski, Jarmołenko, Mykolenko. Teraz jeszcze można odbić się od tego kręgosłupa, ale to nie wystarczy.
„Dynamo ma teraz wszystkie problemy. Bo wykwalifikowani piłkarze opuścili każdą linię"
— Generalnie okazuje się, że problem nie ma jeszcze rozwiązania…
- Co można zrobić? Dopóki lecą tu rakiety, kiedy brzmią sygnały nalotu, żaden z piłkarzy nie pojedzie na Ukrainę. Teraz w związku z tym rozmowa jest krótka: „Czy jest syrena? Do widzenia." Wstałem i wyszedłem. W tych realiach nie można tu nikogo zwabić za żadne pieniądze. Dlatego Szachtar zwrócił Zubkowa, Szweda i Rakickiego.
— Swoją drogą, jak w obecnych realiach działa służba selekcyjna Dynama Kijów?
- W trybie dziennym. Ale są tutaj trzy różne kategorie graczy. Są zawodnicy, którzy nie pasują do głównego trenera, są zawodnicy, których ceny są zawyżone, są zawodnicy, którzy po prostu nie chcą tu przychodzić. Ale prace trwają nieprzerwanie, a prezes klubu trzyma rękę na pulsie.
Ale znowu czynnik wojenny. Często zdarza się, że z samym piłkarzem osiągnięto porozumienie, ale konsultuje się z rodziną i tyle – „Dziękuję, do widzenia”. A ci, którzy zgadzają się jechać bez zastrzeżeń, kategorycznie nie spełniają wymaganego poziomu kwalifikacji. Zapraszanie takich wykonawców to już jakaś beznadziejność.
- Jaka jest obecnie najbardziej problematyczna linia w grze Dynama?
- Wszystkie linie są problematyczne. Ponieważ wykwalifikowani piłkarze opuścili każdą linię. Dynamo Kijów przez cały czas wyznaczało wyjątkowo maksymalne zadania, ale przy obecnym doborze wykonawców bardzo, bardzo trudno jest rozwiązać takie zadania. Sami możecie zobaczyć jakie mecze ma teraz Dynamo. Nie ma nic prócz młodości, talentu i chęci. A czasami widać, że chłopaki też nie mają ochoty - są „zabijani” w atakach i przewracają oczami.
To bardzo ważne, żeby zawodnicy drużyny walczyli na boisku, ale nie po to ludzie chodzą na stadion. Walka jest oczywiście bardzo ważnym elementem, ale nie dominującym. Na tym poziomie bez umiejętności jest to po prostu niemożliwe.
Mogę podać jeden wymowny przykład. 1983 rok. Kariery kończą Muntian, Troszkin, Matwienko, Rudakow, Oniszczenko. Błochin, Weremejew i ja zostajemy. No generalnie duża grupa wykonawców odchodzi. Kluczowi wykonawcy! Muntean to Muntean. Żurawlew, Kaplun, Bal, Jewtuszenko chodź... I zajęliśmy siódme miejsce w tych mistrzostwach ZSRR. Analizując, krzycząc każdego dnia.
Oto opowieść dla ciebie o wykonawcach, którzy tworzą obraz. Są ludzie, którzy noszą fortepian i są ludzie, którzy na nim grają. Jeśli wszyscy to noszą, nikt nie będzie zainteresowany. A jak wszyscy grają, to też nie będzie ciekawie.
Ale teraz nie ma nikogo, kto mógłby grać w Dynamie. Wciąż czekamy, aż ten czy tamten zagra na odpowiednim poziomie. Tymczasem mamy to, co mamy: Dynamo Kijów oddaje tylko dwa strzały na mecz.
- Za Łobanowskiego, jaka była minimalna liczba strzałów na bramkę na mecz?
- No, czasem zadawali 28-30 ciosów. Ale minimum to 15.
- Biorąc pod uwagę wszystkie realia, jakie są perspektywy tego Dynama w mistrzostwach Ukrainy? Walka o mistrzostwo, drugie miejsce, trzecie, czwarte?..
- Nie jestem jasnowidzem. Mówię tylko o tym, co powinno być brane za pewnik w chwili obecnej, rzeczywistości, okolicznościach. Jeśli chodzi o sytuację turniejową, w piłce nożnej wszystko jest zmienne. W końcu nikt nie będzie twierdził, że Dynamo mogłoby pokonać zarówno Inguleta, jak i Zorię? A gdyby tak się stało, strata do Szachtara wynosiłaby teraz tylko trzy punkty.
I oczywiście będzie to trudne. Trzeba gonić. A przed nami trudny mecz ze Lwowem na swoim boisku, który też potrzebuje punktów.
„Piłkarze Dynama sympatyzują zarówno z Lucescu, jak iz jego procesem treningowym”
— Czy Lucescu wyczerpał się w tym Dynamie? Jakie jest prawdopodobieństwo, że odejdzie po zakończeniu sezonu?
— Cóż, te pytania zdecydowanie nie są dla mnie. I nie chcę dotykać tych kwestii. Jaki jest sens, jeśli mówimy teraz o tym, kto odejdzie, a kto nie odejdzie. Te pytania są do prezesa klubu, do ludzi, którzy podejmują odpowiednie decyzje.
Ale ważne jest, aby zrozumieć, że pozostawienie drużyny bez trenera w środku sezonu jest bardzo trudną sytuacją. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę, że Lucescu wspiera wielu klubowych liderów, a zawodnicy zespołu sympatyzują z nim i jego procesem treningowym.
Co więcej, w tej chwili tylko Lucescu może to rozgryźć. Z zewnątrz nie można zrozumieć, co dokładnie zespół zrobił źle w tym czy innym meczu - w tym celu trzeba znać stosunek trenera do gry, aby być na treningu zespołu. A z zewnątrz można powiedzieć tylko to, co już wielokrotnie mówiłem: drużyna potrzebuje dwóch, trzech zawodników, z których będzie można się odbić w meczu. Cóż, nie można cały czas grać „we krwi”, w wślizgach, ciągle „zabijać się” na boisku. Nie dość, że jest to nieefektywne, to jeszcze nikogo nie interesuje – nikt nie chce oglądać takiego futbolu.
Dynamo zawsze wyróżniało się agresywnością w grze. A zaczynając od Sołowowa, Masłowa, Łobanowskiego, oprócz pierwszego miejsca i spektakularnej gry, Dynamo nie miało nic w swoich zadaniach i celach. Prezes klubu wszystko doskonale rozumie i troszczy się o to, jak stworzyć konkurencyjny zespół. Ale teraz wszyscy mamy taką rzeczywistość, że niezwykle trudno jest rozwiązać ten problem.
- Czy jest nadzieja, że okres letni poza sezonem przyniesie jakąś poprawę?
- Uciekliśmy bardzo daleko. Ale w każdym razie bardzo dużo, jeśli nie wszystko, będzie nadal zależeć od jednego czynnika – wojny. Dopóki wojna się nie skończy, żaden z dobrych piłkarzy nie przyjdzie do nas i nikt nie będzie w stanie nic z tym zrobić.
Nie podam nazwiska i ewentualnej kwoty przelewu, ale był taki przykład. Negocjacje przebiegły pomyślnie, pojawił się potencjalny przybysz. Zawyła syrena przeciwlotnicza i tyle - wziął torbę i wyszedł. I co, na przykład, pieniądze mogą rozwiązać w tej sytuacji?
Co więcej, FIFA postawiła Ukrainę w takiej sytuacji, że teraz cudzoziemiec, nawet mający kontrakt z klubem, ma prawo w każdej chwili wyjechać. I z tym też nikt jeszcze nic nie może zrobić. Ale to również nie przeszkadza tak zwanym „ekspertom” w obrzucaniu błotem nie tylko Dynama, ale całej naszej piłki nożnej.
Generalnie powinniśmy się cieszyć, że mamy teraz samą piłkę nożną. A dopóki wojna się nie skończy, nie ma co czekać na poprawę, bo w obecnych ekstremalnych warunkach po prostu nie będzie ku temu powodu. Jednocześnie, jeśli obecna sytuacja się przedłuży, my, powtarzam, łatwo możemy zejść do poziomu warunkowej Mołdawii czy Tadżykistanu.
Teraz nasze kluby walczą o powrót na Ukrainę młodych talentów, które opuściły kraj wraz z rodzinami na początku wojny. A teraz te dzieci, nasze młode talenty w wieku 13-14 lat, zalały piłkarskie akademie europejskich klubów. A teraz spróbuj ich stamtąd wyciągnąć. Na przykład Szachtar nie może zwrócić swojego młodego bramkarza z Borussii Dortmund, którego Pitmen uważali za swoją młodą gwiazdę numer jeden.
Byłem niedawno w Niemczech i widziałem na własne oczy: cztery osoby w Bayernie, cztery osoby w Borussii Dortmund. I ten sam obraz w innych krajach europejskich. Zagraniczne szkoły piłkarskie są po prostu zalane Ukraińcami. Właściwie wzbogacili się naszą piłką nożną. I to też jest rzeczywistością.
„Sytuacja z Rotanem i jego trzema stanowiskami jest wynikiem planowania strategicznego UAF”
- Nie sposób nie poruszyć tematu reprezentacji. Jak zareagowałeś na fakt, że Rusłan Rotan trenuje jednocześnie trzy drużyny, z których jedna jest reprezentacją Ukrainy? Jest okej?
– To oczywiście nie jest normalne. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że Rotan jest naprawdę bardzo utalentowany, nie wiem, czym kierowało się UAF decydując się na to, aby jedna osoba trenowała trzy drużyny jednocześnie. Taki wynik jest po prostu wynikiem planowania strategicznego UAF.
Pamiętam, jak zaprosiłem Rotana do Dynama. To on upierał się, że powinien być w drużynie. Rotan był świetnym piłkarzem. I życzę mu wszystkiego najlepszego w jego obecnej karierze trenerskiej. Ale czy będzie miał wystarczającą wiedzę i doświadczenie, aby poprowadzić jednocześnie trzy zespoły? Najprawdopodobniej jego powołanie do reprezentacji Ukrainy jest niejako decyzją wojenną.
A jednocześnie wciąż nie wiemy, na kogo czekamy jako trenera reprezentacji Ukrainy. Rebrów? Rozmawiali i rozmawiali, ale teraz coraz częściej słychać, że latem po prostu podpisze nowy kontrakt z Al Ainem.
Przez pryzmat sytuacji z reprezentacją można mówić o całym ukraińskim futbolu. Co dzieje się w drużynie młodzieżowej, w drużynie młodzieżowej? W jaką piłkę nożną grają? Grają tak, że gol jest dla nich tylko dodatkowym atrybutem. Nasze zespoły nie potrzebują bramek. Dlatego drużyna młodzieżowa przegrywa z Luksemburgiem. Cóż, mecz reprezentacji z Anglią to tak naprawdę echa naszych mistrzostw.
Ale wcześniej nasze drużyny młodzieżowe i młodzieżowe zawsze były zwycięzcami - od czasów Unii. Tak, już na poziomie dorosłym były problemy, ale na poziomie młodzieżowym były ciągłe sukcesy. A teraz jest odwrotnie: nie możemy z nikim wygrać.
Ale żeby nie kończyć rozmowy na błahym tonie, chciałbym podziękować wszystkim liderom klubów, którzy mimo zupełnie ekstremalnej sytuacji nadal robią wszystko, aby piłka nożna nadal istniała w naszym kraju. Teraz jest najważniejsza. I to było najważniejsze rok temu: gdybyśmy nie rozpoczęli mistrzostw, po prostu całkowicie stracilibyśmy ukraińską piłkę nożną. W żadnej kategorii wiekowej nie zostałby nikt. I trzeba docenić fakt, że teraz mówimy o tym, że po zakończeniu wojny będziemy musieli odbudować nie tylko miasta, ale i piłkę nożną. Bo gdybyśmy nie rozpoczęli tego sezonu, to teraz mówilibyśmy o tym, że nasza piłka nożna jest całkowicie stracona i nie będziemy musieli jej przywracać, tylko tworzyć od zera absolutnego.
I na razie nie pozostaje nam nic innego, jak wierzyć, czekać i oczywiście wytrwać. I nie schylać się, by obrzucać błotem własne drużyny, własną piłkę nożną. I siedzi na kanapie.
Aleksander Popow