Paradoksalnie, nasze krajowe mistrzostwa, rozgrywane na tle brutalnej wojny, są chyba najciekawsze w ostatnich latach. W związku z tym środki masowego przekazu poświęcają wystarczającej uwagi turniejowi, w centrum którego ukraiński „klasyk” naturalnie znalazł się w zeszłym tygodniu.
Niewątpliwie głównymi wiadomościami, na które obecnie czekamy, jest sytuacja na froncie, terytoria dotknięte atakami wroga, wsparcie militarne naszych międzynarodowych partnerów. Jednak nawet w takich warunkach piłka nożna nadal spełnia swoją ważną misję, a zakres jej obowiązków tylko się poszerza. Ile warte są międzynarodowe wyjazdy charytatywne „Dynama” i „Szachtara”, niekończące się akcje humanitarne tych i innych klubów mające na celu pomoc Siłom Zbrojnym Ukrainy i rodakom dotkniętym wojną.
Jednak samo istnienie piłki nożnej, jej wspieranie i opieka pozostaje czynnikiem nadrzędnym.
„Gra w piłkę nożną oznacza, że żyjemy. Ważne jest, aby ludzie czasem myśleli o czymś innym niż wojna. Piłka nożna to przerwa, także dla żołnierzy, którzy mogą oglądać nasze mecze na swoich telefonach. Wielu zeznaje, że wykonaliśmy dobrą robotę, aby odzyskać mistrzostwo w tym sezonie. Ukraiński futbol nie mógł zniknąć, ale był też ważny dla morale społeczeństwa”. (Ua.tribuna.com, 21.04.23), trudno nie zgodzić się z tym punktem widzenia dyrektora generalnego Szachtara Serhija Palkina, który wyraził w rozmowie z Le Temps.
Tak, drużyny mogą korzystać z bardzo ograniczonej liczby stadionów na mecze UPL, na mecze dojeżdżają autobusami, czasami spędzając w podróży nawet 8-9 godzin, a podczas nalotów są zmuszane do przerywania meczów, przeczekując niebezpieczeństwo w schronach . Ale coraz częściej zapominamy o takich niuansach – dalej analizujemy schematy taktyczne, krytykujemy i chwalimy trenerów i zawodników, świętujemy pojawienie się nowych talentów.
A wszystko to tylko podkreśla znaczenie kontynuowania życia piłkarskiego na naszym terenie. To jest wiadomość, którą wysyłamy do całego świata: Ukraina nie tylko postawiła na swoim, ale rozwija się i dba o przyszłość.
Na dole tabeli Premier League desperacka walka o miejsce pod słońcem trwa, a prawie połowa drużyn z najwyższej ligi wciąż jest zagrożona spadkiem, co zwiększa wagę każdego zdobytego lub straconego punktu.
Ale być może jeszcze ciekawsza konfrontacja jest na górze. Korzystając z obiektywnych trudności, z jakimi borykali się uznani giganci, konkurencja została im narzucona przez przedstawicieli drugiego szczebla, że tak powiem, Dnipro-1 i Zorya.
"Myślę, że to najciekawsze mistrzostwa Ukrainy - nie pamiętam, żeby było takie napięcie, że po ośmiu rundach przed zakończeniem turnieju nie było wiadomo, kto zostanie mistrzem, a kto zgarnie inne nagrody" (Dynamo.kiev.ua, 22.04.23), — te słowa trenera Szachtara Ihora Jowjewicza są dodatkowym potwierdzeniem ekskluzywności obecnego turnieju.
Szczerze mówiąc mało kto spodziewał się, że Zoria będzie kręcić w tym sezonie, ale i tak uciszyła sceptyków. Co więcej, otwierając 22. kolejkę meczem z „Kolosem” i odnosząc minimalne zwycięstwo (1:0), podopieczni Holendra Patricka van Leeuwena zajęli drugie miejsce. Może nie na długo, ale ten wynik i tak nie może nie zachwycić..
„Van Leeuwen zdołał zapewnić zespołowi zabawną, szybką piłkę nożną iz powodzeniem wykorzystuje talent czołowych graczy. Jeśli niektórzy trenerzy nie wiedzą, co zrobić z istniejącą nadwyżką piłkarzy, to „Zorya” łata dziury i kreatywnie rozwiązuje problemy kadrowe. To oczywiście najsłabszy pretendent do srebrnych medali ostatnich 20 lat, ale sposób, w jaki „Zorya” rzetelnie realizuje swój potencjał kadrowy, jak trener skutecznie motywuje słabo zrealizowanych piłkarzy, budzi pełen szacunek”. (FanDay.net, 16.04.23), stwierdza Artur Valerko. Zauważa też, że Zoria pozostaje najbardziej spektakularną drużyną w mistrzostwach, strzelając średnio 3,27 gola w meczach.
Zdaniem felietonisty Witalija Pasiecznego van Leeuwen udowodnił, że jest silnym specjalistą, a praca z młodymi piłkarzami to nie jedyna jego zaleta.
Nie było wątpliwości, że van Leeuwen poradzi sobie z młodzieżą: 13 lat pracy w akademiach Feyenoordu i Szachtara nie mogło tak po prostu upłynąć. Piękna gra Brażko, Saputina i Batagowa nikogo już nie zaskakuje. O wiele bardziej zaskakujące jest to, że mężczyzna, który dopiero po sześćdziesiątce zdecydował się na pracę jako główny trener, okazał się mocny w innych elementach. (Football.ua, 17.04.23), podkreśla Pasieczny.
Dziennikarz przypomina, że to Holender odkrył np. 23-letniego mistrza świata Ihora Snurnitsyna jako doskonałego skrzydłowego, mimo że był aktywny w środku obrony w Zora. To właśnie ten trener był inicjatorem zaproszenia panamskiego napastnika Guerrero, którego znał ze wspólnej pracy w Izraelu i którego szybko i skutecznie wkomponował w plan taktyczny ukraińskiej drużyny.
Wiosną podopieczni Van Leeuwena pokonali już Dynamo i Dnipro-1. Zdaniem Pasiecznego obecną "Zorię" można nawet uznać za mocniejszą od ługańskich drużyn, które do Ligi Europy prowadziły kiedyś Jurij Wiernydub i Wiktor Skrypnyk. Stwierdzenie wydaje się zbyt odważne, jednak nie opiera się na pustym miejscu.
Piątkowe zwycięstwo nad „Kołosem” przynieśli piłkarze „Zorii”, których ługański klub wypożyczył z „Dynama”: asystę zaliczył Serhij Bułeca, bramkę zdobył Wołodymyr Brażko. Okoliczność ta skłoniła część środków masowego przekazu do krytyki „biało-niebieskich” drużyn, które, jak mówią, nie potrafią dostrzec ani ujawnić prawdziwego potencjału obiecujących piłkarzy. Zasób Xsport.ua był ogólnie pod wrażeniem tytułu: „Lucescu gryzie łokcie” (Xsport.ua, 21.04.23).
Dziwna pozycja. Nie ulega wątpliwości, że trenerzy Dynama nie tylko podążają za swoimi zawodnikami, którzy grają w innych klubach, ale także cieszą się z ich sukcesów. W rzeczywistości młodzi piłkarze są wynajmowani, aby trenowali grę, zdobywali niezbędne doświadczenie i ostatecznie robili postępy. W końcu cały ten bagaż przyda się ich gospodarzom.
Na przykład Vladyslav Dubinchak i Oleksandr Tymczyk, zanim stali się ważnymi elementami taktycznych struktur Mircei Lucescu, opanowali lekcje UPL w innych zespołach. Pierwszy znajduje się w Arsenale, Karpatach, Dnipro-1, drugi w Zora. Maksym Dyachuk, obecnie główny środkowy obrońca Dynama, pierwszą część sezonu spędził w „Aleksandrii”, gdzie miał miejsce jego „dorosły” debiut.
Ta sama historia z czołowym obrońcą Szachtara Mykołą Matwienką, na którego polują europejscy giganci: na początku kariery był też wysyłany w podróże służbowe do Karpat i Worskli. A pamiętacie Dmytro Czygryńskiego, którego Barcelona kupiła od górników za 25 mln euro w 2009 roku? Kilka lat przed głośnym transferem dzielny obrońca, nie idąc do „bazy” górników, był stażystą w „Metallurg” z Zaporoża.
To samo stanie się z Bułecą, Brażko i innymi wypożyczonymi piłkarzami – wrócą do Dynama, kiedy będzie taka potrzeba. Chociaż w drużynie Kijowa jest wystarczająco dużo pomocników, starają się oni przenieść innych chłopaków, którzy są na początku kariery piłkarskiej, na nowy poziom. I jak potwierdził mecz z Szachtarem, mają też wszelkie zadatki na dalszy rozwój zawodowy.
W przededniu meczu dwóch najbardziej utytułowanych drużyn kraju kilka publikacji od razu podkreślało specyfikę tego sporu, który nie zależy ani od aktualnej formy rywalek, ani od ich pozycji w turnieju.
„No i co, doczekaliśmy się. Mecz jest symbolem ukraińskiej piłki nożnej, meczem, dzięki któremu futbol ukraiński jest znany za granicą, meczem, z którym ukraińska piłka nożna jest kojarzona”. (Football.ua, 22.04.23) — zadeklarował Witalij Pasieczny.
„Zarówno „Dnipro-1” i „Zorya” w tym sezonie, jak i wcześniej „Metalist” i „Dnipro” próbowały przełamać dwuwładztwo w ukraińskim futbolu, ale jeśli im się to udało, to tylko na krótkim dystansie. A w takich sprawach zawsze ważna jest stabilność. I mają go tylko dwa okręty flagowe krajowego futbolu - Dynamo Kijów i Szachtar Donieck. I dlatego, kiedy nie szli na boisko, wszystkie inne mecze schodziły na dalszy plan. Ponieważ to „klasyka” pozostaje priorytetem zarówno dla ogółu społeczeństwa, jak i koneserów piłki nożnej. Miejsca drużyn w tabeli, a także ich aktualna forma wskazują na obecność wyraźnego faworyta w sobotnim meczu, ale „klasyk” ma więc poważny status, bo wie, jak zaskoczyć. (Ua-football.com, 21.04.23), Gieorgij Groszew podsycił zainteresowanie pojedynkiem.
„Szachtar”, który do meczu w Kijowie podszedł jako lider UPL i główny pretendent do mistrzostwa, wyprzedził „Dynamo” o 12 punktów. Wobec tego oraz pewnych trudności gry biało-niebieskich, których tydzień wcześniej nie potrafił pokonać „Rukh”, zdecydowana większość dziennikarzy i ekspertów uważała, że górnicy nie będą mieli większych problemów w starciu z Drużyna Mircei Lucescu.
Jożef Sabo, Mychajło Kopołowiec, Oleg Szelajew, Artem Fedetskyi, Rustam Chudżamow, z którymi różne publikacje kontaktowały się w celu uzyskania prognoz, przewidzieli pewne zwycięstwo Szachtara. Tego samego zdania byli bukmacherzy: zakłady na sukces donieckich przyjęto ze współczynnikiem 2,13, a zwycięstwo gospodarzy oszacowano na 3,65.
Zawodnicy nie mogli wykorzystać w grze kontuzjowanych skrzydłowych – Ołeksandra Zubkowa, Dmytra Kryskiwa, Iwana Petriaka – ale nawet na tym tle straty kijowskich piłkarzy wyglądały na bardziej znaczące. Do Georgy Bushchan i Mykoła Shaparenko, którzy nadal nie mogą pomóc swoim partnerom, dołączyli dzień wcześniej Denys Popov, Oleksandr Karavaev i Justin Lonveik. Każdy jest potencjalnym „głównym” graczem.
Mimo to Kijowianie, którzy byli zdecydowanie pod presją ostatnich niepowodzeń, potrafili się odpowiednio zaaklimatyzować i wymusili na faworytze zachowanie w niecodziennym stylu.
„Ważność trzech punktów była odczuwalna przez obie drużyny, więc od pierwszych minut widzieliśmy dość przewidywalny, ostrożny styl gry. „Dynamo” zdołało zamknąć „Szachtara” pozycyjną obroną na własnej połowie i ostatecznie Anatolij Trubin był prawie jedyną możliwą opcją dla górników do rozegrania piłki”. (Sport.ua, 22.04.23) Oleksandr Snitko opisuje wydarzenia z debiutanckiego segmentu.
Jednak górnicy nie tylko poradzili sobie z trudnościami startowymi, ale także zdobyli bramkę, wykorzystując pierwszą dobrą okazję. Strzał Tarasa Stepanenki z 30-35 metrów nie wyglądał na zbyt trudny, ale Rusłan Nescheret go nie trafił - albo przez słońce, które oślepiło go w oczy, albo przez nieoczekiwany manewr Lassiny Traore, której szeroki tors sprawił, że piłka wyleciała na słupek. Ostatnia chwila.
„W drugiej połowie Ihor Jovičević zdecydował, że jego drużyna powinna zrezygnować z akcji na rzecz zdobycia drugiego gola i skoncentrować się wyłącznie na obronie. Taktyka „kameleona”, jak nazwał ją sam Chorwat, ale zamiast tego okazała się bardziej przypominać taktykę „strusia” (Football.ua, 22.04.23).
Po przerwie Kijów obiektywnie wyglądał ciekawiej i chyba logicznie w końcu odzyskał równowagę.
„Mieszkańcy Doniecka prowadzili, dopóki Lucescu świadomie nie zdecydował się wejść all-in i wypuścił Antona Tsarenko, w tym Antona Tsarenko, na boisko, którego szalona dynamika natychmiast zmieniła bieg wydarzeń na boisku” (Sport.ua, 22.04.23), podkreśla ten sam Snitko.
Tak, to 18-letni Carenko zmusił starszego o 15 lat Stepanenkę do sfaulowania go i zdobycia kluczowego standardu. I już Oleksandr Andrievskyi, którego Lucescu nie tylko uwolnił w "początku", ale też nie zmienił, gdy w drugiej połowie przetasował środek pola, zaskoczył Trubina sprytnym strzałem i ustalił wynik końcowy - 1:1.
Wskaźniki statystyczne na koniec meczu nie wskazywały na dużą przewagę jednej z drużyn, choć Dynamo zdołało rozpalić kolejne ogniska w polu karnym.
- Mecz z Szachtarem nie był zwycięstwem zawodników Dynama, ale dał im nadzieję, że sezon nie jest jeszcze stracony. Kijów nie wyglądał gorzej w pierwszej połowie, ale po przerwie prowadzili grę i budowali ciekawe ataki" (Footboom.com, 23.04.23), Serhij Sytnyk dzieli się swoimi wrażeniami.
Ponadto sędzia meczu Witalij Romanow w dwóch odcinkach miał wszelkie powody do podjęcia decyzji, które mogły bardzo utrudnić zadanie gościom. Przed przerwą sędzia nie podyktował rzutu karnego, gdy piłka trafiła Jarosława Rakickiego w rękę po "strzałie" Benito, a na początku drugiej połowy nie wypuścił Artema Bondarenko, oceniając jego brudne zagranie z Vladyslavem Vanatem jako "musztarda". Oba odcinki są z kategorii 50-50, czyli według uznania sędziego, więc górnicy powinni być wdzięczni losowi.
Trener Szachtara ma jednak inny punkt widzenia:
„Dzisiaj było naprawdę„ klasycznie ”. Napięcie w grze było bardzo duże. Szybko otworzyliśmy wynik, to dodało nam skrzydeł, pozwoliło dominować, kontrolować mecz. Stworzyliśmy wystarczająco dużo warunków, aby zdobyć górę. Czas pokaże, czy straciliśmy dziś dwa punkty, czy zyskaliśmy jeden. Będziemy dalej walczyć o mistrzostwo” (Dynamo.kiev.ua, 22.04.23).
Pomimo wszystkich niuansów Mircea Lucescu wyraził zadowolenie zarówno z gry jako całości, jak iz jej zakończenia.
„Chciałbym zaznaczyć, że dzisiaj w naszej drużynie grało siedmiu wychowanków Dynama Kijów”. Mecz rozegrali na dość dobrym poziomie, mimo braku doświadczenia i wieku. Mecz z Szachtarem to dobre przeżycie dla takich gości. Dobrzy młodzi piłkarze, którzy grali kiedyś w Mariupolu, dzisiaj również zagrali z przeciwnikiem. I też dobrze się pokazali. To wspaniałe, że młodzi zawodnicy obu drużyn mają okazję grać na takim poziomie. Straciliśmy opcjonalnego gola, ale udało nam się wrócić do gry, wyrównać i mogliśmy osiągnąć więcej. Jednak 1:1 to też dobry wynik.” (Dynamo.kiev.ua, 22.04.23).
Tymczasem wielu słusznie uważa, że losowanie jest przede wszystkim w rękach Zory i Dnipro-1.
„Koronacja Szachtara się nie odbyła, a to duży plus dla dalszych intryg mistrzowskich. Tak, „Dynamo” pozostaje poza pierwszą trójką, ale ma perspektywy na poprawę swojej pozycji w najbliższej przyszłości”. (Footboom.com, 23.04.23) - uważa Serhij Sytnyk.
„Plotki głosiły, że los złotego wyścigu rozstrzygnie się, jeśli Szachtar wygra w Kijowie, ale remis pozostawia Dnipro-1 szansę na walkę o trofeum. Tym bardziej, że dzisiejszych górników nie można nazwać niezwyciężonymi” (Ua-football.com, 22.04.23), - odzwierciedla Georgy Groshev.
Rzeczywiście, przed sobotnim meczem Szachtar w pełni kontrolował sytuację i nawet gdyby Dnipro-1 przegrał w maju, nadal będą trzymać losy mistrzostwa w swoich rękach. Ale teraz, kiedy "Dynamo" odebrało punkty górnikom, piłka poszła w stronę Dnipros. Osiem punktów za liderami, mają dwa mecze do rozegrania, więc jeśli wygrają wszystkie pozostałe mecze, będą mieli zagwarantowane złote medale niezależnie od tego, jak wypadną ich główni rywale.
Jeśli chodzi o „Dynamo”, znajduje się obecnie na progu nowego etapu testów. W końcu na koniec "klasyka" Lucescu ogłosił, że musi przejść operację z powodu choroby zwyrodnieniowej stawów, a pod nieobecność 77-letniego specjalisty, drużyną pokieruje jego asystent Ołeksandr Szowkowski. Jednocześnie rumuński szkoleniowiec podkreślił, że nadal będzie monitorował wszystkie procesy:
„Mogłem przeprowadzić operację w innym kraju, ale myślę, że muszę zostać w Kijowie, aby być blisko drużyny. To ważne dla piłkarzy, dla „Dynama”, a może nawet dla Ukrainy” (Dynamo.kiev.ua, 22.04.23).
Tak czy inaczej, pomimo bliskości „głównego”, Szowkowski będzie musiał dostosować się do nowej roli - o innym poziomie złożoności i odpowiedzialności. I oczywiście być gotowym do rozwiązania szeregu trudnych pytań i podjęcia szeregu ważnych decyzji, które pojawią się na każdym kroku. I sądząc po wszystkim, to były bramkarz i legenda klubu poprowadzi Dynamo do mety mistrzostw.
Z kolei Artur Walerko, zastanawiając się nad nowym zygzakiem w karierze Szowkowskiego, podpowiada, że w obecnej sytuacji powinien zostać „menedżerem kryzysowym” i przejść do restrukturyzacji zespołu.
„Shovkovsky pozostał starszym na statku. Nie jest 16-letnim kapitanem, ale nie jest też trenerem z doświadczeniem w sytuacjach kryzysowych. Nie jest nowicjuszem w klubie, na własne oczy obserwował proces treningowy, spotkania i rozmowy w szatni. Ale głos Ołeksandra Wołodymyrowicza nigdy nie zabrzmiał w ciszy przed całym zespołem. Od tej pory za wszystko odpowiada Szowkowski, proszony jest zarówno o mecz, jak i o wynik. Drużyna jest w kryzysie, ale nie będzie ustępstw. Jednak, tak jak to było w tamtych czasach, kiedy tęga brunetka w eleganckim mundurze wychodziła bronić „besarabskiej” bramki… Jeśli Szowkowski podejmie odpowiedzialną pracę trenerską w rodzimym klubie, nie musi tłumaczyć, co będzie robił twarz. Jeśli mu się to uda, mam nadzieję, że wie, gdzie jest przycisk resetowania/restartu”. (fanday.net, 23.04.23).
Jeśli jednak mówimy tylko o ośmiu rundach finałowych, to oczywiste jest, że Szowkowski nie dokona drastycznych zmian w harmonogramie treningów i treningu taktycznego, czyli przerwania procesu przygotowawczego. Jednak skompletowanie zespołu, zmobilizowanie zawodników i dodanie im dodatkowego kopa dla 48-letniego specjalisty jest całkiem na wysokości zadania. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jego autorytet.
„Nie warto teraz zagłębiać się w analitykę, oceniając potencjalny poziom nowego szefa Dynama”. Mamy pięćdziesiąt procent szans, że uda mu się ożywić drużynę - albo mu się to uda, albo nie. Myślę, że sam Aleksander doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Jego zaletą jest dzisiejszy niewątpliwy autorytet w naszej piłce nożnej, której jeszcze nic nie zepsuło. Shovkovsky był i pozostaje idolem fanów i wzorem do naśladowania dla młodych piłkarzy. Jeśli wesprą go byli partnerzy, którym udało się z nim grać (a czemu nie?), to da szansę na ożywienie psychologii zwycięzców w Dynamie, która ostatnio zaczęła wyraźnie zanikać. Wszystko inne jest kwestią techniki” (23.04.23), znany dziennikarz Mykoła Nesenyuk słusznie zauważa na swojej stronie w Facebook. I trudno się z nim nie zgodzić.
Specyfiką nowej misji Szowkowskiego jest młodość obecnej drużyny Dynama – czynnik, który pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość, a jednocześnie stoi na drodze do stabilizacji i poprawy wyników.
Orientacyjna w tym względzie jest obserwacja Serhija Sytnyka:
Zwrócę uwagę na młodzież środka obrony i bramkarza Biało-Niebieskich. Średnia wieku Nescheret, Dyachuk i Sirota wynosiła 21 lat (!), a cała linia obrony 21,6 lat. Kijów ma bardzo młodą obronę i nadal to pokazuje w kluczowych momentach” (Footboom.com, 23.04.23).
Do wspomnianych chłopaków dodajmy 21-letniego napastnika Vladyslava Vanata i 19-letniego skrzydłowego Nazara Wołoszyna, który również wystartował w meczu z Szachtarem. I 18-letni pomocnik Anton Tsarenko, który wszedł do gry w połowie drugiej połowy. Przypomnijmy, że to Carenko został uznany najlepszym ukraińskim piłkarzem marca w swojej kategorii wiekowej (odpowiednie badanie stronę prowadzili specjaliści i media goldtalant.com.ua), jego działalność stworzyła przesłanki dla zbawczego celu Kijowa.
Co więcej, skład młodzieżowego „Dynama” (U19) nadal jest źródłem wzmocnienia „bazy”. W drużynie, która w ubiegłym tygodniu po raz drugi w tym sezonie pokonała swoich rówieśników z Szachtara (3:2), znalazło się kilku zawodników, którzy sprawdzili się już w drużynie Lucescu. Są to świeżo upieczony zwycięzca Pucharu Afryki (U20), uderzający napastnik z Senegalu Samba Diallo, środkowy pomocnik Oleksandr Yatsyk i środkowy obrońca Anton Bol. Ale nie tylko oni.
Trener młodzieżowej drużyny Dynama Ihor Kostyuk, który kiedyś grał w Dynamie razem z Szowkowskim, podkreśla, że ten sam Diallo jest już tak naprawdę zawodnikiem pierwszej drużyny, a Bol i Jacyk są gotowi zrobić krok naprzód:
„Wierzę, że obaj mogą już grać w UPL. Fizycznie i psychicznie Sashko i Anton są gotowi do gry na poziomie dorosłego futbolu” (Sport.ua, 19.04.23).
„Dynamo” zawsze słynęło z mocnej szkoły, pracuje na przyszłość, stawia na własnych wychowanków, aw warunkach, kiedy trudno zwabić kwalifikowanego obcokrajowca na Ukrainę, „deble” powinny stać się dobrą opcją pomocniczą . Oczywiście jego obecność może zarówno ułatwić, jak i skomplikować pracę Szowkowskiego. Jednak w każdym przypadku wybór, w tym personel, pozostaje po jego stronie. Poczekajmy.
Tymczasem rozmowy o kolejnym byłym partnerze Szowkowskiego - Serhiju Rebrowie jako przyszłym trenerze reprezentacji - na jakiś czas wreszcie spełzną na niczym. W rzeczywistości sam Rebrov zrobił wszystko, aby ostatecznie zakończyć spekulacje wokół jego nazwiska.
W końcu ubiegły tydzień rozpoczął się od nowej porcji informacji poufnych, które tym razem na antenie autorskiego programu „Vatsko on Air” rozpowszechniał znany komentator Wiktor Vatsko.
Już następnego dnia Mohammed Hamad, dziennikarz z Emiratów, w których obecnie pracuje Rebrov, wyszedł z obaleniem wypowiedzi Watki.
„Wiadomość, że Serhij Rebrow podpisał 3-letni kontrakt z UAF, jest nieprawdziwa. Trener osobiście stwierdził, że nie prowadził negocjacji z federacją ukraińską. Było to zaraz po tym, jak 5 kwietnia wyeliminował Ala Wasla z półfinału pucharu. Kontrakt Rebrova z Al Ainem obowiązuje do lata 2023 roku. Skupia się tylko na przygotowaniu zespołu. Trener może ogłosić przedłużenie kontraktu z Alem Ainem pod koniec sezonu, jeśli klub spełni część jego wymagań. Rebrov postawił sobie za cel wygranie kolejnej Ligi Mistrzów AFC. on tego chce" (Football24.ua, 18.04.23), podkreślił Hamad na swoim Twitterze.
Kilka dni później oliwy do ognia dolał Ihor Cyganyk, który faktycznie potwierdził informacje upublicznione przez Wack.
Taka wymiana rzutów z autu mogłaby trwać długo, gdyby sam Rebrov nie postawił wszystkich „i”. W rozmowie z dziennikarzem Romanem Bebekhem trener zdementował liczne plotki dotyczące jego ewentualnej nominacji i zapowiedział, że nie będzie komentował tego tematu do końca kontraktu z Al-Ainem:
Szanuję swój kontrakt i klub, w którym pracuję. Al Ain jest obecnie jedyną drużyną w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, która bierze udział w trzech turniejach. W tej sytuacji chcę jak najbardziej skupić się na swoim zespole i nie zamierzam niczego komentować, żadnych publikacji.” (Sport.ua, 22.04.23).
Rebrow zauważył, że Rusłan Rotan, który kierował poczynaniami reprezentacji w meczu eliminacyjnym z Anglikami, zadzwonił do niego tylko raz. Jednocześnie Rebrow nie wydał swojemu koledze żadnych instrukcji, w tym personelu.
„Powiedziałem Rusłanowi, że pomogę mu, jak tylko będę mógł. Pracuję z Jarmołenko, znam wielu facetów... Ale nigdy nie powiedziałem Rusłanowi, że będę kolejnym trenerem reprezentacji, nigdy nie dawałem instrukcji, co robić, kogo powołać, kogo obsadzić. Jak mogę być powiązany z drużyną narodową, jeśli mam ważny kontrakt z klubem? Jak mogę komuś doradzić, jeśli gram trzy mecze w tygodniu? (Sport.ua, 22.04.23).
Podsumowując to, co zostało powiedziane, Rebrov podkreślił jednak, że nigdy nie odmówił współpracy z reprezentacją Ukrainy. Szczególnie w obecnej sytuacji. Trener nawoływał do respektowania obecnego kontraktu, ale jednocześnie przyznał, że podjął już decyzję dotyczącą swojej przyszłości.
Dlatego temat reprezentacji można uznać za zamknięty co najmniej do czerwca, kiedy wznowione zostaną mecze eliminacyjne EURO-2024. Przecież wcześniej nie pojawią się żadne oficjalne informacje dotyczące ewentualnego powołania Rebrowa, a o żadnym innym kandydacie na stanowisko trenera kadry narodowej na razie nie rozmawiano.
POWROTY I DEBIUTY
Skupmy się więc na sprawach wewnętrznych, tym bardziej, że życie w krajowych turniejach, jak już zauważyliśmy, wrze mimo pustych trybun. A kolejny sezon zapowiada się jeszcze bardziej ożywiony, bo liczba klubów w I i II lidze powinna wzrosnąć. Ktoś szykuje się do powrotu do piłkarskiej rodziny, ktoś szykuje się do debiutu. Odpowiednie dane opublikował dziennikarz Ihor Cwyk.
„Agrobiznes”, „Lewy Brzeg”, „VPC-Agro”, „Podillya” i „Viktoria” planują powrót do pierwszej ligi. Wśród tych klubów „Agrobiznes” od razu i „Lewy Brzeg” – w przyszłości planują wejść do UPL. Właściciel klubu Wołoczysk Oleg Sobucki rok temu rozwiązał klub i rozwiązał kontrakty z zawodnikami, którzy odmówili powrotu na Ukrainę ze zgrupowania w Turcji i ogólnie stwierdzili, że nie interesuje się już piłką nożną. Wydaje mi się, że czasy się zmieniły, ponieważ agrobiznes powraca.
„Lubomyr” (Stawiszcze), „Trostianec”, „Skała” (Stryj), „Lokomotiw” (Kijów), „Drużba” (Myrivka) planują wejście do II ligi. Jednocześnie warto zaznaczyć, że dwie pierwsze drużyny grały w II lidze w sezonie najazdów, a „Skała” grała tam kiedyś kilkakrotnie, zmieniając lokalizację ze Stryja na Morszyn. Jeśli chodzi o Lokomotiw i Drużbę, będzie to debiut klubów w profesjonalnej piłce nożnej. (Sportanalytic.com, 22.04.23).
Wszystkie te procesy są oznaką odrodzenia piłki nożnej w kraju i ogólnie dobrym znakiem na tle wojny na pełną skalę, której zwycięstwo pozostaje głównym celem każdego sumiennego Ukraińca.
Orest LELEKA