37 lat temu, 26 kwietnia 1986 roku, wybuchła katastrofa w Czarnobylu, która jest uważana za największą w historii energetyki jądrowej zarówno pod względem liczby osób zabitych i dotkniętych jej skutkami, jak i strat ekonomicznych. Legendarny napastnik Dynama Oleg Błochin podzielił się swoimi wspomnieniami.
"Nie brałem udziału w meczu ze Spartakiem - doznałem drobnej kontuzji i nie miałem czasu na regenerację sił do gry, ale w finale Pucharu wziąłem udział w boisku i strzeliłem bramkę. Pamiętam, że jedna z francuskich gazet napisała, że Dynamo zdobyło Puchar dzięki Czarnobylowi. Powiedzieli, że połknęliśmy promieniowanie i zaczęliśmy biegać jak szaleni. Cała piłkarska Europa o tym huczała.
W Kijowie plotki o tragedii w Czarnobylu zaczęły się rozchodzić już następnego dnia po wypadku. Na początku nie wierzyłem im - myślałem, że to kaczka. Nie odesłałem rodziny z Kijowa. Ale po powrocie z Francji rozmawiałem z generałem KGB, który mieszkał w moim domu. Powiedział, że w Czarnobylu wydarzyła się poważna rzecz. Natychmiast wysłałem rodzinę do Myrhorodu do krewnych żony.
Pamiętam, jak aktywnie podlewano trawnik. I to nie tylko w bazie na Konczi Zaspie. W ten sposób usuwali promieniowanie. W Kijowie Chreszczatyk i Peczersk były zalane wodą. Piliśmy czerwone wino. Siedzieliśmy jednak na zebraniu i nie mieliśmy takiej możliwości. Dostałam skądś dozymetr. Moja córka miała wtedy trzy lata. Po spacerze przynosiłam dozymetr do ubrania Iryny i on trzeszczał. Przez jakiś czas w ogóle nie wyprowadzaliśmy córki na zewnątrz" - powiedział Błochin.