Trener Dinama Mircea Lucescu wypowiedział się na temat sytuacji na Ukrainie, a także wyjaśnił, dlaczego zdecydował się kontynuować pracę trenerską w stołecznym klubie.
"W tej chwili to nie jest kwestia pracy lub nie, to kwestia przetrwania. Futbol stara się zatrzymać kibiców, ale w środowisku, w którym odbywa się bez widzów, w środowisku, w którym podróżuje się autobusem lub pociągiem, jest to bardzo trudne. Ale to bardzo ważne, że ludzie oprócz zmartwień czerpią satysfakcję ze swoich ulubionych klubów. Piłka nożna w tym pomaga.
Kiedy zostałem zaproszony, przyjąłem. To były niezwykle silne mistrzostwa, drużyny grały w europejskich pucharach. Tak się złożyło, że wielu zawodników odeszło, a teraz mam młody zespół z obiecującymi piłkarzami. Odejście w takiej sytuacji było niemożliwe. Nie myślałem o tym, żeby zrezygnować. Oczywiście były momenty, że drużyna przenosiła się do Bukaresztu, do Snagov. Tam trenowaliśmy, potem jeździliśmy do Europy na mecze towarzyskie. Potem wracaliśmy, mistrzostwa były rozgrywane w takich warunkach.
Kilku zawodników ma rodziny za granicą, ale są też inni gracze, których rodzice są niedaleko stref wojennych. Na razie w Kijowie jest spokojnie. Nie ma już żadnych problemów" - powiedział Lucescu portalowi Sport.ro.