Błędy należy rozpoznawać i poprawiać. Gdy tego nie zrobimy, nierozpoznane błędy doprowadzą ostatecznie do niezbyt dobrych, a czasem katastrofalnych konsekwencji. Wprowadzenie „jesienno-wiosennego” sezonu piłkarskiego na Ukrainie było w moim głębokim przekonaniu właśnie takim błędem.
Przypomnę, że wcześniej wszystko było naturalne – nadchodziła wiosna, padał śnieg, ziemia wysychała. Wyszli pograć w piłkę nożną na świeżej trawie i grali do późnej jesieni, zanim znów zaczął padać śnieg. Grali wszyscy, od małych dzieci po piłkarzy z najwyższej półki. Tak było od początku ubiegłego wieku, kiedy mieliśmy pierwsze drużyny piłkarskie, aż do 1992 roku, kiedy to ukraińscy liderzy piłkarscy postanowili wprowadzić „europejski kalendarz” rozpoczynający mistrzostwa w lipcu i kończący się na początku czerwca zimową rozgrywką. przerwa od trzech do pięciu miesięcy Myślę, że czas przeanalizować, co nam to dało.
Po pierwsze, inicjatorzy przeniesienia naszych mistrzostw obiecali przenieść naszą piłkę nożną do „europejskiego kalendarza”. I kłamali! W praktyce drugą rundę mistrzostw nazywano pierwszą, a pierwszą drugą, wprowadzając oprócz zimy letnią przerwę w rozgrywkach, której z roku na rok przybywało. Co to zrobiło? Piłkarze i trenerzy mają dodatkowe wakacje letnie oprócz zwykłych wakacji zimowych. I to właściwie tyle. Nikt nie myślał o publiczności – ale kto i kiedy my o niej pomyśleliśmy?
Przechodząc do drugiego, podzielone mistrzostwa w piłce nożnej automatycznie zmniejszyły liczbę zainteresowanych. Wyobraźmy sobie dwustukilometrowy wyścig samochodowy, który zostaje zatrzymany w połowie dystansu, a uczestnicy proszeni są o zebranie się za miesiąc w miejscach, w których zostali zatrzymani i kontynuowanie rywalizacji.
Tak wyglądają nasze piłkarskie mistrzostwa - po kilkumiesięcznej przerwie zimowej większość drużyn co najmniej w połowie aktualizuje skład, zaprasza nowicjuszy, czasem zmienia trenerów...
Wiosną na mecz o mistrzostwo wychodzą prawie inne drużyny, których cierpliwi kibice, nie mniej niż piłkarze i trenerzy, nie mogą w pierwszej chwili rozpoznać - wczorajsi idole grają już nie dla, ale przeciwko Waszej drużynie lub odwrotnie.
Dlatego we wszystkich mistrzostwach, które odbywają się od jesieni do wiosny, przerwy nie ma wcale lub trwa ona nie dłużej niż kilka tygodni, podczas gdy kibice świętują Boże Narodzenie w inne ferie zimowe. Poza tradycją jest też zdrowy rozsądek – piłkarskie mistrzostwo z absurdalną trzymiesięczną przerwą dużo trudniej sprzedać sponsorom i reklamodawcom. To też nikogo nie interesuje – nasi liderzy piłkarscy „sprzedają” sobie nawzajem mistrzostwo, przelewając pieniądze z jednej kieszeni do drugiej.
(ciąg dalszy nastąpi)
Mykoła Neseniuk